Ocena kierowcy - Lexus IS II Sedan

Nie ma co ukrywać, chyba najlepszy samochód jaki miałem do tej pory. Wizualnie starzeje się bardzo powoli, ludzie którzy nie znają marki i pytają który to rocznik najpierw obstawiają 2010, potem 2008 a ja im na końcu dopiero mówię że to 2006. Bezwaryjność stuprocentowa, bardzo przyjemne prowadzenie, spalanie około 9 litrów na setkę, wysoki komfort, rewelacyjne wyciszenie, wspaniałe nagłośnienie Mark & Levinson. Za to ciasno z tyłu, brak składanej kanapy no i zdarzają się skrzypienia plastików, zwłaszcza w zimie. Na pochwałę zasługuje też ASO, które traktuje człowieka bardzo dobrze i nie zdziera pieniędzy w bezczelny sposób.

Co tu dużo mówić - solidny wolnossak, dzięki VVT-i niewiele pali (okolice 9 litrów, powyżej 10 nigdy nie wyszedłem. Pracuje równiutko, nie bierze oleju, nie psuje się. Moc zaczyna się od około 2.5 tysiąca obrotów.

Manual zdecydowanie nie pasuje do tego auta, dlatego też to był ostatni Lexus z manualem. Jest trochę kapryśny bo lubi skrzypnąć, przy około 120 000 trzeba wymienić sprzęgło. Biegi wchodzą mało precyzyjnie jak na japoński samochód.

Bez zastrzeżeń, wytrzymałe zawieszenie, nie krzywi się na dziurach.

12 lat na karku i nic nie rdzewieje, lakier ma zachowaną głębię i połysk. Sam kształt samochodu jest ponadczasowy i się nie nudzi.

Bez zastrzeżeń, do tyłu jednak trochę słabo, ale nadrabiają duże lusterka i kamera cofania.

Wielki minus za brak składanego oparcia tylnej kanapy. Poza tym wszystko wydaje się być przemyślane. Szeroki zakres regulacji wygodnych foteli.

Bez zastrzeżeń, chociaż brakuje fizycznego przycisku do włączania i wyłączania klimy

Z tyłu jest trochę za mało miejsca, dwóch gości powyżej 185 cm nie usiądzie wygodnie za sobą. Przynajmniej jeden będzie cierpiał. No i piąte miejsce siedzące jest tylko teoretyczne, lub awaryjne. Ale to tylko poniżej 165 cm wzrostu.

Cisza. Jak się zasłoni szyberdach to jeszcze większa cisza.

Niektóre rzeczy lubią trochę kosztować, choć jest taniej niż w autach brytyjskich czy amerykańskich. Ceny porównywalne do europejskich marek premium.

Lexusy stały się modne i dlatego ich ceny na rynku wtórnym poszły w górę, ja na szczęście kupiłem go gdy wszyscy patrzyli na Audi i BMW, dlatego po przejechaniu prawie 100 000 km i po 4 latach sprzedałem go jedynie 5000 zł taniej niż kupiłem.

zdarzyło się że coś skrzypiało - część problemów rozwiązałem sam wciskając kawałek plastiku pomiędzy skrzypiące elementy, w jednym pomogło ASO - o dziwo, za friko.

żadnych