Ocena kierowcy - Lexus GS III

Jest to zdecydowanie najlepszy samochód nie tylko z posiadanych przeze mnie, ale w ogóle z tych, z którymi miałem do czynienia, jeżeli weźmiemy pod uwagę całokształt. III generacja co prawda ma mały bagażnik i nie jest tak ładna jak IV, nie mniej jednak technologicznie wyznaczyła drogę koncernowi Toyota w dziedzinie aut klasy wyższej. Nie jest to również samochód popularny, co mnie wcale nie martwi.

Majstersztyk. W temacie spalanie/osiągi nie wymyślono niczego lepszego. 3.5 benzyna V6 jest silnikiem na łańcuchu, bezawaryjnym, kropelki oleju nie ubywa pomiędzy przeglądami, nie ma rozrusznika, alternatora, jest to konstrukcja absolutnie bezawaryjna i dająca niesamowite osiągi. Bez turbo, DPFów i innych zbędnych dodatków.

CVT daje radę, zmienia biegi bardzo szybko i obniża znacząco zużycie paliwa. Jedynym minusem są wrażenia dźwiękowe, ale dla mnie nie było to priorytetem. Z resztą przy mocniejszym wciśnięciu gazu jednak tą V6 "słychać'. Konstrukcja skrzyni czyni ją mocniejszą w porównaniu do konwencjonalnych skrzyń, a czas reakcji jest minimalny.

Zdecydowanie nastawiony na komfort, a nie na sportowe podboje. Do niedawna dla miłośników sportowych wrażeń Lexus nie miał nic w swojej ofercie poza extremalnymi IS F i LFA. Teraz wchodzi wreszcie to, na co czekałem, czyli RC. Ale wracając do tematu - kierownica chodzi bardzo lekko, ale układ jezdny jest mało wrażliwy na jej ruchy, przy trybie sport trochę się sytuacja zmienia, ale nadal jest to raczej limuzyna, a nie auto do popisów na szosie. Wspomaganie zbudowane jest w oparciu o inną technologię niż przy autach nie-hybrydowych, dlatego nie jest aż tak wydajne. Nie mniej jednak daję 5 bo dostałem tego co oczekiwałem.

Dla mnie z widocznością nie ma żadnego problemu.Co prawda, szyby są raczej małe, ale podejrzewam, że dzięki temu osiągnięto lepszy współczynnik oporu powietrza. Design GS-a nie powoduje problemów z widocznością, nie ma dziwnych skosów, lusterka są bardzo duże, a w tym wszystkim pomagają nam czujniki parkowania przód/tył + asystent parkowania i uchylające się lusterka. Czego chcieć więcej?

Stawiam 4 ze względu na brak joysticka (jest w IV-ce). Ekran dotykowy jest przystępny, ale jednak bardziej absorbuje kierowcę niż joystick. Poza tym składanie lusterek niepotrzebnie w "schowku" po lewej stronie od kierownicy. Reszta bez zarzutu. Wszystko pod ręką. Super rozwiązanie z przesuwanym podłokietnikiem.

W tym względzie bije na głowę diesle. Silnik benzynowy szybko się nagrzewa i oddaje ciepło. Ogrzewanie przedniej i tylnej szyby bardzo wydajne. Specjalnie zaprojektowane kanały powietrza w drzwiach, co pomaga ogrzać boczne szyby w celu polepszenia widoczności lusterek. Grzanie i wentylowanie foteli wyskalowane w 100%. Niczego więcej nie można wymagać.

Wszystko super poza jednym minusem. Za krótkie siedzenia. Uniemożliwia to zajęcie wygodnej pozycji za kierownicą. Kolana, ścięgna i mięśnie ud są w stanie napięcia i po kilku godzinach jazdy się męczą. Wpadka Toyoty, poza tym ok.

Tu nie trzeba nic pisać, tu trzeba się przejechać. Po 130 tys. km na polskich drogach cisza została przerwana odgłosem skrzeczących plastików, ale daję 5 bo w każdym aucie tak jest.

30 tys. km, dwa przeglądy mały i duży - pierwszy 500 zł, drugi 1000 zł brutto w wyspecjalizowanym warsztacie Toyota/Lexus w Wawie. Spalona żarówka 500 zł brutto. Łącznie 2 tys. zł na 30 tys. kilometrów. Audi, BMW i Mercedes mogą buty czyścić.

Za taką moc, wyposażenie i wygodę zapłaciłbym co najmniej 40 tys. zł więcej (używany) kupując niemieckie auto. Porównajcie wyposażenie i wersję silnikową, a zobaczycie, że Japończycy za pomocą hybrydy Niemców przegonili.

Nic.

Nic.