Ocena kierowcy - Suzuki S-Cross

Uwaga! Rzetelna opinia użytkownika. S-Crossa kupiłem w styczniu 2022 r. po narodzinach dziecka. S-Cross był absolutnym królem excela. W cuglach wygrał z Renegadem, Proceedem, Karoqiem i CX-30. Na papierze było super: dobre wyposażenie (wersja premium), niskie spalanie, sporo miejsca w środku. A wszystko za o wiele niższą cenę niż u konkurencji. Na jeździe testowej też było ok (jeździłem wersją Elegance, Premium nie była dostępna jako demo). I tu kończy się bajka. Niestety auto koszmarnie traci w codziennym użytkowaniu. Jest fatalnie niedopracowane, o czym niżej. Po pierwsze, komfort. Wersja Premium ma tragiczne fotele. Po pierwszej jeździe 300 km przez cały weekend bolał mnie kręgosłup. Musiałem iść z tym do lekarza. Podobnie zresztą było po przejechaniu 2 tras po 200 km. W innych autach nie miałem takich problemów (a trochę ich miałem). Po drugie, akustyka. Auto w ogóle nie jest wyciszone. Nie da się tym jeździć dłużej powyżej 120 km/h. Dłuższa jazda z prędkością autostradową powoduje ból głowy. Dosłownie. Po trzecie, multimedia. Auto posiada masę irytujących przeszkadzaczy, całkowicie nieintuicyjnych. Na przykład notorycznie na ekranie komputera pojawia się informacja o dozwolonej prędkości, zasłaniając inne informacje. Można to wyłączyć, ale trzeba przełożyć rękę przez kierownicę, aby nacisnąć "patyk". A to zaś jest wyjątkowo niebezpieczne i nieergonomiczne. W wersji Premium jest też tragiczne radio. Jeśli w trasie lubisz słuchać audiobooków, to w S-Cross o tym zapomnij. Hałas połączony z fatalnym radiem skutecznie Ci to uniemożliwią. S-Cross ma też więcej wad, o czym w dalszej części opinii. Auto ma też swoje plusy. Obiektywnie bardzo mało pali. Posiada bardzo dobrą dynamikę, jak na takie gabaryty. Jest bardzo obszerne w środku, a przy tym kompaktowe na zewnątrz. I jeśli chcesz kupić sobie tanie wozidło do jazdy "wkoło" komina, to będzie ok. Niestety, widać że S-Cross jest samochodem niedopracowanym. Zabija przyjemność z jazdy i przyjemność z posiadania. Auto kupiłem kierując się logiką i bardzo tego żałuję. Przejechałem nim niecałe 3.000 km i sprzedałem. Straciłem na tym kilka tysięcy złotych, ale teraz czerpię przyjemność z jazdy.

To najmocniejszy punkt tego samochodu. Dobry, zrywny i ekonomiczny.

Bardzo słaby manual. Niestety często zdarzało się, że 3 lub 4 bardzo topornie wskakują. Czasami bywało to wręcz niebezpieczne (np. na skrzyżowaniach). W porównaniu z manualem w Mazdzie, Seacie czy Hyundaiu to bardzo słaba skrzynia.

Układ niestety jest jak z gumy. Auto nieco usztywnia się przy wyższych prędkościach, ale do precyzji jest mu bardzo daleko. Niestety takie zestrojenie całkowicie zabija przyjemność z jazdy.

Plastik aż śmierdzi. Szczególnie w wersji Premium. W codziennym użytkowaniu nie jest to aż tak irytujące, jednak karoseria jest niczym z auta sprzed 15 lat. Ale może klienci Suzuki to lubią...

Tu jest poprawnie, szczególnie jak na tak duże auto.

Niestety wstyd Suzuki! Jak można w 2022 r. wypuścić auto, w którym komputerem steruje się przy pomocy patyka na desce rozdzielczej. Mało tego używałem na jazdach testowych, ale w codziennej jeździe jest to niezwykle irytujące i niebezpieczne. To o wiele bardziej denerwujące, niż możesz sobie wyobrazić.

Bez zarzutu..

Za te pieniądze znakomita.

Wyciszenia brak.

Bardzo tani serwis w Suzuki.

Na pierwszy rzut oka wygląda jak okazja. Niestety auto jest tak koszmarnie zacofane technologicznie, że powinno się je porównywać z poprzednią wersją Tucsona, lub Sportage. Możesz kupić to auto tanio, tylko po co? Lepiej dołożyć 10.000 zł do Renegade lub Karoqa, albo 15 tys. zł do Mazdy.

Miałem to auto za krótko, aby pojawiły się jakieś usterki

Miałem to auto za krótko, aby pojawiły się jakieś usterki