Inne
: hamulce, łatwość prowadzenia, komfort. Reszty się spodziewałem, pomocne były wcześniejsze oceny w autocentrum.pl.
5,0
Całokształt
Jeżeli szukasz adrenaliny, odpuść sobie, poszukaj czegoś innego. Za kierownicą RR bowiem tętno się obniża, trawienie reguluje, komórka łapie zasięg, a rodzina uspokaja....RR porusza się z godnością, ale nigdy się nie spóźnia - to innym czas biegnie za szybko. Range Rover został naszym Czarnym Rycerzem ( zastępując Stalowego Osiołka )nieodwołalnie.
Nie lubi poganiania - 130 km/h na autostradzie to optimum, powyżej protestuje, i słusznie. Komfort, zwłaszcza przy polskich drogach niebywały. Łatwy w prowadzeniu obłędnie - kierowca może czytać Wyborczą w korkach, robić kanapki jadąc autostradą.
Dama za kierownicą RR jest damą - nie przeklina, nie trąbi, nie wymusza pierwszeństwa, zatrzymuje się na czerwonym świetle, włącza kierunkowskazy, parkuje na wyznaczonych miejscach. Wysiada z godnością i uśmiechem, prezentując nieskazitelną linię kończyn, bajeczną kostkę no i ostatnie buty...I może to być Gucci, ale Gore-tex z rakami robi nie mniejsze wrażenie. Może kupować perfumy, może też taszczyć ściółkę do stajni z kucykiem. Zawsze będzie damą i cało wróci do domu w każdych warunkach.
Gentleman, nie tylko wsiada w kapeluszu, ale i w nim wysiada. Nie pluje jadem w korkach, tylko z uśmiechem przepuszcza innych. Nie wyprzedza na trzeciego, bo po pierwsze po co , a po drugie się nie da. Mandatów nie łapie, są bowiem przyjemniejsze sposoby wydawania pieniędzy. Na Ważne Spotkanie nawet jeśli się spóźnia, to z klasą i uśmiechem - a wszyscy mu wybaczają. Może pod pachą trzymać skórzaną aktówkę, może też trzymać plecak, linę i czekan. Może być odziany w garnitur Hugo Boss, może też nosić piankę żeglarską . Zawsze będzie czuł się spełniony.
Bezpieczeństwo wybitne dzięki kapitalnej widoczności, braku zmęczenia prowadzeniem, stałemu napędowy 4x4. W razie ( czego nie życzę, ale się zdarza) wypadku, rama i kupa blachy chronią dostatecznie. W statystykach, tylko 1 % wypadków ( nie stłuczek! ) kończy się nieodwracalnie. To wyjątkowo bezpieczny pojazd.
Elegancja jest ponadczasowa. Zawsze marzyłem o Rolls Royce - ale widzę że Range Rover lepiej do mnie pasuje niż Rolls. Rolls musi mieć kierowcę, musi zawsze być nieskazitelnie umyty, toleruje ze sportów co najwyżej golfa. Czarnego Rycerza kurz jedynie uszlachetnia. Jego Pan, w kapeluszu , kurtce, jeansach i traperach wzbudza szacunek u tych , którzy na niego zasługują.
A na serio, to jest samochód do wszystkiego. Jako pojazd do codziennej, mijeskiej eksploatacji jest bardziej kosztowny, ale bezpieczny ( widać nie tylko pieszych , także i ich zamiary, nawet po tzw. spożyciu ). Na trasy super - mnóstwo miejsca i zero stresu. W teren praktycznie każdy. Holowanie przyczepy, ale także i cofanie z nią bez zadyszki i nerwów. Do przewozów większych klamotów, do ślubu. Do opery i do schroniska.
Radio jest proste w obsłudze i dość czułe, ale minusem są fabryczne głośniki. Konstruktorów z Harmann Kardon zesłałbym na słuchanie przez ten zestaw Black Eyed Peas przez 24 h / dobę.
Reasumując - hołd dla konstruktorów oraz robotników !
Wrażenia
4,0
Silnik
Czy są tacy, którym mocy silnika nigdy nie brakowało ? 136 KM to na 2,5 tony wydaje się niewiele. Żadnego wyprzedzania na trzeciego, ognia z rury wydechowej pod światłami, ani palenia gumy pod blokiem.
Jeżeli jednak przyjmiesz, że terenówka starszej (tej prawdziwej ) generacji służy do czegoś zgoła innego, to Moc Będzie z Tobą. Rycerz w pełnym rynsztunku, z bagażami, ciągnący przyczepę z łódką po greckich bezdrożach i autostradach nie daje powodów do narzekań. Jak na diesla kapitalnie mruczy na jałowym biegu - a tej muzyki często słuchamy w korkach. 6 cylindrów w rzędzie nieprzypadkowo miały Rollsy i Jaguary - nie ma wibracji i męczącego klekotu. W zimie przy - 20 stopniach odpalił w pięć sekund.
Lista wad jest spora : po kilkunastu latach wycieki oleju, cieknie pompa wtryskowa. Najgroźniejszym jedna problemem jest przegrzanie. Wskaźnik temperatury trzeba traktować z czujnością rewolucyjną - gdy wskazówka podchodzi pod czerwone pole, należy się natychmiast zatrzymać i wyłączyć silnik. Inaczej głowica lub przynajmniej uszczelka do wymiany. To jest silnik z komorą wirową, i w nich wydziela się olbrzymia ilość ciepła. Nawalają pompy wody - od razu prewencyjnie wymienić na oryginał, podobnie jak termostat. Chłodnica, węże, poziom płynu muszą być kontrolowane na bieżąco. Oryginalne chłodnice potrafią cieknąć w najgłupszym momencie - poprzedni właściciel ją wymienił na solidniejszą. Plusy to takie, że sam silnik może służyć długo, a jest to model popularny ( BMW, Opel ) i sporo części można bez trudu kupić od ręki. Mechanicy również potrafią go bez problemów serwisować. Nowa wersja ma silnik BMW 3,0 znacznie lepszy.
5,0
Skrzynia biegów
Automat- jak się posypie, to naprawa jest kosztowna. Ale skrzynia ZF jest wybitnie solidna. Do tego przełączanie biegów obłędnie płynne - właściwie nie czuje się przełożeń. Skrzynia automatyczna daje komfort,zwłaszcza w mieście. Nie wymaga wymiany sprzęgła, rusza niezwykle płynnie , nawet holując sporą przyczepę pod górę. Jazda po śniegu to brak szarpnięć, i mniejsze ryzyko poślizgu. No i na koniec - automat oszczędza silnik i przeniesienie napędu. Chroni przed głupotą - piątka pod górę, 1000 obrotów i gaz do dechy. Tak obciążony silnik, z kiepskim smarowaniem i chłodzeniem potwornie się niszczy.
Kolejnym plusem jest możliwość wyboru najwyższego biegu, i hamowania silnikiem. W przełożeniu terenowym, z przyczepą mogłem zjechać po stromym zboczu ( 30 stopni..) bez dotykania hamulca. Oczywiście chodzi o przegrzanie hamulców, a nie ich oszczędność..Płynność przeniesienia mocy z silnika na koła jest kluczowa na śniegu , błocie, piasku. Każdorazowe wysprzęglenie, aby zmienić bieg, to okazja do poślizgu.
5,0
Układ jezdny
To jest latający dywan. Dziury w jezdni, koleiny łyka jak poseł łapówkę. Właśnie komfort jazdy, na poziomie limuzyny ostatecznie podbił moje serce ( a chyba był to po prostu ugłaskał błędnik). Tego najbardziej bałem się w terenówce. Jeździłem Jeepem Grand Cherokee, Toyotą Land Cruiser, Land Roverem Discovery. W tamtych samochodach po pół godzinie miałem wszystkiego dosyć. I wsiadłem do Range Rovera - to było to. Na zakrętach nie ma przechyłów, mimo wysokiego i miękkiego zawieszenia. W terenie piasek, kamienie, śnieg czy błoto są urozmaiceniem krajobrazu. Regulowana wysokość to prawdziwy przełącznik teren / szosa.
I nie ma się co dziwić, że to rozwiązanie obecnie stosuje Toyota, Mitsubishi, Mercedes.
Komfort
5,0
Widoczność
Lepszy jest ponoć balon - ale tylko przy ładnej pogodzie. Parkowanie to pestka - mimo sporych wymiarów. Lusterka do tyłu jak łazience. Szyba przednia prawie pionowa, widać co się dzieje na drodze z pół kilometra. Światła na skrzyżowaniu widać w trzecim rzędzie. I najważniejsze - turystyka. Te pół metra wyżej plus ogromne szyby to ogromny horyzont. Można się snuć powoli i cieszyć się pięknem tego świata.
5,0
Ergonomia
Ergonomia to łatwość obsługi - począwszy od zapalniczki aż po miarkę oleju. Ergonomia to manewrowanie kierownicą na parkingu. To siedzenia i ich regulacja. To hamulec z powietrznym wspomaganiem, zatrzymujący kolosa w miejscu bez wysiłku. To skuteczne wspomaganie kierownicy.
Prawdziwy facet za kierownicą sobie zawsze poradzi ( po prostu musi i koniec..). Natomiast serio obawiałem się, jak z Rycerzem poradzą sobie moje Syrenki. Tymczasem po dwóch tygodniach odwyku od osobówki jazda, parkowanie, lekki teren to był żywioł Małżonki za kółkiem Rycerza. Jak zobaczyłem ją uśmiechniętą pod schroniskiem , a Rycerza bez zadrapania w cieniu sosny - byłem dumny i z niej, i z konstruktorów. Nie muszę dodawać, że miałem olbrzymie problemy w odzyskaniu miejsca za kierownicą. Wbrew obiegowym opiniom, to jest samochód dla delikatnej niewiasty również.
Nie muszę dodawać, że jazda tym pojazdem nie męczy . 1000 - 1300 km jednym ciągiem, to pestka. Jedzie się dłużej, niż osobówką, ale po takim samym odcinku jest się mniej zmęczonym.
5,0
Wentylacja i ogrzewanie
Obydwa testowane solidnie. W Grecji + 45 stopni - a w środku miły chłodek. I to mimo czarnych foteli oraz obić.
Zimą -20 stopni i też jest super. Takie pojęcia jak zaparowane szyby, przemarznięte nogi,zimny bagaż są w tym samochodzie pojęciem nieznanym. Przestrzeń w środku jest bardzo duża, stąd trzeba na wymianę powietrza trochę poczekać.
5,0
Przestrzeń dla kierowcy i pasażerów
To jest autobus. Chyba że autokar. Wreszcie mogę wsiadać w kapeluszu, bez utraty powagi. Z tyłu też znakomicie. Każdy ma mnóstwo przestrzeni wokół siebie. Siedzenia świetnie wyprofilowane, z regulacją w każdą stronę. Ręczniczek podkładany pod lędźwie - konieczny w Fordzie czy Peugeocie poszedł w niepamięć. Bagażnik dokonał cudu - jadąc na wakacje pierwszy raz wszystko zmieścił...
4,0
Wyciszenie
To dalej jest RR, ale nie Rolls-Royce. Obrotomierz jest zbędny - silnik słychać przy każdej prędkości. Słychać szum powietrza, pracę przekładni. Ale nawet przy 140 km/h można swobodnie rozmawiać - żadnych wykrętów że się czegoś nie dosłyszało, nawet z tylnych foteli.
Ekonomiczność
4,0
Łatwość utrzymania (pod względem kosztów)
Nowoczesne samochody, lżejsze, z napędem na jedną oś ( czyli tzw.terenówki ) z bezpośrednim wtryskiem mniej palą, ale są bardziej wrażliwe na wszystko. Nawet porządnym stacjom zdarzają się dziwne dodatki ... w Miłującej Pokój Republice Serbii zatankowałem coś, co było chyba roztopionymi w upale zniczami nagrobkowymi. Rycerz trochę protestował, powyżej setki nie dał się pogonić, i tyle. Nowoczesny układ Common Rail szlag by dawno trafił. Koszty naprawy, pokichanych wakacji itp. przekroczą z nawiązka oszczędność dwóch litrów na setkę. Cudów nie ma, RR ma 2.5 tony, automat ,stały napęd 4x4, silnik z komorami wirowymi. Rycerz, jak każdy arystokrata wypić lubi, lecz z umiarem. Wskaźnik zużycia paliwa tutaj jest dokładny, jak barman w GS, faktycznie oszukuje na niekorzyść klienta. W mieście i korkach 14 L/ 100 km faktycznego spalania. Na autostradzie 11 L / 100 km, ale z przyczepką i klimą,przy prędkości 110-120 km/h. Jadąc 80-90 km/h można zejść do 9 L. Realnie, bo wskaźnik pokazuje wtedy 7,8 L...Wskaźnik pomaga natomiast w technice oszczędnej jazdy, oraz ocenie stanu pojazdu. Ceny serwisu są oczywiście spore, ale jest dużo części używanych i zamienników. Pomimo wyższych kosztów, polecam serwisy, które w tych samochodach się specjalizują. Koszty utrzymania na oko 2 x większe niż małego, popularnego samochodu. Ubezpieczenie też da się przełknąć.
5,0
Stosunek jakość/cena
Najpierw ostrzeżenie. Jeżeli widzisz na allegro RR za 10 tyś zł, to możesz się bardzo nadziać. Wszystkie samochody praktycznie mają przekręcany licznik. A nawet jeżeli przebieg jest autentycznie mały, to katując RR w terenie można go zajeździć po 200 tyś albo i szybciej. Nie wymieniając na czas oleju ( a jest to : silnik, skrzynia , reduktor, dwa mosty), poduszek powietrznych EAS, za mało płynu w chłodnicy czy wspomaganiu załatwią go na amen. Bez oceny fachowca ze stacji Land Rovera tego samochodu nie kupuj !
Po zakupie musisz powymieniać to, co mechanik wskazał przed nim. I tutaj wydasz dodatkowe kilka tysięcy złotych, co po prostu trzeba potraktować jako dodatek do ceny zakupu. A nawet jeżeli kupisz super egzemplarz w cenie Cinquecento, to wydatki na paliwo i serwis będą 2 x większe. Na to musisz mieć pieniądze.
Mój egzemplarz chyba miał przejechane grubo ponad 300 tyś przy zakupie. Podwozie przejedzie drugie albo i trzecie tyle, nawet na naszych drogach trzeciej kategorii, jeżeli poprzednio nie pokonywał Wału Pomorskiego szlakiem Pierwszej Dywizji Moździerzy. Właśnie wygląd podwozia od razu będzie świadczył bardziej o stanie pojazdu, niż rok czy przebieg.
Teraz pochwała. Nowy RR kosztuje pół miliona. Cena nie wzięła się z sufitu - to RR wyznacza rozwój luksusowych terenówek, którym podążają potem inni. Kupują go teraz ludzie dla szpanu. Ale szpan, podobnie jak szampan ma to do siebie, że szybko wietrzeje. Potem można kupić ciekawe egzemplarze za ułamek ceny nowego. Używane egzemplarze za 20 - 30 tyś zł nie mają konkurencji, nawet jeśli do ceny doliczam konieczne naprawy po poprzednim właścicielu. Środek- skóry, drewno - słowem luksus. O ten samochód po prostu warto dbać. Mój samochód ma prawie 13 lat, 340 tyś km. Wnętrze ze znakomitych materiałów. Nic się nie tłucze, nic nie skrzypi. Stan Rycerza jest o niebo lepszy, niż Peugeot 407 po 50 tyś km i kilku latach ( który już zaliczył wymianę sprzęgła, wahaczy, czujników itp) .
Rama jest wieczna, karoseria z aluminium również.
Dla większości użytkowników RR głównym rewirem jest asfalt, teren umiarkowanie. Tak eksploatowany samochód może dobić wieku sędziwego, i to z godnością. ...Szerokiej drogi i do zobaczenia na szlaku!
Niezawodność
4,0
Bezawaryjność (drobiazgi)
Psujących się dupereli było conieco. Olbrzymia ilość elektroniki płata psikusy, na razie do przełknięcia. A to chwilowy brak ABS. A to zacinające się serwosilniki klimatyzacji. Z drugiej strony, samochód ma swoje lata i swój przebieg. Plusem jest to , że ten samochód warto naprawiać - bo najważniejsze czyli nadwozie, zawieszenie , przeniesienie napędu są bardzo trwałe. A resztę można wymieniać.
4,0
Bezawaryjność (poważne usterki)
Super-zawsze dojechałem do celu w każdych warunkach! Tak naprawdę, to przed kupnem trzeba delikwenta obejrzeć w warsztacie Land Rovera. To jest skomplikowana konstrukcja, z nietypowymi instalacjami ( zawieszenie pneumatyczne, układ hamulcowy,itp.) W Krakowie polecam chłopców na Pachońskiego, Wieliczka też jest OK. Szczerze napisali listę rzeczy do zrobienia zaraz i na później. Po naprawach nie miałem reklamacji. Wymieniłem: pompę wodną ( 900zł ) termostat ( 90 zł) , wąż chłodnicy, chłodnicę klimy ( 900 zł), przednie poduszki EAS ( 1300 zł) . Wypadało by też ruszyć tylne poduszki i za jakiś czas turbinę. Wiele czytałem za temat zawodności zawieszenia pneumatycznego. Jeżeli poduszki nie są wymieniane na czas ( co kilka lat ) , to powietrze z nich uchodzi. Wtedy kompresor, zawory muszą częściej pracować, aż do zajechania. Pompa wtryskowa wymagała regeneracji( 1100 zł), świetnie zrobił to p. Chrobak ( Wieniawskiego) . O ten samochód trzeba dbać - ale potem można świat objechać 20 razy. Najpoważniejszą przygodą była awaria czujnika pompy ABS. Dwie godziny jazdy w korku, w dodatku parszywym objazdem jak rollercoaster. Gaz i hamulec co trzy sekundy - i problem. Nie działało właściwie wspomaganie hamulców. Serbski mechanik nie mógł nic poradzić. Zdecydowałem się na dalszą jazdę - 1100 km z przyczepą i po górskich drogach z hamulcami sprawnymi inaczej. Używając rozsądku, a przede wszystkim kapitalnej skrzyni biegów nie tylko dotarłem do celu, ale obyło się bez żadnych ryzykownych sytuacji. Finałem był zjazd ze stromego klifu na pysk. Spokojnie, z pełną kontrolą, bez użycia hamulców. W Volos przemiły mechanik błyskawicznie znalazł uszkodzenie, a feralny czujnik ściągnął z Aten na drugi dzień. Policzył sobie 180 EUR za wszystko...Jakoś nie wyobrażam sobie takiej historii przy innym pojeździe.
On
- zużycie paliwa dla silnika 2.5 D 136KM 100kW
[l/100km]