Ocena kierowcy - Renault Clio II Hatchback

Autko było by sympatyczne, gdyby nie jego nieprzeciętna awaryjność. Niestety, samochód kupuje się po to żeby nim jeździć, a nie odwiedzać mechaników. To psuje obraz całości. Szkoda, bo mogło by to być fajne autko.

Jedyny plus tego silnika to niskie spalanie. Poza tym, jest to dość awaryjny wynalazek. Kupiłem w 2002 r. w salonie nówkę sztukę. (gwarancja 1 rok!!!) w 13 miesiącu użytkowania (25tys.km) zaczęła stukać poduszka silnika. Serwis - 450 zł, używana 70 zł. Po dwóch latach \"szczęśliwego\" posiadania tego wynalazku zaczął dostawać się olej do układu chłodniczego. Diagnoza - uszczelka pod głowicą, koszt 1200 zł. Po rozebraniu silnika okazało się, że uszczelka jest dobra. Usterka - chłodniczka oleju puszczała olej. Koszt naprawy 50 zł. Wniosek 1200 zł w plecy. Niby pierdoła, ale to prawie nowe auto!!! Ocena przeciętna ( nie zła) za spalanie i elastyczność. Ogólnie porażka, porażka, porażka.

Ogólnie może być. Chociaż do dziś nie mogę zrozumieć, dlaczego hamując na śliskiej nawierzchni, z bardzo małą prędkością, przy włączonym ABS-ie (koła się toczą)włączenie biegu kończy się zgrzytem. Zagadka wiadoma tylko francuzom...

To jedyny punkt, za który należy pochwalić to auto. Prowadzi się doskonale, dobrze trzyma się drogi, bez względu na obciążenie.

W sumie to mały samochód, więc nie trzeba się wysilać żeby coś zobaczyć.

Wszystko na miejscu.

Ogrzewanie bardzo dobre. Ja miałem wersję bez klimy, więc w lato było ciepło, ale to nie wina Renault. Chyba zraziłem się do tej marki bo jakoś nie mogę dać wyższej oceny (5).

W sumie jak na tak małe auto nie można narzekać na brak miejsca z przodu. Kierowca jeździ bardzo wygodnie. Pasażerowie mają dużo gorzej.

Wewnątrz słychać silnik, ale jest to przyjemny dla ucha dźwięk, nie męczy. Nowe diesle jednak brzmią przyjemniej niż stare \"klekoty\". Gdyby tylko były tak trwałe i bezawaryjne jak te stare...

Spalanie rewelacja. To naprawdę tanie auto. Na trasie, przy oszczędnej jeździe można zejść z 4 litrów. To duży plus tego samochodu. Niestety koszty napraw i przeglądów psują ocenę. Za spalanie (6) za koszty napraw biorąc pod uwagę ich częstotliwość (3). W sumie (4).

Zapłaciłem za auto 46tys. w 2002r. Przez 5 lat poznałem wszystkich mechaników w mieście i okolicach. W sklepach z częściami motoryzacyjnymi dostałem maksymalne zniżki. Po 5 latach sprzedałem za 16 tys. Pomimo straty dużej sumy, jestem szczęśliwy, że nie muszę już męczyć się z tym \"francuzem\".

O silniku już pisałem. Pora wspomnieć o reszcie. Zapalające się bez powodu kontrolki (ABS, poduszki powietrzne, SERV), niedziałające przełączniki (el. sterowanie szyb) żarówki przepalają się notorycznie!!! To chyba najbardziej denerwuje - przednia H7 kosztuje od 10 do 15 zł. Regularnie co 5 miesięcy do wymiany. Jednak żarówka oświetlenia tablicy rej. z tyłu wygrała - bo przepaliła się razem z oprawką (stopiła się jak świeczka).

Za komfort trzeba płacić. Końcówki drążków kierowniczych wymagają wymiany mniej więcej co 30 tys. km. Poza tym turbina zaczęła puszczać olej już w pierwszym roku eksploatacji. O reszcie pisałem wcześniej.