Ocena kierowcy - Subaru Tribeca

Nie będę koloryzował. Jest to moje drugie Subaru i nie wiem czy go kocham, czy to już stare małżeństwo. Gdy mi się przestaje podobać i czuję kryzys uczuć do niego, nagle pogoda się załamuje, temperatura spada do -20, a wcześniej śnieg zasypuje wszystko, zaskakując znów drogowców. Wówczas zostawiam moją nową Toyotę i Subaru wraca do łask. Na co dzień jest moim autem do pracy, bo do tego chyba został stworzony. Jest wszechstronny. Prawdziwa esencja SUVa: duży, ciężki, wszędzie jeżdżący. Pojedziesz nim na wakacje, zawieziesz dzieci z osiedla na trening, przywieziesz pół tony płytek z marketu. Pojedziesz po autostradzie, dojedziesz na ryby, przeprowadzisz dziecko na studia, zrobisz prawdziwy wypad za miasto, niemal w każdych warunkach dasz radę dojechać i wrócić. Oczywiście jeśli starczy ci paliwa, bo potrafi spalić każdą ilość. Zawsze mówię, że Subaru pali 6-8 litrów, tyle że na 50 km. Jest to wartość średnia, gdyż na autostradzie potrafi się rozkręcić. Mam LPG, więc to bardzo nie boli, ale znajomi żartują, że jadąc ze mną trasa musi być wzdłuż stacji, gdyż co 2 godz. trzeba zalać. Podsumowując, ten samochód ma to coś i takich aut już nie robią.

Duży silnik i spora moc, ale taka musi być, aby ruszyć te 2 tony. Piękne brzmienie 6 cylindrów w układzie boksera. Niestety lubi łyknąć olej, co skończyło się dla mnie wymianą silnika. Teraz tego pilnuję i jest ok. Na niskich obrotach, porównując do diesli, wypada średnio. Dopiero, gdy go się dociąży i wkręci na obroty, pokazuje drugie oblicze. Nie jest to rajdówka, ale wstydu nie przynosi.

Wygląda to tak: wciskasz gaz do podłogi i czekamy, skrzynia daje ci czas na zastanowienie się, czy na pewno tego chcesz, później jeszcze krótki oddech i redukcja. Silnik szybko się wkręca na wysokie obroty, a gdy skrzynia zdecyduje się już na sprint, jest ten moment za który lubię H6. Poza tym, że jest mulasta i jakby z innej epoki, to jest trwała i bezawaryjna. Pasuje do tego auta i zresztą wyboru nie macie, bo tylko taka jest dostępna.

Na zakrętach wychyły trochę jak Tytanik, ale napęd 4x4 od Subaru to mistrzostwo. Ogólnie jeżdżę na oponach całosezonowych Nokian i to mi wystarcza, niezależnie od pory roku. Auto stratuje zawsze i mimo śliskiej nawierzchni, dowiesz się dopiero o tym przy hamowaniu.

Stara konstrukcja i stara szkoła. Jednym się podoba, a innym nie. Porównując do Q7 czy X5 z tamtych lat nie jest źle. Na pewno auto wydaje się mniejsze i bardzie zbite, ale to tylko pozory. Mnie bardziej podoba się opcja po liftingu, ale to kwestia gustu.

Siedzi się wysoko, to i widać dużo :) Na wielki plus zasługują lusterka, które są duże. Pewnie dlatego tyle pali :) Dużo w nich widać, chociaż tzw "martwe pole" też jest spore i zdarzyło mi się kilka razy, że nie zauważyłem auta, które mnie wyprzedzało. Do tego przedni słupek zasłania też całkiem spory widok. Jest kamera cofania. Nie czarujmy się- to auto było robione na rynek amerykański, a tam problemów parkingowych nie mają.

To jest klasyczny SUV. Ergonomia na 100%. Żaden kompekt, a nawet kombiak tego nie pobije. Może 3. rząd siedzeń, to jakiś żart ale jak są dzieci, to wiadomo gdzie je usadzić. Po rozłożeniu tylnych siedzeń, mamy płaską podłogę i mnóstwo zakamarków, aby cos jeszcze upchać.

Klimatyzacja z rynku USA, czyli mrozi jak szalona. Fotele przednie podgrzewane i dobra wentylacja na wszystkich rzędach siedzeń. W zimie podobno trochę zimno z tyłu.

Z jednej strony można by się spodziewać więcej. Robi wrażenie nie tak wielkiego. Ale gdy już się go zapakuje i można jeszcze i jeszcze i jeszcze dopakować wchodzimy w czary z Harrego Pottera. To jest SUV, więc miejsca nie brakuje.

Z tym jest kiepsko. Jest głośno. Spore gabaryty dają szum powietrza i im szybciej tym głośniej. Do tego duże koła dokładają swoje. odstające lusterka również mają w tym udział. Wszechobecne plastiki też lubią śpiewać w chórkach

Ogólnie niewiele rzeczy się psuje, ale jak już się zepsuje, to koszty są spore. Praktycznie dostępne są tylko części oryginalne i nie wielu zamienników. Do tego nie każdy warsztat wie co robić i czasem uczą się na nasz koszt. Do tego jeszcze ceny paliwa. Patrząc jednak na inne auta i podsumowując roczne wydatki to wychodzi, że tak źle nie jest.

Te auta dostępne są jedynie na rynku wtórnym i cena jest stosunkowo niska. Według mnie warte są tej ceny i można zaryzykować stwierdzenie, że są moc niedoszacowane.