Bardzo żal mi że już jej nie mam. Jeździł nią mój ojciec, szwagier, potem ja. Syreny to były na prawdę auta z duszą. Kto je kochał, nie zawiódł się. Nie to co obecne nijakie, nienaprawialne, przeładowane elektroniką urządzenia do przemieszczania się, które z powodu jednego głupiego chipa staną na środku drogi, i zostaje Ci tylko telefon do serwisu.
Wrażenia
3,0
Silnik
Silnik prosty jak konstrukcja cepa. Zadbany jest w miarę bezawaryjny. Odpowiednio wyregulowany zadziwia dynamiką (jak na Syrenę oczywiście)
4,0
Skrzynia biegów
Kto nie jeździł autem z dźwignią zmiany biegów pod kierownicą, nigdy tego nie zrozumie. To jest dopiero wygoda! A nie jakiś tam tunele w podłodze, rozdzielające kierowcę od pasażera.
3,0
Układ jezdny
No trwały to nie jest... Ale prosty w naprawie.
Komfort
3,0
Widoczność
Całkiem przyzwoita, pod warunkiem słusznego wzrostu. Niscy nie widzą przodu samochodu.
4,0
Ergonomia
Jak na samochód z tego okresu całkiem dobrze. Np. nożny przełącznik świateł.
3,0
Wentylacja i ogrzewanie
Zależy jak się trafi moja 104 miała bardzo wydajne ogrzewanie, natomiast 105 bardzo marne (choć niby takie samo).
4,0
Przestrzeń dla kierowcy i pasażerów
Nawet 5 osób spokojnie śię zmieści.
3,0
Wyciszenie
No cicho to nie jest... Ale ten sound :D
Ekonomiczność
3,0
Łatwość utrzymania (pod względem kosztów)
No kiedyś w porównaniu z Warszawą, to było auto małolitrażowe. W trasie ~9, Po mieście ~12.
4,0
Stosunek jakość/cena
Stare Syreny były o wiele trwalsze od nowszych. Gdy już przez swą głupotę i nieznajomość prawa zlikwidowałem 104, to potem co mi się zepsuło, to przekładałem części ze 104. Były zdecydowanie lepsze.
Niezawodność
4,0
Bezawaryjność (drobiazgi)
Drobiazgi nie często się trafiały.
4,0
Bezawaryjność (poważne usterki)
Poza jednym przypadkiem, kiedy jako młody niewyżyty kierowca ukręciłem przegub, to nie zdarzyło mi się żeby mnie zawiodła w trasie, tak, żeby do domu nie dojechać. Co nie znaczy ze się nie psuła. Owszem, trzeba było włożyć w nią trochę pracy, ale za to się odwdzięczała.