Ocena kierowcy - Seat Altea XL

W sumie byłem zdecydowany na zakup wersji XL. Wszystko idealne dla moich potrzeb. Duże i ustawne wnętrze, spory bagażnik choć może samo wykończenie środka auta dość toporne. Niestety silnik 2.0 TDI kładzie się śmierdzącą kupą na ten całkiem fajny samochód. Nieczuły na przestrogi znajomego taksówkarza, że TDI to nie jest szczyt techniki, optymistycznie nastawiony zamówiłem sobie jazdę próbną. No i pełna bardacha….. Ten silnik jest ok., ale do napędu maszyn budowlanych, agregatów prądotwórczych, lub innego mniej lub bardziej potrzebującego mocy sprzętu np. maszyn rolniczych, do napędu samochodów z pewnością się nie nadaje. Ten łomot który wydobywa się z komory silnika i dobiega uszu jadących to nie jest na pewno dźwięk którego spodziewa się słyszeć ktoś kto wyda na auto prawie 100.000 zł! Mówiąc krótko jazda Seatem wymaga stosowania środków ochrony słuchu. To, że pompowtryskiwacze i cała technologia TDI to skansen wiedziałem ale nie zdawałem sobie sprawy, że korzystanie z tych leciwych „wynalazków” może odbić się na zdrowiu a konkretnie uszkodzić aparat słuchu. No cóż po tej jeździe próbnej zrezygnowałem z zakupu a wystarczyło by żeby Seat albo lepiej cała grupa VW dorobiła się wreszcie silnika Diesla bo to co oferują w swoich samochodach to źródło napędu młockarni ale na pewno nie współczesnych samochodów.

Silnik klekocze tak że do komunikacji z pasażerem trzeba używać intercomu jak w śmigłowcu. Gdyby to był ciągnik to bym sie nie czepiał ale w samochodzie za prawie stówkę to niedopuszczalne.

Z silnikiem TDI to nic nie warty samochód