Ocena kierowcy - Porsche Cayenne I

Porsche miało być spełnieniem marzeń z dzieciństwa. Fakt Cayenne nie przychodzi jako pierwsze do głowy gdy myślimy o Porsche, ale trzeba było pójść na kompromis- rodzina, podróże i te sprawy, wiadomo. Niestety tego przez co przeszedłem przez pół roku posiadania tego auta nie spodziewałem się w najgorszych koszmarach. Przy okazji drobna (a może i nie) rada dla przyszłych kupujących- jeśli ktoś wam powie że cayenne 3.2 V6 to to samo co Touareg to możecie od razu zakończyć rozmowę. Mechanicznie może i tak, ale jak przychodzi co do diagnostyki to żaden serwis VW nie dysponuje interfejsem czytajacym kody Porsche (Piwis). Reszta poniżej.

O ile wszystko jest sprawne to nawet przyjemnie brzmi i wystarcza do normalnej jazdy tym niemal 2,5 tonowym autem. Jeśli ktoś natomiast myśli o ściganiu się- niech zapomni. Raz że jak już wspomniałem- wystarcza- i to dosłownie, a dwa, że powyżej przepisowych prędkości autostradowych samochód zaczyna palic niebotyczne ilości paliwa- niemal jak V8. Także szybko się wam odechce, chyba że auto zrobione w gaz to inna sprawa. Lista rzeczy, które musiałem zrobić w temacie okołosilnikowym to: wariatory, cewki, świece, olej, filtr, łańcuch rozrządu. Koszt- prawie 10 tysięcy złotych. To tak na dobry początek.

Żyje własnym życiem. O ile do przodu zmienia nawet poprawnie to redukcja pozostawia sporo do życzenia. Skrzynia często zapomina zrzucic bieg i nieraz zdarzało mi się zjeżdżać z autostrady na 5....sytuację ratują łopatki, ale to żadne wytłumaczenie.

Przeciętny. Szału nie ma. Na pewno nie ma tu się co doszukiwać prowadzenia jak w "prawdziwym" Porsche.

Tu nie mogę się przyczepić. Rdzy nie było. Lakier też wyglądał ok.

Akwarium. Wszystko widać. Dodatkowo czujniki parkowania. Tu też nie ma powodów do narzekania. Chyba że ktoś nie ma czujników to wtedy trzeba się przyzwyczaić do przodu. Jest długi i nie widać całego.

W miare intuicyjnie. Jakość skór niezbyt dobra. Widać pęknięcia na fotelach i wgniótł na desce rozdzielczej. Tak chyba nie powinno być w aucie które jako nowe kosztowało 350 tysięcy. Roleta powyżej 70km/h teleport tak że idzie dostać nerwicy. Na początku nie przykładałem uwagi do takich rzeczy, ale z czasem takich "smaczków" zbierało się co raz więcej.

Grzeje, chłodzi. Mimo dwukrotnego serwisu klimy z nawiewu i tak czuć niezbyt przyjemny zapach chwilę po odpaleniu auta.

Z przodu dużo miejsca. Z tyłu- uwaga- niezbyt dużo. Do przewozu dzieci ok. Dorosłych na trasę 500km bym tam nie posadzil. Bagażnik dość spory, ale bez fajerwerków.

Jak na te klase (i kasę)- TRAGEDIA. Słychać wszystko. Opony, szum powietrza, trzaski deski, rolety, pracę zawieszenia na nierównościach. No dramat po prostU. Ratowałem się audio. Bose nawet dawało radę, choc do zachwytu było daleko.

Jest drogo. Jak ktoś wam wyjeżdża z porównaniem do Touarega to nie słuchajcie. Części sporo jest takich samych, ale usuwanie błędów po naprawie czy serwisie i tak musi być zrobione na oryginalnym interfejsie Porsche lub dedykowanym do modelu. Auto warte rozważenia dla mechanika, który wiele rzeczy ogarnie sam, w przeciwnym układzie roczne wydatki na samochód idą w dziesiątki tysięcy- nie nie przejęzyczyłem się.

Słabo. Nigdy więcej Porsche- skutecznie zraziłem się do marki.

Długo by pisać. Za długo.

To samo co powyżej. Auto non stop w warsztacie.