Ocena kierowcy - Opel Vectra C Kombi

Mam strasznie mieszane uczucia co do tego auta. Nie było w nim wiele bajerów ale te najbardziej przydatne były. Regulowane siedzisko w 6 pozycjach, grzanie tyłka w przednich siedzeniach, dobrze grające fabryczne radyjko i bardzo dużo miejsca i wygoda. Kupiłem jako używany przy 218 tys km i sprzedałem przy ~257 tys. km. Miałem je 1,5 roku. Prócz wygody i tego, że samochód nie potrafił jechać wolno przez co na dwupasmówkach jechało się jak marzenie to raz w miesiącu coś musiało się w nim popsuć, wyskoczyć jakaś awaria albo coś trzeba było przy niej przydłubać. Kupując to auto podstawą jest znać jakieś dobrego mechanika, który nie zamawia tobie części z najwyższej półki i z nie najniższej bo tego ten samochód nie trawił. Niektóre naprawy najtaniej wychodziły w serwisie Opla. Moja wersja miała funkcję SPORT, która utwardzała amory i otwierała przepustnicę przez co silnik był miło żywotny lecz utwardzone zawieszenie nie nadaje się na polskie drogi. Jeżeli ktoś decyduje się na ten samochód niech wyszuka "listy typowych usterek Vectra C Z19DTH" i ma pewność, że na 90% każda z tych usterek przytrafi się tobie.

Mogło być lepiej bez tego EGRa i DPFa, który dodatkowo zamulał silnik. Wymieniałem kolektor ssący bo spadła listwa sterująca. Prześwit powietrza był grubości kciuka reszta to żywa sadza. Z racji ilości napakowanej elektroniki dla własnego spokoju nie wyrzucałem tych eko-świństw. 3/4 wyskakujących usterek oraz awarii gdzie czasem komputer przełączał silnik w tryb awaryjny to była albo gdzieś odpięta kostka albo zaśniedziały styk. Niby pierdoła a życie potrafiło niemiłosiernie utrudnić.

Z racji przebiegu na zimnej skrzyni i przy minusowej temperatury ciężko zaczął wchodzić pierwszy bieg. Po rozgrzaniu wszystkie biegi wchodziły elegancko, nawet 6-ty bieg.

Przy prędkości 200km/h nic nie drgało, nie znosiło na boki. Coś zaczęło stukać w zawieszeniu ale ani mechanicy, diagności ani nawet serwisanci nie byli w stanie stwierdzić co to mogło by być więc olałem i jeździłem dalej.

Wszystko ładnie dookoła widać tylko czasem słupki zabierały widoczność przy zakrętach.

Nie było multifunkcyjnej kierownicy i w sumie nie przeszkadzało mi to, bo wszystkie ważne funkcje dobrze były umieszczone w przestrzeni przed drążkiem zmiany biegów.

Klima automatyczna działała jak należy tylko z biegiem czasu ustawiając temperaturę raz wiało chłodniejszym powietrzem a raz grzało ile wlezie (w chłodniejsze dni) na lato chłodzenie wiało równym chłodem bez skoków temperaturowych.

mając ten samochód i z dwa razy musiałem przejechać się ojca fabią (2003r.) to stwierdziłem, że w Vectrze miejsca jest jak w dobrym przestrzennym salonie z wygodnymi kanapami.

Wyciszenie auta nie było najgorsze ale też d**y nie urywało. Przy 2500 obr/min silnika było go najbardziej słychać. Miesiąc jeżdżenia po olsztynie sprawiło, że zaczęły w środku stukać plastiki ale z biegiem czasu człowiek się do tego przyzwyczaił.

Silnik ekonomiczny, mimo ciężkiej budy potrafiłem zejść do spalania 4,5l/100km. Przy ostrej jeździe i jazdy z prędkościami 160-180 km/h po autostradach nie spalił mi więcej niż 6,8l/100km. Lecz to tyle z niskich kosztów utrzymania dalej zaczyna się usterkowość co potrafiło średnio miesięcznie wydoić mi z kieszeni 800zł. Niestety przez 1,5 roku licząc ile dałem za to auto oraz ile włożyłem w naprawy to za tą cenę spłaciłbym połowę wartości jakiejś średniej klasy samochodu.

Jak wyżej napisałem. Elektryka... porażka... Plus taki, że naprawy za grube tysiące okazywały się niestykającą kostką ale kuźwa co nerwów potrafiły takie pierdoły napsuć to mało brakowało a bym łykał nerwosol w czopkach.

Jedyna poważna awaria, że musiałem być holowany, było pęknięcie węża paliwa, które doprowadza ropę do filtra paliwa. Komputer odciął zapłon ale na końcu musiałem wymienić cały wąż paliwa, który w serwisie kosztował 500zł. Reszta usterek nie wpływała na dalszą jazdę. Wszystkie większe awarie na całe szczęście wychodziły albo pod domem albo u mechanika.