Auto mam od 3 miesięcy. Przebieg to 4,5 tys km. Od początku przy spokojnej jeździe mieszanej (ok. 60% miasto, 40% trasy pozamiejskie, dwupasmowe, raczej szybkie - Śląsk) spalanie to 9 litrów. Wahania od 8,7 do 9,3 litra. Zawsze z włączoną klimą i latem (wysokie temperatury ok. 24-32 stopnie). Trasa nad morze ok. 750 km w jedną stronę bez klimy (nocą) w 3 osoby plus pełny bagażnik to 7,4 litra z tym że jazda od 110-160 km/h, średnio ok. 130 km/h, niemal wyłącznie autostrada lub S3. Ogólnie mam wrażenie że auto musi średnio zjadać te 9 litrów i nie ma co z tym walczyć, trzeba to polubić. Minus jest taki że aby obniżyć spalananie trzeba się naprawdę starać na co nie mam czasu i ochoty, ale żeby podwyższyć ponad 9 litrów też trzeba piłować silnik, bo jeżdżąc nawet umiarkowanie dynamicznie wychodzi te 9-9,3 litra z klimą. Ja przyjąłem taktykę nie patrzenia na komputer i średnie zużycie - to daje mi przyjemność z jazdy a średnia i tak wyjdzie ok. 9 litrów. W zamian za to auto ma bezproblemowy silnik, o wiele tańszy w eksploatacji i naprawach niż diesel, nie ma turbodziury, no i kosztuje ok. 50 tys zł z pełnym wypasem (mam nawet sportowe wnętrze - fotele z wersji Sport). Mój brat ma BMW serii 1 z 2013 r. 2,0d 184 KM, 7,2 s do setki i spala średnio ok. 5,8 litra ale zapłacił 154 tys zł czyli tyle co 3 moje Fiaty Bravo. WARTO? wątpię.