Ocena kierowcy - Honda Accord VIII Kombi

Samochód bardzo przeciętny, w zasadzie nie wiadomo dla kogo on jest zrobiony. Niby duży ciężki, a miejsca w środku mało i bagażnik stanowczo za mały. To jest samochód na maksymalnie trzy osoby z bagażem. Dość głośny w środku z głośnym zawieszeniem i słabowyciszonymi nadkolami. Bardzo słaba ergonomia, odnosi się wrażenie, że nie jest do końca wszystko właściwie przemyślane. Silnik wołowaty do 4tys. obrotów, później jakoś jedzie ale staje się zdecydowanie głośniejszy i pochłania szybko paliwo. Jeśli samochód jest załadowany 5-cioma osobami i bagażem, zapomnijcie o dynamice. Strach w oczach przy wyprzedzaniu, nawet jeśli się zredukuje na 3 bieg.

Silnik przeciętny, żwawy dopiero od 4tys., a wcześniej to muł, raz nie chciał mi zapalić, myślałem, że będę musiał wezwać asistance. Silnik jest dość głośny.

Skrzynia to najlepsze co jest w tym samochodzie.

Układ dość twardy, a równocześnie trochę bujający i walący na wybojach, że aż uszy bolą. Nietrwałe końcówki drążków i przekładnia kierownicza, wymagały wymiany na gwarancji.

Widoczność jest beznadziejna, siedzi się jak w wozie pancernym.

Ergonomia japońska. Nie złożysz lusterek, jak nie masz przekręconej stacyjki. mnóstwo przełączników w dźwigienkach i w kierownicy. Najgorsze jest włączanie świateł przeciwmgielnych po zmroku.

Wentylacja jest OK. Ale wciąż śmierdzi z klimy mimo dwukrotnego czyszczenia.

Dla kierowcy jest OK. Dla pozostałych pasażerów beznadzieja i straszna mordęga podczas dłuższych jazd. Mimo, że to kombi to miejsca mniej niż w kompaktowym Mitsubishi.

Wyciszenie jest bardzo przeciętne zwłaszcza nadkoli oraz bardzo przeszkadza hałas wiatru. Ponadto przy większych podmuchach i szybkościach, faluje przednia maska, kto wrażliwszy może się mocno przestraszyć. A może właśnie o to tu chodzi :-))

To jest dość ekonomiczny samochód, no chyba, że ktoś ciśnie do dech ciągle.

Normalna cena jest wzięta z księżyca, tylko przy redukcji ceny w salonie o ok. 15-20tys. wart jest zainteresowania.

Głośniki wytrzymują dwa lata, a później nadają się do wyrzucenia wszystkie (chyba jakieś chińskie badziewia). Dwa razy regulowany naprawiany szyberdach a i tak się nie zamyka. Teraz już w ogóle boję się go otwierać.

Końcówki drążków wymieniane po przebiegu 40tys., po 50tys. wymieniana przekładnia kierownicza, bez przerwy regulowana zbieżność, a i tak poząbkował tylne opony zimowe w jeden sezon. Wydaje mi się, że w silniku słychać już łańcuch rozrządu na razie tylko przy przyspieszaniu z niższych obrotów.