Ocena kierowcy - Mazda Premacy I

Samochód sprowadziłem osobiście z Holandii. Samochód bardzo wygodny, silnik jeżeli jest w dobrej kondycji i lane jest dobrej jakości paliwo to posłuży latami. Niestety ja trafiłem na kiepski egzemplarz. przez co się zraziłem bardzo do producenta tego auta. Niestety przez ceny części i koszty napraw napewno nie kupie żadnej Mazdy w dieslu. Ogólnie poza Mazdą mam jeszcze VW Passata B5FL 1.9TDI (130KM) i Citroena Berlingo 1.9d i narazie odpukać żadnych niespodzianek. Nie chce tu negować w żadnym wypadku silników diesla spod znaku Mazdy bo cieszą się one bardzo dobrą opinią, niestety w moim przypadku sie to nie sprawdziło i napewno Mazdy w dieslu już nie kupie ze względów ekonomicznych.

Silnik dopóki chodził to nie było do niego zastrzeżeń. Samochód jak na swoje 90KM nawet przyzwoicie jeździł. Auto kupiłem w Holandii i na niemieckiej autostradzie spokojnie wyciągał 180km/h. Niestety od kiedy zaczęły się problemy z silnikiem auto stoi i nikt nie chce się podjąc naprawy a serwis jest dla mnie za grogi co widać zresztą po cenach samych części.

Skrzynia rewelacja. Biegi wchodzą bardzo płynie, lewarek nie błądzi przy zmianie biegów i perfekcyjnie trafia w biegi.

Jeżeli chodzi o zawieszenie to również jestem bardzo zadowolony. Prowadzi się pewnie, nawet przy większych prędkościach można spokojnie pokonywać ostrzejsze zakręty. Może ze zwrotnością troche gorzej, jeżeli chce się nawet na dwa razy zawrócić na wąskiej ulicy to już stwarza problemy, ale tak to już bywa w samochodach ze wspomaganiem że promień skrętu jest troche większy.

Tu znowu na 5. Siedzi się wysoko. Widoczność przód i boki rewelacyjna natomiast gorzej z tyłem ponieważ tylną szybę w lusterku zasłania środkowy zagłówek więc trzeba jeździć bez niego. Ale jak jedzie 5 osób to pasażer zasłania tylną szybę ale ogólna ocena bardzo dobra.

Jeżeli chodzi o ergonomie to tutaj również nie ma zastrzeżeń. Może podłokietnik mógłby być nieco szerszy ale to nie jest wymagane. Wszystko na miejscu w zasięgu ręki. No może włączniki świateł przeciwmgielnych troche nie bardzo ale to już szczegół bo nie korzysta się z nich jakoś wyjątkowo często. Osoby z krótszymi nogami muszą się bliżej przesunąc co może sprawiać problem z obsługą el. szyb.

Grzeje bardzo dobrze, może nie tak jak auta francuskie (z powodzeniem mogą służyć za saune :)) ale jest bardzo dobrze, a klimatyzacja również schładza odpowiednio powietrze.

Dla mnie auto mimo swoich niepozornych rozmiarów zewnętrznych jest bardzo dobrze zaplanowane przestrzennie w środku. Każdy z pasażerów ma mnóstwo miejsca na nogi, i nawet przy 5 osobach w samochodzie da się komfortowo podrózować.

Tu nieco gorzej bo bardzo słychać prace silnika, przynajmniej w moim egzemplarzu. W trasie dość dokuczliwe ale bez przesady. Radia już ciszej się raczej nie posłucha.

No w moim przypadku na początku było luksus bo spalanie oscylowało w granicach 6-7l/100km im silnik bardziej dawał o sobie znać to i spalanie o dziwo rosło nawet do 10l/100km w trybie mieszanym. To jednak raczej wina silnika a raczej pompy wtryskowej która niestety w rezultacie odmówiła posłuszeństwa.

W tej chwili cena juz spadła ale jeszcze 1-2 lata temu ceny podchodziły pod 20 tyś za 2000r. Teraz już w się troche uspokoiło. Ale Mazda ma dobrą opinie jeżeli chodzi o bezawaryjność aut stąd tak wysokie ceny.

Tutaj tylko czujnik ABS z tyłu a tak poza tym to nic.

No i tu całą opinie o samochodzie szlak trafia bo niestety mój egzemplarz okazał się pechowy. Niestety auto jeździło od mechanika do mechanika. Prawdopodobnie coś z układem wtryskowym. Był moment że auto wogóle nie paliło, jak już jedni ją uruchomili to nie chodziła jak należy i tak niestety jest do tej pory. Regeneracja pompy jest bardzo droga bo waha sie w granicach 3 - 6 tyś zł a nowa dostępna jest w niemczech i kosztuje tyle co używana Premacy z tego roku. Padł czujnik prędkościomierza co też do tańszych nie należy i rozrząd którego cena też nie zachwyca. Wspomnieć można jeszcze o rudej którachyba atakuje każdego japończyka w tym samym miejscu tj. nadkola. Niestety też to trzeba było zrobić bo jeszcze troche i nie było by co robić.