Ocena kierowcy - Toyota Avensis I Sedan

Czy po przeczytaniu wpisu o niezawodności trzeba jeszcze coś dodawać? Ano można - ceny w serwisach są bardzo wysokie a w parze z wysoką ceną nie idzie wysoka jakość usług (przynajmniej w Trójmieśćie) - właśnie przez słaby serwis dwa razy wymieniono mi kolumnę kierowniczą, tylko po to, żeby w momencie odbioru samochodu z serwisu powiedzieć mi, że to przekładnia kierownicza. Honda przestała produkować Accorda w Anglii z jakiegoś powodu, Toyota też powinn wrócić do produkcji w Japonii. Do tego podzespoły Valeo to nie jest szczyt niezawodności. Pierwsza i chyba ostatnia Toyota w moim życiu. Nie stać mnie na buble, szczególnie przy tak wysokich cenach częśći i serwisu.

Oglądam tyły Polonezów pod światłami - do 2700 obr/min nalezy zapomniec o dynamicznej jeździe.

Nie wchodzący wsteczny, prowadzenie drążka mało precyzyjne - nie dla miłośników szybkich zmian biegów. Raczej do rekreacyjnej jazdy.

Zwrotność gorsza (dużo gorsza) niż w moim poprzednim Passacie z 1991 roku, przy pokonywaniu zakrętów tył ucieka. Ogólnie wrażenie słabego "trzymania".

Przesiadłem się z kombi do sedana - oczywiście jest gorzej, ale po porównaniu z obecnym (II) modelem Skody Octavia jest rewelacyjnie. Trochę przeszkadza lewy przedni słupek, ale to kwestia mojego ustawienia fotela.

Średnia ocena to 3, ale powinna być rozbita na dwie podoceny: dobra za rozmieszczenie przełączników itp. i zła za regulację i kształt fotela kierowcy. To chyba "japoński rozmiar" - nie jestem wysoki (1.82m), ale nie udało mi się tak ustawić fotela i kierownicy żeby swobodnie do niej sięgać, operować pedałami bez odrywania nogi od podłogi. Siedziska za krótkie - brakuje podparcia pod kolanami, po kilku godzinach zaczyna boleć - wiecie co, a ja wstydzę się napisć.

Tak sobie - zimą ujdzie, ale latem są trudności mimo klimatyzacji: albo wieje lodem, albo przestaje wiać w ogóle (kiedy temperatura zbliży się do nastawionej) i zaczyna być duszno.

Z przodu miejsca wystarczająco dużo (wspomniałem o trudności w jego zagospodarowaniu), z tyłu mało jak na tę klasę samochodu.

Kiedy auto było w wieku dziecięcym i silnik nie dawał o sobie znać było bardzo dobrze do 4 tys. obr/min. Teraz (Przebieg 57 tys. km) pojawiło się tyle dodatkowych dźwięków że powyżej 130-140 km nie da się ani słuchać muzyki ani rozmawiać. Dużo świerszczy z kokpitu, trzeszczące drzwi kierowcy, szumiąca uszczelka w drzwiach, dużo drobnych upierdliwych (panie przepraszam) odgłosów spod maski (osprzęt?), tłumik też swoje dodaje.

samochód ma dwa oblicza: Dr Jeckyll: trasa Warszawa- Gdynia - 4 osoby z bagazem, lato klimatyzacja włączona przez połowę trasy, bardzo delikatne obchodzenie się z gazem (jazda prawie emerycka): 6.3 l/100 km. Mr Hyde: zima, miasto, krótkie trasy - 12.5 l/100 km.

Kupiłem samochód przed "ujednoliceniem cen" ale i tak wypada przeciętnie.

Wymieniona uszczelka drzwi kierowcy (teraz znowu do poprawki, ale już na mój koszt, bo po gwarancji), rozpadający sięzawias drzwi, wybite poduszki spręzyn, dużo świerszczy, skrzypienia, hałasy, często przepalająca się żarówka lewego światła mijania.Tarcze hamulcowe przetoczone.

Po 15 tysiącach sprzęgło (paliło się na wstecznym), teraz mam 57 tysięcy i znowu sprżęgło pada (to nie wina stylu jazdy, bo w poprzednim samochodzie wymieniałem po 180 tys. km). Nie długo później kolektor dolotowy, dwa razy kolumna kierownicy i w końcu przekładnia kierownicza (teraz znowu mam objawy dyskwalifikujące kolumnę - odgłos ocierania), po 36 tysiącach pasek wieloklinowy - wyglądał jakby sparciał i tylny lewy amortyzator.