Autem jeżdżę od roku i wiem, że trzeba je wyczuć. W miarę dynamiczny rozpęd do zamierzonej prędkości (60-90km/h) zmieniając biegi przy 3,5k do 2k RPM (od jedynki do szóstki) da nam lepszy wynik niż zamęczanie go na możliwie najniższych obrotach. Myślę, że ta dolna granica to około 1,5k RPM. Z początku tak próbowałem i spalanie w mieście przekraczało 10L/100km. Zamiast dojeżdżać na luzie, lepiej jest wrzucić taki bieg, który auta aż tak nie spowolni, ale całkowicie odetnie dopływ paliwa. Przy hamowaniu silnikiem radzę redukować tylko do dwójki i przy czym nie piłować go zbytnio (myśle, że do 4k RPM jest ok). Dodatkowo zauważyłem, że samo uruchomienie klimatyzacji powoduje wzrost obrotów gdy auto stoi (przy czym spalania). Dlatego zimą, jak tylko silnik się nagrzeje (niedługo mu to zajmuje), przechodzę z klimy na zwykły nawiew. Mam nadzieję, że komuś tam się przyda :D