Po 5 latach obserwacji, 2 Swiftach, 3 silnikach 1.0 53 bhp mogę w końcu wydać rzeczową opinię na temat spalania tego ustrojstwa :). Tak jak podałem, latem mamy 5.5 średniego w mieście bez szaleństw, ale również bez totalnego i denerwującego innych kierowców mulenia. 4.7 które podałem na trasę wcale nie pochodzi z trasy, jest to wynik z 500 kilometrowego testu z miasta, konkretnie z trójmiasta. Zastosowałem niemal wszystkie możliwe techniki ekodrivingu, unikanie korków poprzez stosowanie dłuższych objazdów, hamowanie silnikiem i ruszanie w stylu moherowego beretu, jedyne co pominałem to to że miałem nawiew włączony oraz radio. Tak więc niezły wynik. Na trasie nie udało mi się zejść poniżej 5.1 litra. Polska trasa waha się tak od 5.1-5.6 przy jeździe 90-105 z wyprzedzaniem wolnych tirów. Zachodnia trasa 6.5-7.5 prędkości 130-150. Wschodnia trasa (Rosja, Litwa, Łotwa) 5.1-7 litrów przez wzgląd na to że u naszych wschodnich sąsiadów jest na czym się rozpędzić. Skandynawia 5.5-7.5 w zależności czy jedziemy autostradami czy kryjówkami. 8.6 litra to mój obecny rekord na jazdy na jak największe spalanie. Osiągnąłem go w tą zimę, lecz niestety wynik nie jest wiarygodny. Miałem spalone kable wysokiego napięcia i stare świece, zwykle z trudem przekracza się 7.5. W ogóle to chyba przekroczenie 7.5 jest niemożliwe przy 100% sprawnym silniku... No chyba że jeździ się z otwartymi szybami. Kiedyś na innym 100% sprawnym silniku sprawdzałem maksymalne spalanie stosując proste zasady nie ekodrivingu... Wtedy po mieście jeździłem tylko na 2jce a na drogach ekspresowych maksymalnie na 3jce, silniczek wył cały czas, zabawy w sprinty od 0-100 i takie tam. Ciekawostka: Czy wiedzieliście że na 2jce da się rozpędzić do 100 km/h? Tak czy inaczej, nie udało mi się przekroczyć 7.5, za to udało mi się rozszczelnić silnik który miał 250 tyś przebiegu. Wtedy też odkryłem że ta jednostka napędowa nie potrzebuje oleju, przejechałem 2 tyś kilometrów nim się zorientowałem że podczas testu wydmuchało mi połowę uszczelek (poza ta pod głowica, tej o dziwo nic nie było) i olej mi gdzieś uciekł. No ok, może jakiś tam olej gdzieś jeszcze był, ale nie było go na bagnecie... Bagnet był suchy! Po tym rozszczelnieniu wymieniłem silnik na taki z przebiegiem 100 tyś kilometrów i jeżdżę na nim do dziś. To nie mit, tą jednostkę ciężko zarżnąć, trzeba być naprawdę brutalnym i wytrwałym, a i tak prawdopodobni prędzej podłoga zgnije, albo zderzak odpadnie niż silnik podziękuje za współpracę. Gdyby tylko Swift był zrobiony z nierdzewki to, to auto jeździłoby co najmniej 50 lat robiąc na 1 silniku po 1-2 miliony kilometrów. Swiftem przejeździłem niemal 200 tyś kilometrów i nigdy mnie nie zawiódł na trasie. Oczywiście parę rzeczy się zepsuło. Podłoga się zarwała, wahacze popękały, rozrusznik padł, i takie tam... Ale przecież rozrusznik ma prawo wysiąść po 19 latach, czy silnik od wycieraczek ma prawo się spalić po 16. Podłoga ma prawo się zapaść w podwójnym topielcu, wahacz może się złamać jak ktoś głupieje w lesie. Awarie tego auta wynikają tylko ze złego użytkowania (a i tak Swift ma wysoką tolerancję na głupotę właściciela) bądź upływu czasu... Szkoda ze takich aut już się nie produkuje :(. Z chęcią bym kupił nie używanego Swifta MKIII w topowej wersji GTi. Niestety piszę ten raport u schyłku mojej historii z tym samochodem :(((. Najnowsze MKIII z Japonii jakie można kupić ma już 16 lat, przyszedł czas na zmiany, na jakiegoś skomplikowanego diesela, koniec z wariowaniem po mieście, koniec z ręcznymi i jazdą przy odcięciu, MKIII umierają do tego urodziło się dziecko, trzeba kupić coś dużego, coś drogiego. Ehhh, już nigdy nie będę miał samochodu tak wytrzymałego i tak wiernego jak Suzuki Swift trzeciej generacji. Jeśli zdecydujesz się na Swifta, nawet takiego za 1000 zł to nie pożałujesz (mój pierwszy Swift kosztował 2700 i zginął na drzewie po 4 miesiącach od zakupu, a drugi 2200 i przez 5 lat przeszedł wiele napraw konserwujących na łączną kwote około 8 tyś zł, mimo tego nie żałuje). Jeśli zobaczysz w trójmieście zardzewiałego czerwonego Swifta z szarymi drzwiami, szarą tylną klapą i klapką wlewu paliwa to znaczy że oglądasz auto którego wyniki są podane w tym raporcie. Widzisz stary, dziadowski, sypiący się szrot, który w dalszym ciągu ma tak świetne wyniki i idzie jak burza ;).