Ocena kierowcy - Honda Civic VI Hatchback

5. Dajcie spokój. Kocham to auto!

Chyba jestem przeczulony, ale móglby na tej jedynce ciut cichszy być. Podobno z leksza wyje mi łożysko w skrzyni i nie ma sie czym przejmować, alem ja człek nieobyty, a na dolegliwości swojej Łondy wrażliwy i mimow szystko się przejmuję. Aczkolwiek, poza tą głośniejszą jedynką (zwłaszcza po wymianie wszystkich pasków - podobno inny naciąg wpłynął jakoś na to łożysko) nie ma sie do czego doczepić. Pali za dotknięciem, zbiera się przyzwoicie, reaguje na gaz zgrabnie, na obroty wchodzi żwawo, ładnie też wraca na niskie i stabilnie je utrzymuje. Dałem 5tkę, ale powinna być 5-.

No to urwę za tą skrzynię, co to jej wyje łożysko. Poza tym bez zarzutu. Biegi wbijają bez problemu (a naczytałem się przed zakupem, że podobno wsteczny nei wbija czasem - jeszcze mi się nie zdarzyło). Przełożenie też jest okej, nie trzeba za często machać gałką zmiany, pozwala elastycznie i płynnie jechać przy każdej prędkości. 4+.

Ciut twardawe - nie za mocno, nie jedzie się autem jak jakimś czołgiem, ale jednak na mocno dziurawych (mam tu na myśli bardzo dziurawe drogi Wrocławia) drogach, jest w aucie głośno i co delikatniejszą pupę potrafi wytrząść - choć ja ani żona nie narzekamy, martwimy się trochę o naszego potomka... Za to zawieszenie ma też plus - na równym asfalcie, auto sunie jak po szynach, łuki łyka jak złoto i w ogóle aje kierowcy poczucie, że panuje nad maszyną calkowicie. Piknie :). Dalem 4, ale powinno być 4+.

Nie narzekam, jest bdb. Do tyłu mogłoby być ciut lepiej, ale od czego sa lusterka. 5.

Wszystko tam gdzie trzeba. Zajęło mi chwilę, zanim przywyklem, że otwieranie elektroszyby pasażera mam przy hamulcu ręcznym, ale to mały szczegół - po namyśle można stwierdzić, że na prawdę rozsądny. Zawsze myli mi się też tylny spryskiwacz z tylną wycieraczką, ale to mały pikuś. 5-.

Trochę za wolno się nagrzewa. W czasie deszczu szyby rzeczywiście lubią parować. Nie ma z tym tragedii, ale są auta, w któych prezewiew jest po prostu lepszy. 4.

Jak na auto tej klasy, jest super. Zarówno kierowca jaki pasażerowie mają mnóstwo miejsca. Poza tym, zaskoczył mnie, ogromny, jak na auto tych gabarytów, bagażnik :). 5.

Heh. Mogłoby być ciszej. Przy większych prędkościach lub na dziurach, jest trochę za głośno - nie, żebym musiał krzyczeć do żony, albo ona do mnie, ale może to być lekko uciążliwe podczas dłuższej jazdy. Powtarzam jednak słowa: trochę i lekko! Nie jest aż tak głośno. Po Jeśli się przesiądziemy z Mercedesa, będą nas uszy bolały, ale po jakichś starszych opelkach, Vw, fiatach czy innych polonezach, będziemy cieszyli się błogą ciszą... 4.

Paliwa ciągnie różnie, wiadomo. Jeździsz spokojnie, 2-3 tys/min, to pali niewiele, 6 w trasie, 7,5 w mieście. Jednak wiadomo, autko ma lekkie sportowe zacięcie i kusi kierowcę, żeby docisnął. Można wtedy z 1-3 literki doliczyć do powyższych osiągów. Przeglądy: 2 x w roku darmowe (wiosenna i jesienna akcja Hondy w całym kraju). A po co robić za kasę, skoro można mieć za friko? Jesli coś się chce naprawić/wymieniać, to już nie jest tak miło, bo ceny w ASO są (wielkie zaskoczenie) wysokie. Jednak w "nomalnych" warsztatach i sklepach z częściami, dostaniemy wszystko co chcemy po naprawdę przyzwoitej cenie. Osobiście, kupując swoją Łondę, bałem się najbardziej właśnie cen części, ale po czasie widzę, że niesłusznie. Może i jest trochę drożej, ale trochę, to tylko trochę. 4+.

Jasne, że za trochę mniej kasy można kupić Astrę jedynkę z podobneog rocznika. Albo za prawie tą samą kasę Golfa. Albo za większą kasę coś sporo nowszego (np: jakiegoś francuza, niedajboże), żeby dorównać na jakości. Ale po co? Tu za przyzwoite pieniądze macie auto, które nie tylko ładnie wygląda, ale i ładnie jeździ i się nie psuje, i w czasie użytkowania do portfela za głęboko nie zagląda... Ani przez chwilę nie żałowałem tego zakupu. Wiem tez, że następnym moim autem też będzie Honda. Marzy mi się Acord :). I kto wie, kto wie, może za latek parę... 5!

W moim egzemplarzu (co jest podobno dość pospolite) nie działa kontrolka rezerwy paliwa (prawdopodobnie wina czujnika). Poza tym, wycieraczki na biegu "ręcznym" za mocno dociskają o szybę, więc jeśli nie ma dostatecznie dużego poślizgu, nie mają siły się podnieść. Na szczęście, na biegach automatycznych wszytsko jest w porządku. Elektroszyby chodzą ciut głośno, ale przynajmniej żwawo. Co jeszcze z drobiazgów... hmm... spaliła mi się żarówka w stopie. I w prawej postojówce. 5-.

Po kilkudziesięciu (conajmniej 60) tys kilometrów zrobionych w dużej części po Wrocławiu (dziury, dziury, DZIURYYY!!!) wymieniłem prawą końcówkę drążka. Podobno tuleje tylnich wahaczy powoli się kończą, ale póki co ich nie słychać i są w pełni sprawne - serwisant na przeglądzie dał mi jedynie luźną sugestię ich wymiany za jakieś 10-15 tys km. Wiem, że poprzedni właściciel wymieniał gumowe osłony na przednich przegubach jakieś 50 tys km temu. I miał jakiś problem z płynem do sprzęgła (trochę ubyło), ale był to jednorazowy przypadek - po dolaniu płynu do stanu wymaganego, od 20 tys km jego poziom się nie zmienił. A tak poza tym, to lać i jeździć... (no dobra, poza tym wyjącym łozyskiem w skrzyni, bo mnie osobiście to wkurza - inni nie zwracają uwagi). 5-.