Zrobiłem pierwszy tysiąc km. Spalanie tragedia. Coś musi być nie tak, skoro jeżdżę bardzo spokojnie, lekko muskam pedału przyspieszenia, a maksymalne spalanie w 30 tys. mieście sięga 15 l/100 km. Nie chcę myśleć jakie byłoby spalanie, gdybym wyłączył eko lub zaczął wciskać gazu do dechy. Podejrzewam, że spalanie spokojnie byłoby na poziomie starej Warszawy.
Trochę sporo nie? Ostatnio po restarcie parametrów spalanie spadło do niecałych 13l/100 km. W trasie przy prędkości 100-110 km//h spalanie spadło do 9l/100 km. Dane producenta o spalaniu uważam za wielką ściemę. Trzeba będzie sprzedać dziada, bo nikt nie dźwignie ceny takiego spalania.