Moim poprzednim autem był ford fiesta 1.3. Na szczęście moja ex kobieta rozbiła go. Ta fiesta była z 2000 roku, paliła na mieście 10 litrów benzyny, była toporna, brzydka, nijaka. Była warta koło 10 tys. złotych.
Następny mój samochód to Opel Astra z 1996 roku. Trafiła mi się wersja super - 100 KM, silnik ECOTECH, 16 V. Dałem za nią 5,5, tys. osobie, która sprowadziła wóz ze Szwajcarii.
Samochód, choć tańszy o połowę od fiesty z 1996 roku, jest od niej o niebo lepszy. W środku przestronnie jak limuzynie, wnętrze "ciepłe" i miłe, ładnie jedzie się po swojskich kiepskich drogach. Płynie po ulicy jak statek. Także wygląd zewnętrzny ma bardzo dobry - jak limuzyna, czego nie można niestety powiedzieć o frędzlowatym fordzie fiesta.
Atutem jest także wielki kufer bagażowy, eL. szyby, oryginalny sprzęt radiowy z 6 głośnikami. to byłą wersja dla Szwajcarów, a jak wiadomo oni nie lubią tandety. Samochód ma zrobione 200 tys. km, ale jeździ lepiej niż ford fiesta z przebiegiem 120 tys. km. Trafiła mi się także wersja z relingami, co niekiedy przydaje się, gdy chcesz np. przewieźć coś dużego, co nie mieści się w samochodzie (np. lodówkę).
Chociaż Astra ma swoje lata, czujesz się w niej jak w dużej bezpiecznej limuzynie. Samochód ma swój wyraz i styl, a wyposażenie ma lepsze od niejednego salonowego Chevroleta, Dacii, Fiata etc.
Ostatnio zauważyłem że na wyboistych drogach pojawiają się ciche stukoty, ale nie ma co wymagać od samochodu, który ma 12 latek.
Miałem wiele aut, ale ten jest najlepszy, choć kosztował niewiele. Ma fajny zadbany wygląd, i jeszcze niejedna studentka na ulicach Lublina potrafi się za nim obejrzeć (był garażowany, więc lakierowo jest prawie super).
Mój kumpel kupił sobie suzuki Swift nówkę, ale powiadam wam, że w środku u mnie jest fajniej, przestronniej, sympatyczniej, niż w jego "Japończyku".
Owszem, są pewne mankamenty, jak np. to że świszczy mi coś przy większej prędkości (moze to wicher gdzieś się zaplącze, a może coś się poluzowało, zużyło). Jak zostanę bezrobotnym to zapisze się na taksiarza i zamienią tą Astrę na taxi - doskonale się nadaje - gdyż jest duża, szykowana, obszerna w środku i dostojna.
Jak traficie na samochód nie bity i z dobrym lakierem - bierzcie, nie pożałujecie. Części tanie jak barszcz. Za wymianę lampy kierunkowskazu dałem chyba z 15 zł!
To jest samochód, którym śmiało możecie jechać na podryw. W środku jest tyle miejsce, że na dobrą sprawę to można tam sobie spać.
W środku nic nie trzeszczy, nie piszczy, wszystko spasowane dobrze, solidnie, po niemiecku. Polecam to auto.