Gdy lekko obchodzimy się z pedałem gazu, skrzynia biegów robi dobry użytek z momentu obrotowego, zmieniając biegi góra przy 2 tysiącach obrotów. Jeżdżąc tak, możemy nawet w mieście spalić mniej niż 18 l na setkę (w trasie bez trudu da się zejść nawet do 12 l), a pasażerowie prawdopodobnie uwierzą, że mają do czynienia z typową luksusową limuzyną - szczególnie że zawieszenie całkiem nieźle radzi sobie z nierównościami, a do kabiny dociera jedynie lekki i przyjemny dla ucha warkot silnika. Choć ceną rozpoczynającą się od 690 tys. zł Panamera konkuruje z topowymi odmianami BMW 7 (760i) czy Mercedesa S (AMG), to moim zdaniem charakterem znacznie bliżej jej do sportowych limuzyn pokroju BMW M5 czy Audi RS6. Gdziekolwiek byśmy ją jednak umiejscowili, i tak pozostanie ona samochodem zupełnie bezkonkurencyjnym, bo tak sportowej limuzyny nie przygotował jeszcze żaden ze wspomnianych producentów. Panamera, szczególnie w wersji Turbo, bez wątpienia zasługuje na honorowe miejsce w panteonie Porsche, bo zapewnia frajdę z jazdy, jakiej nie powstydziłoby się 911, i to dla dwa razy większej liczby pasażerów.