Ekonomia na szóstkę. 5l/100 trasa, miasto 6-7 (nie wiem dokładnie bo głownie jezdze trasy). Na "pusto" pali mało, a z drugiej strony jak trzeba podczepić 1,5 tonową przyczepę albo przewieżć 8 ludzi z podłaczoną przyczepą (ale lżejszą 750kg) też dawał radę.
NIGDY nie dolewałem oleju, to pierwszy taki samochód - tylko wymiany miedzyokresowe - co 15 a pózniej co 10 tysięcy km. Jak dbasz to masz. Przejechałem 135tys km (jak kupowałem miał - podobno - 150 tys).
Naprawy w normie chociaz EGR - 2000zł, niestety w moim full wypasie był elektroiczny i nie było zamiennika, przy mechanicznym koszt niższy o połowę.
Aha, w tym roku "padły" amory, najpierw przód a jesienią wymieniłem tył - ale po ponad 3 latach cięzkiej pracy po dziurach (często nawet nie asfalt a jakieś wypizdowa, z przyczepami - nieraz mocno obciązony: w dwóch naszych zafirach "poszły" podłużnice i trza było pospawać żeby nie oderwało haka z połową samochodu) miał prawo - 130 tys km!
Naprawdę wół roboczy, jak dbasz to masz.
Dla porównania - Omega była OK ale po wymianie paska rozrządu przez łamagi umarła, naprawy były OK
Chrysler Voyager - może i są dobre modele ale ja - nigdy więcej, złom, naprawy kosmiczne (wymiana amorów z przodu kosztowała 3-4x tyle co w Oplu teraz, już nie pamietam dokładnie ale były to tysiące, paliwa żarł jak smok itd itp). Volkswageny z kolei gubiły olej, bez bańki z zapasem lepiej było nie wyjezdzać.