Inne
: Kilkutygodniowe okresy bezawaryjnej jazdy. I szybka sprzedaż tej dziadówki.
Uciążliwe usterki zgłoszone przez oceniającego:
Przeniesienie napędu
: wycieki z wyrobionego wybieraka skrzyni biegów
Silnik
: stale ubytki plynu chlodniczego, przegrzewanie się w korkach
Zawieszenie
: sciąganie na bok podczas jazdy na wprost, stuki zawieszenia
1,0
Całokształt
To było moje pierwsze własne auto. Kupiłem ten postczechosłowacko-niemiecki cud techniki, bo skusił mnie niską ceną, dobrymi blachami i brakiem śladów po wypadku. W teorii samochód miał być tani w eksploatacji dzięki prostej konstrukcji i częściom tanim jak barszcz.
W praktyce było odwrotnie. W ciągu 9 miesięcy na naprawy samochodu, za który dałem 4 tys zł, wydałem 3600 zł. Czyli 400 zł miesięcznie! A wtedy w pracy byłem jeszcze na okresie próbnym, więc to było dla mnie duże obciążenie finansowe. Pojedyncza naprawa nie była droga, ale w tym złomie to trzeba było usuwać usterki całymi grupami. Co kilka dni musiałem zaglądać pod maskę, żeby na bieżąco kontrolować płyny. Bo inaczej ten pojazd rozkraczyłby mi się na drodze z zatartym i przegrzanym silnikiem. Najważniejszym wskaźnikiem na desce rozdzielczej nie był prędkościomierz czy obrotomierz, ale właśnie wskaźnik temperatury płynu chłodniczego.
To próchno sprawiało nieliczne chwile przyjemności z jazdy tylko tuż po wyjechaniu z warsztatów.
Miałem naprawdę duzo dobrej woli, uparcie naprawiałem, wydawałem kase, jeździłem po warsztatach. A ta niewdzieczna suka i tak wciąż wołała o więcej i więcej kasy. No to po 9 miesiącach udręki wkurwiłem się i pogoniłem tą francę w lud, choć zasługiwała co najwyżej na zepchnięcie w przepaść.
Przy sprzedaży musiałem użyć wszystkich swoich talentów - wypolerowałem rupiecia na błysk, zrobiłem fotosesję jak do prospektu, napisałem starannie i szczegółowo ogłoszenie. Po tygodniu wypchnąłem tego strupa za 3250 zł.
Miałem naprawdę dużego farta, bo trafił się klient-majsterkowicz, który miał felicię w angielskiej wersji, więc mógł z niej przełożyć swoją niecieknącą skrzynię z niej do ex-mojej skody. Mam nadzieję, że auto sprawia mu już mniej problemów niż mnie, no bo w końcu wymieniłem w niej tyle części...
Za tego parcha znienawidziłem Skodę. W życiu już nie kupie żadnego auta z zieloną kurą, nawet gdyby kiedyś byłoby stać mnie na nowego Superba.
Cieszyłem się, gdy kupowałem tą skodę, ale po jej sprzedaży to dopiero byłem nieziemsko szczęśliwy.
Po tym gracie kupiłem corollę. To jak niebo i ziemia! Mimo, że 9-letnia toyota miała nastukane 220 tys na zegarze i pofirmową przeszlość, to i tak sprawia mi duzo mniej problemow niż ta felicia. Toyota mimo intensywnej eksploatacji przeszła duży przegląd w ASO na tyle dobrze, że aż się zastanawiałem, czy aby mechanicy nie zrobili tego przeglądu po łebkach. Wciąż pamiętam swój szok, jak po próbie naprawy jakiegoś elementu w skodzie w ASO przyslano mi maila z listą usterek do usunięcia za 3 tys zl!
Po zmianie samochodu skończyły się docinki ze strony moich znajomych. W sumie to się im nie dziwię. Przyglądając się kierowcom innych kilkunastoletnich skód, zauwazyłem, że całkiem często za kółkiem siedzieli wąsaci, czerwoni na twarzy chłopi, wiozący babcie w chustach.
NIE KUPUJCIE FELICII! Ta pijawka wyssie z was kasę i radość życia!
Wrażenia
2,0
Silnik
Na niskich obrotach cichy, ale potwornie mułowaty i niezbyt oszczędny.
Na obrotomierzu zakres 2000-4000 jest zaznaczony na zielono, co rzekomo ma sugerować najlepszy zakres pracy silnika. W praktyce jednak biegi najlepiej zmieniać tuż po wkroczeniu wskazówki na zielone pole, w zakresie 2000-2500. Wtedy silnik pracuje ciszej, mniej pali, zmiana biegów odbywa się z najmniejszymi szarpnięciami. Wtedy silnik w trybie mieszanym pali najmniej, 7,5 litrów. Mimo to wynik spalania trudno uznać za zadowalający. Ale przy utrzymywaniu obrotów w zakresie 3000-4000 silnik pali nawet 9 litrów na setkę.
Przy czterech osobach silnik ledwo zipie.
2,0
Skrzynia biegów
W zimnej skrzyni trudno na początku jest trudno wrzucić jedynkę na luz lub odwrotnie.
Czasami wsteczny bieg nie wchodził. Wtedy wrzucałem piąty bieg, a potem ponownie wrzucałem wsteczny. Zanim poznałem ten trik z wrzucaniem piątki, to wyłączałem wsteczny i wrzucałem go ponownie. Wtedy czasami ten bieg zgrzytał. Od czasu do czasu wsteczny nie wchodził do końca.
Nigdy jednak żaden bieg mi nie wyskoczył. Przełożenia mogłyby być krótsze. Skrzynia biegów trochę haczyła.
Skrzynia do szału doprowadzała mnie uporczywym wyciekiem z wybieraka. Wymiana uszczelniaczy nie pomagała, a wymiana wybieraka już była nieopłacalna.
2,0
Układ jezdny
Trochę dokucza brak wspomagania na parkingu. Ale z drugiej strony, kierownica błyskawicznie prostuje się po pokonaniu ostrego zakrętu. Zawieszenie jest miękkie, na zakrętach się mocno przechyla. Strach jechać z dużą szybkością, bo koła zrywają przyczepność. Kierownica stale ściągała w bok, mimo regulacji.
Komfort
4,0
Widoczność
Trzecie okienko nie poprawiało zbytnio widoczności, z powodu swojej głębokości. Dobra widoczność do przodu, łatwo wyczuć krawędzie auta.
3,0
Ergonomia
Poprawne rozplanowanie włączników, nigdy nie miałem żadnych problemów z trafieniem w nie. Ale deska jest ubogo wyposażona.
W pełnym słońcu kontrolki świateł są bardzo słabo widoczne, trzeba wytężać wzrok żeby je dojrzeć. Kiedyś zdarzyło mi przez to się zamrugać innemu kierowcy, żeby włączył światła, mimo że sam też ich nie miałem :D
4,0
Wentylacja i ogrzewanie
Dmuchawa na najwyższym stopniu jest bardzo hałaśliwa.
Ogrzewanie działa bardzo dobrze, gdy tylko silnik się rozgrzeje, po włączeniu ogrzewania momentalnie robi się gorąco jak w piecu.
3,0
Przestrzeń dla kierowcy i pasażerów
Przeciętna ilość miejsca. Fotele z przodu całkiem wygodne, ale te z tyłu już nie. Welur źle znosi próbę czasu. Trudno wyczyścić je z wieloletniego kurzu.
3,0
Wyciszenie
Na luzie silnik cichutko mruczy. Pracował równo, może to dlatego że nie miał instalacji gazowej.
Ekonomiczność
1,0
Łatwość utrzymania (pod względem kosztów)
Zużycie paliwa - 7,6 litra na setkę w trybie mieszanym, w zakresie 2000-2500 obrotów. W zakresie 3000-4000 - 9 litrów.
Do tego systematyczne dolewki płynu chłodniczego.
Na naprawy w 9 miesięcy wydałem aż 3600 zł, i to mimo taniutkich cżęści zamiennych.
1,0
Stosunek jakość/cena
Katastrofa! Co prawda, sprzedadza ci felicię za grosze i z pocałowaniem ręki, ale dostaniesz awaryjną i paliwożerną kiłę, którą sprzedasz z dużą stratą (i to pod warunkiem ze wywalisz fortunę na doprowadzenie jej do jakiego takiego stanu).
Niezawodność
1,0
Bezawaryjność (drobiazgi)
Wymieniłem linki do bagażnika, czujnik temperatury płynu chłodzącego, wycieraczki i żarówki. Jakoś naprawiłem odpadająca osłone przeciwsłoneczna po stronie pasażera. Z zacinająca się tylna składana kanapa już dałem sobie spokój. Podobnie z uciekającym powietrzem z tylnego koła.
1,0
Bezawaryjność (poważne usterki)
Wymieniłem akumulator, amortyzatory, rozrząd, klocki hamulcowe, tulejkę przekładni kierowniczej, silnik tylnej wycieraczki, uszczelki pod głowica, miski olejowej oraz pokrywy zaworów, uszczelniacze pokrywy rozrządu i wybieraka skrzyni biegów. Kierownica mi stale ściągała na bok poczas jazdy na wprost. Zawieszenie przednich kół stukalo.
Dwa razy wymieniałem termostat, drugi raz był po tym, jak nagle samochód zaczął żłopać 15 litrów na setkę.
Dwa razy puściła mi uszczelka pod głowica.
Silnik stale przegrzewał się w korkach, a to z powodu nieszczelnego układu chłodniczego, a to z powodu niesprawnego czujnika temperatury płynu chłodniczego. Troche pomogła wymiana czujnika na polonezowski.
Stale ubywało mi płynu chłodniczego, dolewałem go co tydzień, dwa, wymieniłem gumowe węże, korek zbiornika wyrównawczego, ale udało mi się tylko nieco zahamować ubytki.
Mimo dwukrotnej wymiany simeringa wybieraka skrzyni biegów, samochód dalej ciekł i brudził podjazd pod domem. Konieczna była wymiana wybieraka, ale to wymagało rozebrania skrzyni biegów, za co ASO życzyło sobie 960 zł, a znajomy mechanik wołał tysiąc złotych. Myślę, że mechanik podał taką zaporową cenę, bo nie chciał się babrać w skrzyni biegów.
I to właśnie ta usterka przesądziła o pozbyciu się samochodu.
Pb
- zużycie paliwa dla silnika 1.3 LXI 68KM 50kW
[l/100km]