Karoseria
: Ani grama rdzy, pomimo tylu lat stania pod chmurką. Imponujące.
Uciążliwe usterki zgłoszone przez oceniającego:
Zawieszenie
: Zawieszenie często wymaga napraw. najczęściej padają drążki.
Silnik
: Pękła uszczelka pod głowicą, co spowodowało spustoszenie pod maską.
3,0
Całokształt
Po dłuższej przygodzie z tym wyprodukowanym w Turcji cudem techniki przyznaję - nie lubię tego auta. To mój pierwszy samochód, na którym uczyłem się jeździć i którym jeżdżę odkąd zdałem prawko. Jako auto dla początkujących kierowców (z powodu swoich braków wymaga od kierowcy wiele umiejętności, które w licznie przytrafiających się przygodach można szybko nabyć) czy samotnych kobiet ten brzydki paszczur nadaje się wyśmienicie, jednak jako auto rodzinne czy wypadowe (na dłuższe trasy) byłby czymś, czego nie życzyłbym najgorszemu wrogowi.
Egzemplarz, którym jeżdzę, został kupiony przez moją Ś.P. babcię. Był mało używany, a w pewnym momecie w ogóle stał pod chmurką niejeżdżony przez długi czas (jakiś rok). Ponownie przywrócony do ruchu trochę narzekał, a całkiem niedawno miał kilka poważnych (i kosztownych) awarii.
Wrażenia
3,0
Silnik
Ta bestia zostawia na światłach wszystkie VW, audi czy BMW, pod warunkiem, że ruszy się na czerwonym. Jakieś tam przyspieszenie możliwe jest tylko wtedy, kiedy jedzie się samemu, a w baku jest mało paliwa. Powiedziałbym, że silnik bezawaryjny, ale dosyć niedawno (ok. 110 000 km) pękła uszczelka pod głowicą, siejąc spustoszenie pod maską i w portfelu.
2,0
Skrzynia biegów
Przełożenie tej zabójczej mocy 75 chomików to nie lada wyzwanie, ale francuscy inżynierowie, prawdopodobnie w przerwie na kawę, spłodzili całkiem udane rozwiązanie. Szkoda tylko, że biegi są tak krótkie i piątkę wrzuca się praktycznie przy 60 km/h. Przekładnia po przejechaniu magicznych 100 000 zaczęła się pocić przy wybieraku, ale problem nie jest poważny, łatwo sobie z nim poradzi każdy przeciętny mechanik. + nieprzyjemne, szarpiące, czasem głośne sprzęgło.
3,0
Układ jezdny
Auto bardzo podsterowne - ucieka na zakrętach. Poza tym jednak kierownica reaguje całkiem zgrabnie i przyjemnie, chociaż trochę zbyt panicznie, a wspomaganie (odpukać) na razie bezawaryjne. Tutaj, gdzie mieszkam, krajobraz przypomina powierzchnię księżyca, więc nie trudno o uszkodzenia zawieszenia, zwłaszcza przy tak delikatnej konstrukcji. Jeżeli nie jeźdzcie nim po autostradzie, to warto odkładać na nowe drążki, wahacze i amortyzatory, bo najczęściej jak psuje się jedno, to reszta praktycznie zaraz po tym. Minus za cienkie koła i duszę na ramieniu podczas każdego zimowego kursu. Brak ABS w wersji podstawowej szybko daje się we znaki, ale także wiele uczy.
Przy 120km/h i więcej panowanie nad tą maszyną to wyzwanie dla prawdziwych mistrzów, gdyż samochód dosłownie odrywa się od jezdni i frunie w siną dal jak Ford Anglia w Harrym Potterze.
Komfort
2,0
Widoczność
Z miejsca kierowcy widzi się bardzo niewiele. Ktoś tak wysoki, jak ja (190 cm), nie widzi nic przy skręcaniu w prawo, bo zasłania mu lusterko wsteczne. Wszytkie belki są grube, tylna szyba chyba tylko dla ozdoby, bo widać przez nią mniej niż nalusterkach bocznych. Praktycznie nie widzi ani nie czuje się gdzie kończy się maska czy tylny błotnik.
3,0
Ergonomia
Awaryjki umieszczone w całkiem dobrym miejscu, ale to kwesia gustu. Duży plus za lusterka i szyby elektryczne (dlaczego tylko przednie?), piękna czcionka bardzo czytelnych zegarów marki Sagem oraz naprawdę wygodne manetki świateł i wycieraczek. Denerwujący dźwięk kierunkowskazu. Wszystko ze źle spasowanego, taniego plastiku i brzydkiego, szybko brudzącego się materiału, a w wielu miejscach straszy goła blacha.
3,0
Wentylacja i ogrzewanie
To auto nie nadaje się do polskich warunków - szron przywiera do szyb jak schabowe do patelni. Długi czas nagrzewania kabiny czy odparowywania szyby, przewody szybko łapią wilgoć i grzyba. Duży plus za całkiem przyzwoitą klimatyzację w standardzie.
2,0
Przestrzeń dla kierowcy i pasażerów
Auto dla liliputów-anorektyków. Twarde, obite brzydkim materiałem siedzenia, mało miejsca na nogi i głowę. Gdyby nie to, że jestem bardzo chudy, w życiu bym się nie zmieścił na tylnej kanapie, nawet w poprzek. "Zagłówki" na tylnich siedzeniach mam między łopatkami. Nawet na miejscu kierowcy często szoruję głową o podsufitkę, a kolana mam poobijane od deski rozdzielczej. Jedynie jazda bez pasażerów na tylniej kanapie pozwala na odrobinę swobody.
+ bardzo pojemny bagażnik, jak na tak malutkiego sedana, ale za to bardzo destrukcyjne, nieosłonięte zawiasy, które są w stanie zmiażdżyć coś podczas zamykania klapy.
2,0
Wyciszenie
Nie mam radia. Ale nawet gdybym miał, prawdopodobnie niewiele bym słyszał. Dający się we znaki szum kół, wiatru i dźwięk silnika po kilkudziesięciu minutach jazdy męczy. Stojąc na światłach daje się usłyszeć rozmowy przechodzących po pasach ludzi i radio z sąsiednich samochodów. Przynajmniej słychać też z daleka karetki, wozy strażackie czy radiowozy.
Ekonomiczność
4,0
Łatwość utrzymania (pod względem kosztów)
Ten bździel pali mało, ale przy takim litrażu i mocy to niektórzy mają lepiej. Do tego szybko zużywające się zawieszenie. Nie nazwałbym jednak tego autka skarbonką bez dna, a części są bardzo tanie, więc jest ok.
3,0
Stosunek jakość/cena
Nowy egzemplarz kosztował 41 000 zł. Biorąc pod uwagę przebieg (114000 km) i wiek auta (10 lat) to całkiem rozsądna cena. Jednak uwzględniając bijącą tandetę materiałów, delikatność ukłądu napędowego i jezdnego to mimo wszystko nic godnego polecenia. Za obecną jego cenę, 6-8 tysięcy, można mieć o wiele lepszy wóz.
Niezawodność
3,0
Bezawaryjność (drobiazgi)
Renault Thalia jest tak prostym w swojej konstrukcji wozem, że poza delikatnym zawieszeniem i silnikiem wiele tu się nie może zepsuć. Narzekać można na zacierający się central-zamek (tylne drzwi trzeba otwierać ręcznie, bo dynksy już nie odskakują) i szalony alarm (trzeba było zdemontować - wciąż wył bez powodu i sygnaliował otwarte drzwi/klapę/licho wie). Do tego chroboczący mechanizm elektrycznego otwierania szyby czy odpadające tu i ówdzie plastikowe zaślepki. Jeżeli komuś takie coś nie przeszkadza, to można uznać, że wszystko jest ok.
2,0
Bezawaryjność (poważne usterki)
Pewnego razu nie chciał w ogóle odpalić. Dopiero za którymśnastym podejściem zapalił, ale wydawał dziwne odgłosy przelewającej się/ sikającej gdzieś wody. Pod maską było sucho, ale dźwięk nie dawał mi spokoju, a coraz częstsze problemy z odpalaniem i wyraźny spadek mocy mnie zaniepokoił. Okazało się, że pękła uszczelka pod głowicą i ciśnienie wywalało spaliny do układu chłodzenia, a woda dostawała się do garów. Do tego doszła wymiana łożysk alternatora, oczywiście planowanie głowicy (jak to przy wymianie uszczelki, podobno zrobionej z plastiku czy ceramiki, ale w to majstrowi akurat nie uwierzyłem i nie chcę wierzyć) i jeszcze kilka zabaw. Naprawa kosztowała półtora kafla i zbiegła się z wymianą zawieszenia oraz wymianą kolektorów wydechu (podobno też zrobionych z plastiku), które kosztowały kolejne dwa kafelki. Przynajmniej mam spokój na następne kilkanaście-kilkadziesiąt tysięcy kilometrów, chociaż gdybym mógł thalię sprzedać i dopłacić 3,5 tysiąca do czegoś innego, nawet starszego, zrobiłbym to bez wahania.
Pb
- zużycie paliwa dla silnika 1.4 75KM 55kW
[l/100km]