Ocena kierowcy - Opel Astra F Sedan

Mnie się podoba ale pod warunkami: 1. Musi być biała (w tym kolorze wygląda najmłodziej) 2. czarna blęda na bagażniku (listwa taka) 3. Czarne nie kolorowe zderzaki - wygląda lżej 4. czarne kształtne lusterka 5. oryginalne kołpaki 6. UMYTA i zadbana

Silnik bardzo podstawowy ale bardzo mi odpowiadał... Nie był to lider w starcie z pod świateł ale jak chciałem to byłem pierwszy. Bardzo oszczędny silnik w mieście palił min 7,5 l / 100 - lato wakacje miasto bez korków, a w ostrej zimie w korkach dochodził do 10 l. / 100 lecz ich nie przekraczał. Na trasie zawszy było doskonale... rozpędzaliśmy się Astrą (całą rodziną) nawet do 180 km/h i było bezpiecznie a spalanie wychodził ok 6,5 l / 100 zatem luksus... Silnik nie sprawiał problemów.

Bardzo wygodna jak dla mnie... Nie miałem żadnych problemów z skrzynią.

To nie jest auto na wyścigi.. natomiast komfort podróżowania jest dobry.

Dziś już nie robi się takich aut... Nowe auta są może i ładniejsze ale przez to mają gorszą widoczność Astra F nie jest \"wystrzałowa\" ale za to widoczność jest w każdym kierunku jest super

Wszystkie przyciski na miejscu. Dosyć duże i łatwo w nie trafić...

Nie miałem klimatyzacji i latem było ciepło... Natomiast po przewianiu karku przestałem otwierać okna i jeździłem z nawiewem na mak (tj. 4 bieg) i dało radę wytrzymać w środku... Zimą nawet ostrą silnik szybko się nagrzewał.

Auto w konstrukcji proste zatem i funkcjonalne... miejsca dużo dla każdego nawet z tyłu...

Bardziej słychać pęd powietrza i kół niż silnik... no chyba że kręcimy go bardzo wysoko żeby szybko wyprzedzić coś... to wtedy jest głośno... ale przy jeździe 160 km/h można było w kabinie spokojnie rozmawiać...

Silnik całkiem spory bo 1.4 koni mało bo ledwie 60, ale spalanie naprawdę było niskie... maksymalnie dochodził do 10 l / 100 podczas ataku zimy w korkach gdzie wszyscy bali się jechać i przez skrzyżowanie ze światłami przejeżdżało po 5 aut !?!? Awaryjność niska ale jednak coś było... w końcu to tylko samochód. Usterki jednak były mało kosztowne. Ja mogłem na swoim aucie naprawdę polegać... Sprzedałem ja tylko dlatego że po ślubie nie potrzebowaliśmy dwóch aut bo to są też koszty zrezygnowaliśmy z Astry (mojej) by ukochana żona miała łatwiejsze auto w prowadzeniu (z wspomaganiem i mniejsze). Do dziś razem wspominamy białą Astrę... i poznajemy od razu jak ją mamy okazje widzieć gdzieś w mieście...

W porównaniu z drogimi Volkswagenami nie czuję bym coś tracił

Awarie: padł akumulator - 1 (raz) ok 300,- czujnik temperatury -chłodnicy - 1 ok 50,- Zawieszenie się szczoteczek rozruszika czy jakoś tak ok 5-7 razy aż w końcu naprawiliśmy :-) raz auto na luzie wchodziło na wysokie obroty... ale sprytnie wrzucałem bieg i popuszczonym sprzęgle i na hamulcu \"ruszam\" - stojąc - to go uspokajało i można było jechać dalej... nie pamiętam z czym było problem... naprawa kosztowało razem ok 1500,00 PL bo serwis nie bardzo mógł znaleźć przyczynę o trwało to długo... ale można było jeździć...

Nie było takich... Czułem się pewnie że auto jest i czeka na mnie żeby jechać nawet w ostre zimy... W ciągu 11 lat użytkowania: w ogóle nie uruchomiłem auta RAZ!!! - przyjechał pan z serwisu pukną 3 razy młotkiem i szczoteczki jakieś tam zaskoczyły i już... :-) RAZ rozładował mi się akumulator... czwarty dzień ostrej zimy coś koło -30 stopni w nocy... RAZ nie dojechałem do celu bo czujnik temperatury się zawiesił i silnik zaczął dymić... chłodnica się zagotowała... miałem w tedy stres ale 50,00 PLN później jechałem jak gdyby nic. RAZ zapałem gumę ale to się nie liczy... Po za tym norma... wymiana klocków, zawieszenia i RAZ końcówki układu kierowniczego... (polskie grogi) podstawa...