W porównaniu do starszego Mastera – tragedia. Zejście poniżej 10 litrów wymaga w zasadzie jeżdżenia na pusto albo naprawdę łaskawego obchodzenia się z gazem. Poza tym silnik jest obciachowo wręcz słaby, czemu nie pomaga fatalnie zestopniowana skrzynia biegów (dwójka jest za długa, żeby z niej ruszyć, a jedynka za krótka, żeby na niej się jakoś sensownie rozpędzić) – na autostradzie co prawda da się rozbujać auto do 135 km/h, ale dalej nie pójdzie nawet z górki, zaś w mieście przy ruszaniu spod świateł bez wciskania silnika na 3500-4000 obr./min jest problem z wyprzedzaniem autobusów, i mówię to naprawdę poważnie. Zupełnie nie polecam, pamiętam, że kiedyś jechałem najmocniejszą wersją (dCi 170 bodajże) i była całkiem przyjemna w jeździe, acz nie jakoś wybitnie szybka i na pewno nie miała takiego ciągu jak starszy 2.5 dCi/150 KM, którym ukarałem już niejednego janusza w pasku TDI za zamulanie na lewym pasie. Choć przyznam szczerze, że jazda takim pudłem blisko 160 km/h przy silnym wietrze i prawie na pusto przypomina trochę walkę ze śmiercią na spojrzenia.