Samochód fajny dla początkujących zapaleńców off roadu, żeby nauczyć się co, jak i nie władować się w ekstremalne koszty. Nie ekstremalne, bo wysokie będą zawsze przy każdej terenówce, niezależnie od wyboru Patrola, Land Cruisera, czy właśnie Frontery. Tzw "bida terenówka", niskobudżetowa. Jazda w mieście 11l/100km, chyba że drzesz asfalt na światłach to góra 12l. Jazda mieszana 10l/100km. Jazda w trasie, moja pali 9,4-9,6l/100km w zależności od pory roku i klimatyzacji/ogrzewania. Jazda w terenie, tych 12l nie powinna przekroczyć, chyba że piłujesz samochód na reduktorze, to max 13l. Niestety bolączką samochodu jest za niski stosunek mocy silnika do wymogów terenu. Ten silnik jest po prostu za słaby, przynajmniej dla 2,5 t wagi mojej Francy. Druga bolączka to dostępność części. Samochód jest wiekowy, mało znany i wypychany z rynku przez popularniejsze terenówki. Trzecia bolączka tego samochodu i chyba najpoważniejsza, przynajmniej w przypadku diesla, to pompa paliwowa. Koszt regeneracji (bo nie ma co liczyć na wymianę) to przynajmniej 2 tysie i spokój na jakieś 100-150tys. km. Reszta części eksploatacyjnych w postaci rozmaitych filtrów, wymiany oleju, klocków, tarcz i innych bzdetów od 200 - 500 zł + montaż (większość sam robię), więc w granicach normy i ceny przeciętnej osobówki. Na pewno niebywałym plusem tego samochodu jest jego wdzięczność. Jeżeli regularnie dogladasz stanu, nie olewasz nawet najmniejszego bzdetu i nie oszczędzasz na częściach, to mimo że pie*doli się jak tania *****, to zawsze dowiezie do celu mimo awarii. Doświadczenie z życia, psuje się. Sypie się. Ale nigdy nie stanie w miejscu. Chyba że na prawdę olejesz jej stan od strony mechanicznej. No i zapomnij o lifcie więcej niż 2". W przeciwnym razie wahacze nie wytrzymają obciążenia i mocno ograniczysz zakres ich pracy, co będzie skutkowało dorobieniem się karty stałego klienta u mechanika.