Ocena kierowcy - Lexus ES VII (XV70) Sedan

Auto nietuzinkowe, zapewne trwałe i niezawodne, wykonane z bardzo dobrych jakościowo, miękkich materiałów. Ale to jedyne z jego zalet, a szkoda.

Nieskomplikowana konstrukcja, sprawdzony układ hybrydowy, jeździ się tym bardzo przyjemnie. Nie jest to auto do jazdy dynamicznej, z resztą jest tak skonstruowane, że człowiekowi nawet się nie chce tak jeździć.

E-CVT jest z jednej strony płynne jak elektryk, z drugiej strony w trasie każda próba wyprzedzania to niezbyt przyjemne wkręcanie się na obroty. Jest i tak o wiele lepiej niż w starszych Lexusach czy obecnych Toyotach. W USA może się to sprawdza, bo tam w większości jeździ się 110 km/h i przez setki kilometrów rzadko kogo się wyprzedza. W Europie niestety zdecydowanie lepiej wypada niemiecka konkurencja.

Auto się prowadzi - nic więcej. Brak możliwości wyboru napędu 4x4 to nieśmieszny żart, jadąc w góry należałoby mieć w garażu drugie auto które posiada napęd na obie osie. Do tego ES wybiera nierówności w dość słyszalny sposób.

Miękki lakier, podatny na zarysowania.

Fotele są miękkie, ale mam zastrzeżenia co do regulacji lędźwi - dwukierunkowa, zaś u niemieckiej konkurencji właściwie zawsze jest czterokierunkowa. Na dłuższych trasach jest niewygodnie, a potęguje to fakt, że przy pompowaniu podparcia lędźwiowego jakiś element zaczyna się odczuwalnie wbijać w plecy. Kolejna rzecz to brak elektrycznej klapy bagażnika w Business Edition - u konkurencji jest to standardem i trudno się temu dziwić, jak można mówić, że ma się auto premium a potem brudzić sobie ręce zamykając bagażnik w taki sam sposób, jak robią to właściciele Dacii? Nawet poprzednik, Lexus GS, miał to w standardzie.

Nie rozumiem zachwytów nad wyciszeniem tego auta, bo jest ono fatalne jak na klasę premium. Słychać szum opon, hałas aut dookoła. Szyby nie są podwójne, a samych materiałów wygłuszających jest niewiele - dzwoniłem po warsztatach specjalizujących się w wyciszaniu aut i Lexus ES jest im dobrze znany, jak sami mówią w większości jest to jedynie goła blacha, bez żadnych mat czy pianek akustycznych. Bliżej mu do Camry niż do segmentu premium pod tym względem.

Auto ratuje jedynie jakość użytych materiałów i prawdopodobna niezawodność, ale poza tym nic nie jest tu premium. Jeszcze jakiś czas temu można było je kupić niewiele drożej niż Toyota Camry i to chyba najlepiej pokazywało, że różnice pomiędzy tymi autami są kosmetyczne.