Ocena kierowcy - Opel Zafira A

Ludzie nie kupujcie tego! Jeździ to to beznadziejnie a do tego wszystko się sypie. Mułowate, z zawieszeniem przy którym można sobie zęby powybijać, niewygodne fotele, buja na wietrze jak i na nierównościach terenu. Z drobnymi awariami już nie nadążam, co zrobię jedno to dwie inne rzeczy wyskoczą. Jak patrzę na to to gnije w oczach... odradzam! Lepiej kupić sobie rower.

Muł do potęgi... niby 125 koni a jeździ się tym jak emeryt przed zawałem.

Biegi głośne, czasem coś nie wskoczy, do tego krótkie pierwsze biegi tak, że w mieście jest dyskoteka w przerzucaniu biegów. Lubi szarpnąć po zmianie biegu.

Twarde zawieszenie, czuć wszystkie nierówności Polskich dróg. Do tego niezbyt trwałe co oznacza częstą naprawę. Ja już nie nadążam z wymienianiem kolejnych elementów i ciągle coś stuka puka.

Gnije z każdej strony, nadkola robione już dwa razy i za każdym razem po zimie rdza wyłazi że zdwojoną siłą. Zawieszenie również gnije co jest dodatkowo niebezpieczne... uwaga na przewody hamulcowe, oryginalne są metalowe i gniją do potęgi... wiem bo mało się nie znalazłem na tamtym świecie jak mi przewód pękł bo zgnił po zimie.

Nieźle, ale po co ta gruba belka boczna z przodu to nie wiem, przy zakrętach nic przez nią nie widać a i nie chroni nas w ogóle, zresztą ten samochód ma słabe oceny w testach zderzeniowych... papierowe auto.

Fotele niewygodne, a te dodatkowe w bagażniku to ty tylko dla dzieci się jako tako nadają. Wszystko inne przeciętne.

Grzeje w zimie choć nie za mocno... klima działa nawet dobrze chłodzi ale wyją wtedy wiatraki bardzo nieprzyjemny dźwięk a do tego auto robi się jeszcze większy muł choć wydawałoby się że większym mułem już być nie może.

Jedyny element który jest dobry w tym aucie. Choć możnaby się przyczepić na siłę przestrzeni w trzecim, dodatkowym rzędzie... miejscówka raczej tylko dla dzieci bądź karłów.

O ile nie pędzimy więcej niż 90 jest nieźle, powyżej już robi się głośno... druga sprawa to to, że aby to auto w miarę jechało to trzeba go trzymać na wysokich obrotach a to też generuje hałas. No i te stuki puki dookoła i trzeszczące plastiki a twarde zawieszenie jeszcze to potęguje.

Spalanie ok, na LPG nie generuje większych kosztów ale nadrabia awaryjnoscią a części wcale nie są takie tanie, bądź są tanie zamienniki które służą bardzo krótko.

Niska cena samochodu o czymś tutaj świadczy... a jeszcze bardziej zastanawiające jest, jak bardzo to auto z roku na rok traci na wartości... jednak jak się już to coś zakupiło to się na własnej skórze, a raczej portfelu przekonacie, że ta niska cena to nie żadna promocja. Po prostu auto nie jest warte nawet złamanego grosza.

Tak średnio co tydzień trzeba coś w tych taczkach pogrzebać. Drobnych usterek jest naprawdę multum, aż trudno nad tym wszystkim zapanować. Co gorsze te drobne zdawałoby się usterki nie raz wymagają naprawdę wiele czasu i wysiłku żeby je wyeliminować... pierwszy przykład z brzegu - zbyt krótkie i za sztywne kable w wiązce kabli w drzwiach z tyłu... wszystkie z czasem po kolei się urywają... to szyby nie działają, to centralka itp... nowa wiązka to koszt 130 Zeta i po kilku latach dalej powtórka z rozrywki... najlepiej posztukować osobno każdy kabelek ale to robota na długie godziny... w tym aucie wszystko jest tak partacko zrobione, aż dziw bierze że to niemiecki samochód a nie jakiś chiński.

W ciągu 4 lat najpoważniejszą usterką był padnięty komputer, do tego cewka zapłonowa, przepustnica, często pada ręczny, przepływomierz... auto bardzo nie lubi zamienników które choć w przystępnej cenie to długo nie pochodzą a części oryginalne to już spore koszty. Dalej coś się z autem dzieje, zaczął szarpać przy dodawaniu gazu bądź puszczaniu nogi z gazu ale ja już nie mam na to siły.