Ocena kierowcy - Mercedes Klasa E W210 Sedan

Autem jeździłem przez 9 lat. Kupiłem z pewnych rąk z przebiegiem 125 tys, sprzedałem z 255 tys. Jedyna istotna bolączka auta to blacha, poza tym, nigdy mnie nie zawiodł. Nigdy nie stanął na drodze prosząc o lawetę. Odpalał w mrozy -25, ale dbałem o niego jak o swoje dziecko. Olej 0W40 co 15 tyś, nigdy nie katowalem dopóki nie uzyskał temperatury roboczej. Idealny krążownik na trasę, komfort doskonały, miękko i cichutko w środku, choć przydałoby się więcej biegów w automacie. Przy swojej masie, pojemności i mocy, bardzo oszczędny. Jeżdżąc ekonomicznie na jednym tankowaniu 65l robiłem 1000-1200km na dobrym paliwie np.z CircleK.

Piękne brzmienie 5 cylindrów. Elastyczność, bezawaryjność i ekonomia. Nie brał oleju pomimo przesiadki z 10w40 na 0w40, ale był w bardzo dobrym stanie.

Klasyczny hydrokinetyk, na zimnym potrafił szarpnac zwłaszcza z 1 na 2, czasem kopnął w plecy przy zjezdzaniu z góry bez gazu, zmieniał ospale, ale był bezawaryjny. Ale olej i filtr metodą statyczną wymiwnailem co drugą wymianę oleju w silniku. Dlatego też kolejny samochód kupiłem z hydrokinetykiem.

Ponton na drodze. Wygoda, komfort i klasa sama w sobie. Zawsze wolałem samochody miękkie i dające poczucie wygody niż twarde, sztywne dechy, łamiące kręgosłup na byle dołku, nie mój styl.

Jak to ktoś kiedyś powiedział-Mercedes jak płot, raz w roku musisz malować. I z początku denerwowało mnie takie gadanie bo nie miałem problemów z rdzą, ale przez pierwsze 6 lat nie jeździłem nim zimą wcale, żeby nie prowokować losu. Potem musiałem zacząć normalnie użytkować, no i się zaczęło. Zaprawki na nadkolach robiłem z 3 czy 4 razy i naprawdę starałem się solidnie oczyścić miejsce, jeśli coś zostało nakladalem Cortanin, potem podklad, docierka, baza a na końcu klarlak z utwardzaczem. I po każdym etapie samochód stał dobę w garażu. Jak na domowe zaprawki, starałem się jak umiałem. Do czasu, gdy po zimie widzialem wykwity w miejscach gdzie robiłem zaprawki+w kolejnych, nowych. Wtedy pogodziłem się z przeznaczeniem, co w dalszej konsekwencji przyczynił się do sprzedaży. Ale nigdy nie był pojazdem Flinstonów, po prostu rdza psula jego odbiór ale nie stwarzała żadnego zagrożenia. Podwozie też kilkukrotnie konserwowalem.

Bajeczny. Po przesiadce do Hyundaia ix35 miałem wrażenie, że ktoś nabił w opony po 5 atmosfer, taki sztywny się mnie był.

Wszystko pod ręką. Ogromna przestrzeń w środku zarówno z przodu jak i z tyłu.

Super, choć Hyundai 2.0crdi nagrzewa się o wiele szybciej ale i szybciej stygnie. W Mercedesie super sprawą jest funkcja REST, zimą spokojnie można było siedzieć przez 20-30 minut w aucie, korzystając z ciepła rozgrzanego silnika.

Jak już pisałem wyżej, przestrzeni w kabinie ogrom. Mam 190cm i 100kg, próba wygoda. Za sobą również spokojnie i wygodnie mogłem usiąść.

Bardzo wysoki poziom.

Ja nie miałem z nim problemów, oprócz części eksploatacyjnych lub jak oleje, filtry, opony lub wynikających z wieku np. Sprężyny w zawieszeniu wymieniałem, bo przerdzewiały.

Sprzedałem swój egzemplarz w roku 2021 za za niespełna 10 tys z dwoma kompletami kół, radiem Indianpolis PRO z mikrofonem i możliwością rozmowy przez bluetooth etc. Także jak na to co oferuje to auto to uważam, że cena śmieszna.

Praktycznie bezawaryjny. Regeneracja alternatora, wymiana sprężyn, bo zwyczajnie przerdzewiały, uszczelka wału, świece żarowe, końcówka drążka kierowniczego, pod koniec zaczęło huczec łożysko w tylnym kole, ale wymieniłem żeby nikt nie marudzil. Na 9 lat użytkowania i ponad 130 tys. km to wg mnie niedużo. Tym bardziej, że wszystko robiłem własnym sumptem w domowym garażu.

Nigdy nic mnie nie zatrzymało ani uniemożliwiło jazdy. Pomijając zimowe warunki i Wyjazd pod górę z podziemnego garażu...