Seat Ibiza 1.0 TSI - w obronie charakteru
Przez ostatnie lata zdążyliśmy się przyzwyczaić, że trójka muszkieterów segmentu B spod znaku VAG: Polo, Fabia i Ibiza to nic innego jak klony tej samej konstrukcji w innym opakowaniu. Jednak przykład tego ostatniego modelu, sygnowanego przez Seata, pokazuje, że istnieje spora różnica pomiędzy “podobnym” a “tym samym”. W niektórych aspektach przybiera nawet postać rozległej przepaści. Pierwsza odsłona tego modelu z 1984 roku powstała z pomocą technologii Porsche i stylistyki od Giugiaro. Każda kolejna to już w prostej linii bliscy kuzyni Volkswagena Polo. Nie inaczej jest w przypadku najnowszej, piątej już generacji. Nowa Ibiza to jednak jeżdżący manifest w obronie unikalnego charakteru całej marki. Czy udany?
Stylistycznie - jesteśmy na tak!
Zaprezentowany niedawno (już po premierze nowej Ibizy) Volkswagen Polo VI w istocie bardzo przypomina testowanego przez nas Seata. Niemniej pierwsze wrażenie, jeśli chodzi o stylistykę, przywodzi na myśl Leona - większy model w ofercie marki. Nie bez przyczyny auto z segmentu B zostało okrzyknięte mianem “baby Leon”. Podobieństwo widać już na pierwszy rzut oka, co więcej - rozwiązania użyte przy konstruowaniu nadwozia zdają się w pewnej części lepiej prezentować na bardziej zwartym, zwyczajnie mniejszym aucie. Choć testowany przez nas egzemplarz został “uzbrojony” w wyjątkowo mało agresywny kolor Mystic Magenta, to i tak nie jest on w stanie przykryć zadziornego charakteru auta. Spoglądając na nową Ibizę z profilu, uderzają dwa elementy: zadarta ku górze tylna część linii okien i wyraźne przetłoczenie - listwa ciągnąca się przez prawie całą długość obu drzwi. Z tej perspektywy warto dostrzec 16-calowe aluminiowe felgi o ciekawym wzorze.
Przód auta to prawdopodobnie ten element, który będzie wzbudzał najmocniejsze skojarzenia z większym Leonem. Widząc w lusterku charakterystyczny grill, maskę z ostrymi przetłoczeniami i nieco kanciaste zadziorne reflektory nie sposób w pierwszej chwili ocenić, który z nowych modeli Seata podąża za nami. Analogiczna sytuacja może mieć miejsce, gdy niewprawne oko trafi na tył Ibizy. Tu także dominują lampy o ostrym kształcie i charakterystyczny dla marki spory napis “Ibiza”. Jednak to nie tylko on zdradza, że nie mamy do czynienia z Leonem. Świadczą o tym przede wszystkim rozmiary auta. Nowy model z segmentu B mierzy bowiem zaledwie 4059mm długości i dokładnie 1780mm szerokości. To niejako standard na tej półce popularnych modeli. Bez dwóch zdań, nowy Seat Ibiza to małe, miejskie auto, które swoją stylistyką w pełni staje na wysokości zadania i broni swojego charakteru i wizerunku - jest zadziorne, ostre, dynamiczne. Czy to samo możemy powiedzieć o wnętrzu?
Wewnątrz - bez szaleństw, nie znaczy źle
O ile kwestia nadwozia i zewnętrznej prezencji “baby Leona” to w pełni wystarczająca i ciesząca oko ewolucja poprzedniej generacji, to w kokpicie jest podobnie z jednym zastrzeżeniem. Zbyt zachowawczo... Zabrakło odwagi i polotu. To może rozczarowywać, choć i tak postęp jest zauważalny. W kokpicie nowej Ibizy można odnieść wrażenie, że jednym z najważniejszych zadań, jakie postawili przed sobą projektanci, było rozjaśnienie i przełamanie szarzyzny wszechobecnej w poprzedniej generacji małego Seata. Efektem tego jest element o tyle ładny, co jednocześnie słabo wykończony i niepraktyczny. Mowa o szerokiej listwie w kolorze nadwozia, która biegnie przez całą szerokość deski rozdzielczej, zahaczając nawet o obicie drzwi i kierownicę. To spory kawałek matowego plastiku słabej jakości. Nawet w opcji brakuje ewentualnego zamiennika z lepszego materiału. Pomijając jednak ten element, absolutnie wszystko inne w kokpicie jest po prostu solidnie wykonane i umiejscowione w odpowiedniej pozycji. Na uwagę zasługuje kilka szczegółów, które dobrze oddają przyjemność z codziennego użytkowania samochodu. Testowany egzemplarz dysponował bardzo wygodną, wsuwną półką na telefon w tunelu środkowym z przydatnymi opcjami: ładowaniem indukcyjnym i funkcją wspomagania zasięgu telefonu. Gdybyśmy jednak potrzebowali podłączenia smartfona za pomocą kabla, do naszej dyspozycji mamy aż dwa wejścia USB i jack 3,5mm z wygodnym dostępem. Dwa cupholdery to już właściwie standard. W Ibizie mają dobrą głębokość, choć oba mogłyby oferować taką samą ilość miejsca, jeden z nich jest wyraźnie węższy. Większy mógłby też być przesuwany podłokietnik - tymczasem jest naprawdę mały z głęboką wąską kieszenią. Centralną część kokpitu zajmuje spory wyświetlacz, znany dobrze z innych modeli grupy Volkswagena. Jego jedynym minusem jest tendencja do zachowywania widocznych odcisków palców. Pomiędzy czytelnymi zegarami przed oczami kierowcy znajduje się równie czytelny i równie doskonale znany mniejszy wyświetlacz, czarno-biały, pikselowy, nieco archaiczny, ale funkcjonalny. Prawdziwą stylistyczną perełką w kokpicie jest czarna podsufitka, wciąż rzadko spotykana szczególnie w segmencie B. Jednak nowa Ibiza robi miłe wrażenie nie tylko dla oczu: uszy powinien zadowolić system nagłośnienia sygnowany przez Beats Sound System. Reasumując - wnętrze Ibizy, choć zbyt zachowawcze i bezpieczne stylistycznie, daje radę. Jest jednak coś, co przebija wszystko. Czyli...?
Na drodze - czysta radość i prostota
Zdecydowanie największym atutem nowego Seata w walce o zachowanie sportowo nacechowanej tożsamości jest to, w jaki sposób auto się porusza. Testowana przez nas Ibiza oferowała skromne 95 KM mocy generowanej przez litrowy doładowany silnik spod znaku TSI. Szybko jednak okazało się, że maksymalny moment obrotowy na poziomie 175 Nm od 1500 obr./min. To wartości więcej niż wystarczające. Samochód dostarcza wiele pozytywnych wrażeń za kierownicą, łatwo nad nim zapanować i pozwolić sobie na odrobinę więcej. Choć osiągniecie pierwszej “setki” zajmuje mu sporo ponad 10 sekund, to odczucia zdają się wskazywać na dużo lepszy wynik. Lekkie auto, bardzo zwinne, wyposażone w nieco zbyt lekki miejski układ wspomagania, naprawdę potrafi zadziwić. Pozytywnie dziwią też inne liczby. Niezależnie od tego, czy poruszamy się wyłącznie w przestrzeni miejskiej, czy pokonujemy trasę, nie przekraczając prędkości 120 km/h, Seat Ibiza potrafi zaoferować nam bardzo dobrą dynamikę podróżowania i spalanie w okolicach 6.5 litra/100km bez specjalnego oszczędzania. Miłym zaskoczeniem jest też wyciszenie kokpitu, nawet grubo powyżej “setki”. Niestety na nierównościach dosyć wyraźnie słychać pracę zawieszenia. Mimo to, podróżowanie nową Ibizą i w mieście, i poza nim to przede wszystkim duża frajda. I sporo miejsca na nieco bardziej przyziemne elementy codzienności: choćby 355 litrów w bagażniku czy tylna kanapa, która powinna zadowolić mniejszą rodzinę. Elementem wnętrza, który potrafi nieco rozczarować, jest mocowanie pasów dla kierowcy i pasażera z przodu. Brak jakiejkolwiek regulacji utrudnia znalezienie wygodnej pozycji dla pasa, szczególnie dla niewysokich podróżujących. Na plus zaliczamy za to wygodne fotele z dość długim siedziskiem, co w segmencie B zdecydowanie nie jest regułą i niewielkie lusterka boczne, które mimo wszystko, dzięki nietypowemu wycięciu oferują dobrą widoczność do tyłu.
Najnowsza generacja Seata Ibizy to kawał dobrej roboty i, co ważne, bardzo udany manifest w obronie charakteru tego konkretnego modelu, jak i całej marki. I nawet kolor testowanego egzemplarza nie był w stanie popsuć dobrego pierwszego wrażenia.
Seat Ibiza 1.0 TSI 95 KM, 2017 - test AutoCentrum.pl
Wyświetlenia: 5 620Zapraszamy na test Seata Ibizy z silnikiem 1.0 TSI o mocy 95 KM.