Ocena kierowcy - Renault Captur I Crossover

Samochód w zasadzie przeczy tej prześmiewczej satyrze pt Fiat, Ford i...Francuzy...Samochód dobrze zaprojektowany, ma linię oryginalną. W zasadzie instrukcja mogłaby być nieco bardziej przejrzysta, ale to chyba choroba dzisiejszych "pisarzy", że zbyt konkretnie to oni nie potrafią się wysłowić.

Bardzo dobry silnik. Samochód cicho chodzi, fajnie się zbiera do jazdy. Jak na silnik 0,9, to jest fajna jednostka. Widać, że koncern Renault-Nissan, wie, co robi.

Nie haczy, jest bardzo płynna. Biegi wskakują bez żadnego problemu. Sama dźwignia jest bardzo dobrze skonstruowana, dobrze leży w dłoni. Interesujący jest "kapturek" umożliwiający przełączenie na bieg wsteczny. To jest taki "powrót do przeszłości", ale sympatyczny, bo kojarzy się z samochodami z czasów Sieny i Palio.

Troszeczkę kolebie na większych nierównościach, tak więc na teren to auto nie jest w 100% dobre, ale...zawieszenie sobie pracuje fajnie. Samochód prowadzi się miękko, bez problemu. Jest dość masywny, a to wymaga precyzyjnego układu jezdnego.

Jak w każdym samochodzie, co się siedzi wysoko. Widać na tyle dobrze, że w zasadzie nie potrzebuje się kamery cofania. Fajnie to pomyśleli, że sprawili, aby przyciemniona szyba była tak skonstruowana, że z wewnątrz samochodu jednak coś widać. Widać, że w Renault od dawien dawna myśli się o bezpieczeństwie.

Czy SUV może być do końca ergonomiczny? Chyba jednak nie. A jednak...Captur ma to do siebie, że czujesz, że to jeszcze nie klasa lux, ale już dobre auto. Czasem trzeba jednak za daleko sięgnąć, żeby czegoś dobyć No ale...po kolei..przyciski...bardzo fajnie porozmieszczane. A to, że ma ekran dotykowy przy tak dużej ilości funkcji, to chyba dobrze. Jest gdzie wsadzić bagaż, dokumenty, a nawet wózek inwalidzki. Jedyny problem to odpowiednio umieścić radio CB. I bardzo dobrze, że zrezygnowali z płyt CD. Dlatego, że kompakty mają to do siebie, że zwykle walają się po aucie byle gdzie i można to wszystko pognieść i szkoda, zwłaszcza jak się ma jakieś cenne arcydzieło nagrane. A tak wpinasz USB albo przez Bluetooth i grasz co chcesz. Fajny pomysł też jest z tym oddzielnym zamykaniem i otwieraniem bagażnika.

Przede wszystkim fajne jest, że w końcu mam auto, w którym klimatyzacja nie śmierdzi jak jest gorąco. Tylko cholera jedna mnie wystraszyła, bo nie wiedziałem, że skraplacz ma wylot na zewnątrz i...myślałem, że kuna mi przegryzła hamulec. Ale w aucie jest świeżo, przyjemnie. To chyba najważniejsze.

Bardzo dużo miejsca. Fotele wygodne. Dość dobry zakres regulacji przednich siedzeń. Same fotele są jednak zbliżone bardziej do tych z limuzyn niż aut sportowych. Da się wyregulować tak fotel, żeby nie mieć podkurczonych nóg, co jest ważne zwłaszcza w przypadku osoby o tendencjach do spastyczności, szczególnie przy dalszych podróżach. Podoba mi się też zdejmowana tapicerka. Ubrudzi się...żaden kłopot, zdejmujesz i pierzesz w pralce.

Auto jest ciche. Na tyle ciche, że aby się zorientować, że silnik pracuje na postoju, trzeba zerknąć w obrotomierz. Można spokojnie porozmawiać. Jest też ciche z zewnątrz, a to ważne np. pod cmentarzem, gdzie np. głośny klekot diesla jest dźwiękiem "niekoniecznie pożądanym".

Skoro samochód jest taki, to myślę, że jedynym problemem mogą być koszty ewentualnych grubych napraw. Np. części, które zużywają się w trakcie traktowania samochodu po terenowemu. Auto jest bajecznie tanie jeśli chodzi o benzynę. Ubezpieczenie...też niedrogie. Zdążyłem się zorientować też, że opony zimowe też są z różnego przedziału cenowego.

Ja sobie myślę, że Francuzi się nie pomylili Jak na tą klasę jest cena bardzo dobra, np w odróżnieniu od Dustera, który co prawda jest autem terenowym pełną gębą, ale...np. drzwi wymagające trzaśnięcia jak w milicyjnym ARO sprzed 30 lat, wybaczcie...śmiechu warte! A tu jest OK.

Jak to w aucie. Coś się zatnie, na chwilę wariuje elektronika...ja to powtarzam za innymi. Mi się to nie zdarzyło jeszcze. A jeśli coś, to mam nadzieję, że będą to "pierdoły", a nie grube sprawy.

Raz...myślałem, że pękł mi przewód hamulcowy. Ale okazało się, że leje z okapnika klimatyzacji. Ale uświadomić mnie musiał dopiero laweciarz. Trochę było z tego śmiechu, bo wszyscy sąsiedzi wiedzieli, że jest nowe auto, a tu...laweta zajeżdża na podwórko. Na szczęście Captur nie wylądował na lawecie.