kupilem od pierwszego wlasciciela jeszcze na czarnych blachach. Pierwsze do zrobienia tylne nadkola tylko dlatego, ze ktos po stluczce/przetarciu zrobil niechlujnie.
A tak, wsiadam i jade... jest glosno, twardo, przod za ciezki do reszty wiec trzeba uwazac na ostrych zakretach bo jest podsterowna. Codziennie wozi mnie do pracy i tak jezdzi i jezdzi... kupilem felcie z premedytacja - auto mialo byc niedrogie, przestronne i ekonomiczne. Takie jest. Czesci tanie jak barszcz, ale w zasadzie poza beznadziejna skrzynia z ktorej moze sie lac i jak nie uszczelnisz w pore to bedziesz mial wydatek, nic innego nie padlo. Nie musze miec magistra inzyniera zeby wymienic dowolna zarowke w reflektorze, nie musze sie martwic kolejna niedzialajaca elektryczna popierdolka - bo elektroniki procz radia nie mam :), zawieszenie proste i trwale. bagaznik w kombi duuuzy - po zlozeniu siedzen zmiescilem rusztowanie warszawskie - jakies 10 przesel :P i zamknalem klape. Silnik - jezdzi w busach VW, kultura traktora, ale trwalosc tez. No i pali 5l. Srednio. Jasne, ze mozna kupic auto wygodniejsze, szybsze, lepiej wyposazone ale czy latwiejsze w utrzymaniu? Chyba nie...
Aha, nie wiem jak to zrobili, ale jest w cholere miejsca w srodku, mam prawie 190cm, spokojnie sie mieszcze za kierownica, do sufitu daleko, a i siedzacy za mna nie wbijaja mi kolan w nerki.