Szukałem małego, solidnego auta o niskim spalaniu. Wybór padł na używane, 5-letnie Suzuki Swift VI generacji z silnikiem 1.2 90 KM i przebiegiem 50 tys. km. Podczas jazdy próbnej wrażenia z jazdy sprawiły, że pomyślałem sobie: „auto z tektury”. Jednak po paru miesiącach użytkowania poprawiłem się i stwierdziłem: „auto z bambusa”. Bo Japończycy nawet z bambusa potrafią wyczarować arcydzieła sztuki. Tak jest w przypadku tego modelu. Jestem zachwycony. Lekkie nadwozie, energiczny silnik, niskie spalanie nawet przy dynamicznej jeździe, wygodne wnętrze, bezawaryjność i ogólna prostota konstrukcji. Dla mnie, jako solowego użytkownika idealny; liczę, że długo ze mną zostanie.
Wrażenia
5,0
Silnik
Jestem zadowolony, auto jest nadspodziewanie żwawe. Wolnossący silnik benzynowy K12C o pojemności 1242 cm2, o nie tak znowu małej mocy 90 KM, pozwala na dynamiczną, płynną jazdę w mieście, oferując zarazem niskie spalanie, wysoką elastyczność i (jak na razie) bezawaryjne działanie. Można znaleźć informacje, że inżynierowie Suzuki zastosowali w nim technologię pochodzącą z silników swoich motocykli – pewnie w tym leży przyczyna dużej elastyczności i innych zalet. Moc oczywiście nie powala, ale przy tak niskiej masie, wynoszącej 840 kg, jest zdecydowanie więcej niż wystarczająca. Przyśpieszenie może nie wgniata w fotel; raczej uprzejmie, acz stanowczo zachęca cię, byś się w nim wygodnie rozsiadł. Nie straszne mu też dłuższe trasy – m. in. z myślą o nich wybrałem wersję 4-cylindrową wolnossącą, o lepszej kulturze pracy niż turbodoładowana 3-cylindrowa. Prócz zwykłej jazdy miejskiej, w ciągu pierwszych trzech miesięcy użytkowania zrobiłem nim czterokrotnie trasę z dziennym przebiegiem ok. 650 km - nie robiła na nim większego wrażenia. Spokojnie da się na autostradzie utrzymywać prędkość 110-130 km/h przy obrotach rzędu 3000 r/min, a z wyprzedzaniem na lewym pasie nie ma większego problemu, choć czasem trzeba redukować na 4 bieg. Polecam każdemu, komu zależy na dobrej kulturze pracy, dynamicznej jeździe i niskim spalaniu.
4,0
Skrzynia biegów
Jest to pierwszy w historii przypadek zastosowania w seryjnym samochodzie skrzyni biegów zbudowanej z klocków Lego Technic :) . Oczywiście żartuję, ale dokładnie takie mam wrażenie podczas obsługi tego elementu (może cecha używanego egzemplarza?). Lewarek chodzi niezwykle lekko, biegi można zmieniać jednym palcem, krótki skok. Skrzynia jest dość precyzyjna, choć nie jakoś super. Czasami nie ma się pewności, czy wrzuciło się bieg do końca, czasami ciężko wrzuca się wsteczny. Zestrojona jest raczej do jazdy w mieście, i to się trochę czuje podczas przelotów międzymiastowych. Mam pewne obawy co trwałości tego podzespołu, ale jak na razie - jest dobrze.
5,0
Układ jezdny
Układ jezdny jest dość responsywny, samochód prowadzi się dobrze, zwłaszcza w porównaniu do większych i cięższych aut. Rzeczywiście, taki mały gokart, co można odczuć podczas wchodzenia w zakręty – trzyma się linii jazdy i utrzymuje dobrą przyczepność (używam opon całorocznych). Choć przyznam, że czytając inne entuzjastyczne opinie spodziewałem się czegoś więcej. Mimo to jestem bardziej niż zadowolony. Auto jest faktycznie bardzo zwinne, jak na miejskiego malucha przystało. Natomiast na autostradzie prowadzi się bez większych problemów do ok. 130 km/h. Potem przestaje jechać, a zaczyna lecieć. Tak - przez swoją lekkość jest wrażliwe na podmuchy wiatru i należy o tym pamiętać wyjeżdżając zza ekranów dźwiękochłonnych czy ściany lasu, będąc gotowym do ewentualnej kontry kierownicą. Zawieszenie jest zestrojone twardo, ale nie wpływa przesadnie na komfort jazdy.
3,0
Karoseria
Jak to auto wygląda? Moim subiektywnym zdaniem stylistyka VI generacji Swifta to najlepsze, co przydarzyło się temu modelowi od 2005 r. Obie poprzednie generacje mnie raczej odpychały; takie wyoblone, wysokie cegłówki na kółkach, z wielkimi lampami i pasem przednim „szczerzącym” się w bezczelnym uśmiechu. Tu jest inaczej. Auto nabrało proporcji, wygląda na przysadziste, rzeczywiście jest też troszkę niższe i szersze od poprzedników. Lampy przednie zmniejszono, pas przedni wygląda dynamicznie i „spogląda” już nie bezczelnie, lecz zawadiacko. Stylistyka nadwozia jest spójna, wyjąwszy może dyskusyjne fale na bokach, które jednak optycznie korzystnie poszerzają auto na skrajach. Patrząc na samochód mam wrażenie pewnego oldschool’u, pewnie sprawia je zabieg stylistyczny z „odcięciem” dachu od nadwozia poprzez czarne panele u szczytu słupka C, z wkomponowaną weń klamką tylnych drzwi. Uważam to rozwiązanie za genialne – samochód wygląda jak 3-drzwiowy, mając trochę młodzieżowego sznytu, a jednocześnie jest praktycznym 4-drzwiowym - wszyscy zadowoleni. Z tej ewidentnej ingerencji księgowych w projektowanie auta, którzy widocznie nie pozwolili już na dwie wersje nadwoziowe, styliści wybrnęli znakomicie. Auto wygląda świetnie, nawet trochę lepiej z tyłu niż z przodu.
Problemem jest niestety jakość lakieru na karoserii i to zawarzyło na mojej ocenie. Powłoka jest cienka, w moim 5-letnim egzemplarzu jest już kilka małych odprysków, a samą karoserię niesamowicie łatwo jest zarysować pod nawet niewielkim naciskiem jakiegoś ostrego elementu, np. sprzączki plecaka, czy przez dotknięcie drzwiami ściany podczas wysiadania. Jako panaceum, Suzuki wydaje się oferować tylko lakiery zaprawkowe, ale obawiam się, że z czasem nie obejdzie się bez poprawek lakierniczych. To jest też powodem, że planuję niebawem zrobić zabezpieczenie antykorozyjne podwozia – nie chcę za szybko męczyć się z rdzą.
Komfort
4,0
Widoczność
Nie jest to najmocniejsza cecha tego samochodu, choć akurat wysunięta w przód linia dachu nie przeszkadza mi jakoś specjalnie – obserwacja świateł na skrzyżowaniach nie sprawia mi większego problemu. Samochodem się jeździ, a nie stoi. Nawet bardziej mi pasuje takie rozwiązanie, bo często nie muszę nawet używać blend przeciwsłonecznych. Także z widocznością ze środka do tyłu nie mam problemów – tylna szyba jest na tyle blisko, że zapewnia dostateczne pole widzenia czy to podczas patrzenia w lusterko wsteczne, czy podczas parkowania. Przeszkadza mi natomiast widoczność do tyłu w lusterkach bocznych, co wynika ze stylistyki nadwozia. Tylne fale boków nadwozia sprawiają, że w i tak już dość małych lusterkach widzimy najpierw pół auta, a dopiero potem to co za nim; Brak także okienek w słupkach C, co może sprawiać kłopoty przy manewrowaniu.
5,0
Ergonomia
Miłe zaskoczenie. Trójramienna wielofunkcyjna kierownica, nieco spłaszczona od dołu, dobrze leży w ręku, nawet pomimo faktu, że wydaje się trochę duża i regulowana jest tylko w pionie. Wszystkie przyciski na niej rozplanowano dobrze i działają bez zarzutu. Tradycyjne zegary, z małym monochromatycznym ekranem pośrodku wyglądają znakomicie, trochę sportowo i są bardzo czytelne, choć nieco brakuje mi analogowych wskazówek poziomu paliwa i temperatury silnika z lepszych wersji. Pałeczki komputera pokładowego zgrabnie wkomponowano w deskę; może wyglądają staroświecko, ale nie mają wyglądać, tylko działać i to robią dobrze. Regulacja natężenia oświetlenia czy ustawień jest intuicyjna i prosta.
Sama deska wygląda ładnie – okrągłe zegary i środkowe nawiewy, biała listwa przełamująca czerń plastików; to wszystko sprawia, że jest tu ciekawie. Najbardziej zaskoczyła mnie konsola środkowa. Rozplanowanie przycisków radia i pokręteł nawiewów jest wygodne i intuicyjne, wszędzie da się dosięgnąć bez potrącania ręką np. o lewarek. Mój egzemplarz to najbiedniejsza wersja wyposażenia – mam bazowe radio, bez dotykowego wyświetlacza. I preferuję takie – podczas szybkiej jazdy łatwiej jest wcisnąć fizyczny przycisk czy przekręcić gałkę, niż walczyć z trafieniem w odpowiednią część ekranu. Do tego sposób, w jaki radio umieszczono na konsoli pozwala mi „chałupniczo” stworzyć sobie namiastkę wyświetlacza: stawiając smartfon w rowku między radiem a deską i odpowiednio ustawiając klapkę prawego nawiewu (by trzymała go na zakrętach) wystarcza mi on w zupełności za ekran multimediów - nie potrzebne są żadne uchwyty. Tym bardziej, że ekran smartfona jest w ten sposób położony w optymalnym miejscu, wyżej niż fabryczne ekrany wbudowane w konsolę, co w mniejszym stopniu podczas jazdy odwraca wzrok kierowcy w dół, np. podczas nawigacji. Tak samo położenie gniazda 12V rozplanowano tak, że podczas jazdy wtyczkę ładowarki USB zasłaniam sobie ręką trzymaną na kierownicy i jej błękitny blask w nocy nie razi. Cupholdery są w stanie stabilnie trzymać nawet duże kubki. Nie wiem czy takie rozwiązania inżynierowie zastosowali celowo, czy wyszło tak przypadkiem, ale tak czy inaczej - są świetne.
Nieco gorzej jest z dźwiękiem – fabryczne głośniki mają nie najwyższą moc, a plastiki drzwi przy większej ilości decybeli nieprzyjemnie wibrują. Zakres tonów też nie jest zbyt wysoki – wiele „ambitniejszych” utworów ginie w szumach, choć basy są o dziwo naprawdę akceptowalne. Zawiodłem się nieco na gnieździe USB – podczas odtwarzania muzyki z wetkniętego pendriv’a po jakimś czasie utwory zaczęły się irytująco zacinać. Problem rozwiązał się poprzez wykasowanie muzyki z pendrive’a i wgraniu jej na nowo – więc to może problem z moim nośnikiem danych, a nie system audio samym w sobie. Dobrze działa natomiast łączność Bluetooth – zarówno telefonowanie jak odtwarzanie muzyki odbywa się bez zakłóceń. Parowanie nie nastręcza większych problemów. Całokształt tych rozwiązań sprawia, że autem jedzie się bardzo przyjemnie.
5,0
Wentylacja i ogrzewanie
Bazowy system wentylacji, ogrzewania i klimatyzacji manualnej pracuje jak należy. Ogrzewanie jest wydajne, w zimie wnętrze małego autka po rozruchu szybko robi się przytulnie ciepłe. W lecie zaś, przy włączanej klimatyzacji daje się jednak odczuć, że silnik trochę mocniej się wysila podczas jazdy i osiągi leciutko spadają, toteż staram się z niej korzystać tylko w największe upały.
5,0
Przestrzeń dla kierowcy i pasażerów
Jak na ten autosegment – jest bardzo dobrze. Fotel kierowcy ma tylko podstawową regulację bez opcji zmiany kąta nachylenia samego siedziska; ono samo jest też dość krótkie. Mimo to, da się w nim względnie wygodnie siedzieć, ale podczas dłuższych tras (400 km) zaczynają trochę boleć pośladki. Fotele mają też całkiem niezłe trzymanie boczne, choć nieco szerszym osobom mogą być przez to ciasne. Boczki przednich drzwi wyposażone są w mikro podłokietniki, na których da się oprzeć łokieć, ale częściej odpoczywałem z ręką na kolanie. Brak natomiast w standardzie podłokietnika centralnego, co nie przeszkadza jakoś tragicznie, choć można taki dokupić. Tylna kanapa to jednak u mnie raczej jej namiastka, jest tam dość ciasno, a zagłówki są stałe, bez regulacji. Równie dobrze mogłoby ich nie być, chyba że wozimy z tyłu tylko dzieci. Dzieli się asymetrycznie, składanie jest proste i intuicyjne. Pojemność bagażnika jest wystarczająca, ale nie wejdzie tam więcej, niż 3 średnie walizki. Pomimo niewielkich rozmiarów auta, samo jego wnętrze bardzo przestronne, pewnie zasługa w tym cienkich drzwi i szerszego rozstawu osi niż w poprzednich generacjach.
2,0
Wyciszenie
Jakie wyciszenie? Praktycznie go nie ma (skądś wszak bierze się niska masa), zarówno gdy mówimy o drzwiach, dachu czy podwoziu. Właśnie stąd ciśnie się na usta stwierdzenie o aucie z bambusa. Jadąc z prędkościami powyżej 120 km/h w środku jest już głośno, słychać ryk silnika i szum opływającego powietrza. Radio trzeba wówczas mocno pogłaśniać, by cokolwiek zeń słyszeć, ale z pasażerem można rozmawiać jeszcze względnie do siebie nie wrzeszcząc. Przy niższych prędkościach jest zupełnie ok, ale kiedy w mieście przejedzie obok ciebie większa ciężarówka, ma się wrażenie, że siedzisz we wnętrzu jej podwozia, a nie w swoim Swifcie – tak bardzo karoseria przepuszcza dźwięki z zewnątrz. Przejeżdżając przez wyższe zarośla podwozie daje istny koncert (prawie jakby ktoś grał na koto!). Wyciszenie (a raczej jego brak) to zdecydowanie najpoważniejsza wada tego auta, choć dla mnie osobiście nie przyćmiewa innych jego zalet.
Ekonomiczność
5,0
Łatwość utrzymania (pod względem kosztów)
Samochód posiadam od niespełna roku, toteż jedyne co na razie robię, to leję paliwo, płyny i pilnuję dat przeglądów. Bazowe utrzymanie nie powoduje dziury w domowym budżecie. Spalanie to największy atut – w trasie nierzadko udawało mi zejść mocno poniżej 5 litrów, a koszt pełnego baku nie jest zbyt wysoki (o ile nie ma akurat kryzysu lub wysokiej inflacji). Ceny części też nie wydają się wygórowane. Ogółem auto bardzo oszczędne w eksploatacji i oby tak pozostało.
4,0
Stosunek jakość/cena
Auto kupiłem jako używane, więc trudno aby moja ocena była tutaj obiektywna. Jednak kwota jaką zań zapłaciłem wynosiła jakieś 90% ceny nowego samochodu w dniu premiery, za niezbyt zużyty egzemplarz. Myślę, że jest naprawdę nieźle, choć mogłoby być nieco lepiej.
Niezawodność
5,0
Bezawaryjność (drobiazgi)
Jedyne co przychodzi mi na myśl, to krótkie problemy z czujnikami ciśnienia w oponach po zmianie kół na alufelgi, które szybko można wyregulować samemu z poziomu ustawień pokładowych, oraz rozmazujące wodę pióra wycieraczek – które przecież trzeba i tak co jakiś czas wymieniać. Wymiana żarówek z tyłu może nastręczać pewnych trudności; aby je wymienić, trzeba odkręcić cały klosz, nie ma bowiem żadnego dostępu od środka auta. Podczas jazdy z dużą prędkością i z lekko otwartymi szybami przednich drzwi, potrafią one mocno wibrować, co może skutkować potencjalną usterką. Więcej drobnych problemów nie zauważyłem.
5,0
Bezawaryjność (poważne usterki)
Samochód jak na razie sprawuje się bez zarzutu i mam nadzieję, że tak pozostanie.
Pb
- zużycie paliwa dla silnika 1.2 DualJet 90KM 66kW
[l/100km]