Ocena kierowcy - Volvo V70 I

Plusy: auto żwawe, bezpieczne i pakowne. Minusy: awarie, awarie, awarie! I drobiazgi! W ciągu dwóch lat wahacz prawy 3 razy, poduszki przednie amortyzatorów 2 razy, tylne tylko raz, regeneracja maglownicy, uszczelenie pompy, końcówki, tuleje - na okrągło. Do tego odpadająca dosłownie deska rozdzielcza, tłukąca się klapa, zacinające się klamki, trzeszczące plastiki - wrażenia jak z jazdy dostawczakiem. No i alternator, rozrusznik... Chwilowo więcej nie pamiętam. Reasumując - byłoby dobrze, gdyby nie kiepsko złożone wnętrze i żenująco słabe zawieszenie, co przy cenach części naprawdę może doprowadzić do rozpaczy. Miesiąc w miesiąc po 600 złotych w naprawy to jednak lekkie przegięcie.

Auto potrafi być dynamiczne, ale przy mocniejszym przyciśnięciu żenująca zasłona dymna z tyłu. No i do tego trzeba pilnować odpowiednich obrotów - od 2000 do 3000 - powyżej wyraźnie zdycha, a poniżej, no cóż... Może lepiej się nie wypowiadać.

Skrzynia wypada naprawdę dobrze. Trochę krótka jedynka, ale poza tym same plusy.

Może być, chociaż na każdy ruch kierownicą (zresztą z przepustnicą podobnie) auto reaguje z opóźnieniem. Trzeba się przyzwyczaić.

Jak w akwarium. Naprawdę!

Jest w porządku - wszystko pod ręką, żadnych udziwnień.

Ogrzewanie okej, ale filtry kabinowe to jakaś porażka - może coś z najwyższej półki dawałoby radę, ale przeciętny filtr za 80 złotych ogranicza dopływ powietrza o jakieś 75%! Dmuchawa wyje strasznie wtedy.

Podobno wysocy narzekają trochę....

O matko, to auto jest jak szkielet w trumnie - wszystko się tłucze! Silnik D5252T dość głośny do tego wszystkiego; na szczęście lubię ten klekot.

Zużycie paliwa super, ale naprawy, naprawy, naprawy...

Za te pieniądze trudno o auto o takich gabarytach, takim poziomie bezpieczeństwa, takim kopycie i do tego niskim spalaniu. Ale mnogość i częstotliwość usterek - wstyd po prostu. Po volvo spodziewałem się jednak nieco więcej. Rozumiem, że przechodzone nieco auto nie może się obejść bez, ale miesiąc w miesiąc po 600 złotych w naprawy to jednak lekkie przegięcie.

Jest kiepsko. Niektóre pomysły szwedzkich inżynierów naprawdę wołają o pomstę do nieba! Na przyład plastikowe elementy klamek się łamią i można utknąć w aucie. A zawieszenie do roboty co parę miesięcy.

Auto może nie psuje się w trasie, ale liczba poważnych naprawch w ciągu 2 lat eksploatacji jest naprawdę imponująca.