Ocena kierowcy - Volkswagen Polo III Hatchback

Miałem trzecią generację przez ponad siedem lat i pozbyłem się jak auto miało 14 lat. Mój egzemplarz był pięciodrzwiowy 1998 (przed liftem) 1.4 60km. Auto żałosne, psuło się wszystko -wiatrak przy chłodnicy, skrzynia biegów do wymiany (powszechne w tym modelu), spalony silnik wycieraczki tylnej w lato, przełącznik wycieraczek, zamki w drzwiach, rygle drzwi dosłownie zostawały w palcach. W zimę nie szło dostać się do samochodu bo zamki zamarzały co by nie robił. Mnóstwo awarii... nie sposób spamiętać tylko tyle że były to drobne usterki ale denerwujące. Kumple to oczy ze zdumienia przecierali jak opowiadałem o swoich perypetiach. Wykonanie środka żałosne, sprzedawałem samochód po 250tyś km (nie kręcony) a tapicerka wyglądała tak jakby miała przejechane 500tyś, w fotelu kierowcy na oparciu siano i druty było widać. A jeśli przy fotelach, przesunąć fotel w przód lub tył to siłę pięciu chłopa trzeba było mieć i na szarpanego, czy szyny były smarowane czy nie to bez różnicy ponieważ metal z jakich były wykonane jest miękki jak kaczuszka i łatwo się wypacza. Jedyne co na plus to silnik, nie chodzi o osiągi bo szału nie ma ale bezawaryjny, lepiej jeździł na gazie niż benzynie i do 90km/h bardzo ekonomiczny -powyżej palił wiadro na sto. A... jeśli chodzi o karoserię to masakra, swojego w miarę możliwości garażowałem a i tak słychać było jak rdza go chrupie, nadkola, progi, drzwi to jakiś obłęd był. W ostatnich miesiącach jak go miałem to wstyd na myjnię pojechać bo pod ciśnieniem kawałki karoserii odpadały, wcześniej to jeszcze z tym walczyłem (zaprawki i inne cuda) ale ile można? Jak mi ktoś mówi że VW to das auto to mi się flaki przewracają. Dodam że mój nie był powypadkowym samochodem i nie miał powodów tak mnie traktować przez te siedem lat.