Ocena kierowcy - Jeep Compass II SUV

Ogólnie samochód sprawuje się nieźle. Dość przyzwoity silnik (benzyna 140KM), Bez rabatów i wyprzedaży rocznika trochę za drogi jak na swoje wyposażenie, ale płaci się za markę i pewną ekstrawagancję (jak na razie mało popularny model).

Silnik 1.4 140KM może szału przy tej wadze nie robi, ale daje spokojnie radę. Dzięki turbo przyspieszenia są przyzwoite praktycznie na każdym biegu. W przeciwieństwie do jednostki 170KM, którą jechałem na jeździe próbnej, nie ma żadnej turbo dziury. Zobaczymy natomiast jak z trwałością, choć, jak czytam, to ta fiatowska konstrukcja, po wpadkach na początku jest dość bezawaryjna.

Choć bez zastrzeżeń. Dość krótkie tory zmiany biegów (mogłyby być jeszcze krótsze). Na razie nic nie haczy. Zamiast 6 parę razy wbiłem 4, ale to może kwestia przyzwyczajenia.

Dość komfortowe zawieszenie - stosunkowo twarde, a jednak nie dobija na progach - są praktycznie niesłyszalne (porównując z Qashqai).

Wygląd to chyba główna zaleta tego samochodu, bo przypomina większego Cherokee. Z tego co, zauważyłem, to Compass ma dość ograniczoną gamę kolorów (dominuje czarny).

Do przodu - wiadomo SUV i nawet trochę maski widać. Do tyłu - nie wiem kto wymyślił te niechowane tylne zagłówki (zarówno boczne jak i środkowy), co oczywiście ogranicza widoczność. Do tego spore tyle słupki powodują, że z tyłu na boki widoczność też jest ograniczona. Na szczęście od wersji Longitude czujniki parkowania są w standardzie.

Tu w miarę jest ok. O obsłudze wentylacji już pisałem wcześniej. Natomiast włączenie wycieraczek (poza jednorazowym ich ruchem) wymaga każdorazowo obrócenia potencjometru (skokowo - są bodajże 3 prędkości). Nie jest on dość wygodny i zdecydowanie nie jest to ergonomiczne (znowu porównanie z Qashqai). Dość mało intuicyjne sterowanie radiem - przyciski są pod ramionami kierownicy - trzeba się do tego przyzwyczaić. Komputer ma 8 pozycji, z tego wykorzystywane są może 3-4, a resztę trzeba przelatywać. Dziwne jest, że nie da się ustawić podświetlenia ekranu komputera w pozycji pośredniej - tylko, albo maksymalnie podświetlone, albo maksymalnie podświetlone (może mam coś zespute?).

Jest lato, więc trudno będzie mi ocenić ogrzewanie, ale wentylacja działa prawidłowo. Daje 4 za trochę mało intuicyjne sterowanie wentylacją i klimatyzacją w wersji manualnej.

Tu znowu dam 4, a nie 5, bo w porównaniu do tańszego Qashqaia wydaje się, że miejsca jest nieco mniej (mimo, że Compass jest 10 cm szerszy). Z tyłu miejsca jest sporo, ale tu również mam wrażenie, że mniej niż w Qashqai, choć samochód jest dłuższy. Natomiast większy jest bagażnik i to jest plus.

Przy nierównościach jest fajnie - samochód jest dość twardy, ale nie odczuwa się tego w środku. Natomiast przy szybszej jeździe wyraźnie słychać opony (standardowe Bridgestone Dueler Sport) i szum wiatru. No, ale taka uroda SUVa.

Dobry pakiet ubezpieczenia w PZU (2,5%). Z pozostałymi kosztami okaże się po pierwszym przeglądzie. Pali też więcej niż mój poprzedni Qashqai - średnio o 1l/100km więcej.

Samochód trochę zbyt drogi jak na wyposażenie, które oferuje, choć w standardzie jest asystent pasa ruchu i system przeciwdziałania kolizjom czołowym. Natomiast 5" wyświetlacz radia wygląda trochę tandetnie jak na te czasy. Nawet w bogatszej wersji (Longitude) dostajemy tylko 16" alufelgi, podczas, gdy konkurencja daje 17".

Po 1000 km trudno nie stwierdziłem nic (może poza regulacją przyciemniania ekranu komputera pokładowego).

Jak na razie nic, ale to dopiero niecały miesiąc użytkowania.