Ocena kierowcy - Honda Accord V Sedan

Po niewiarygodniej przygodzie z Vectrą B 2.0, w której psuło się dosłownie wszystko, gdzie każdego miesiąca musiałem liczyć po kilka stówek na naprawy ( tak, tak, tanie części, mówili...) i po roku zwyczajnie zdechł silnik, dostałem przez to ****** niemieckie ostro po kieszeni. Mając 5000 PLN postanowiłem wrócić do dobrze znanej mi japońskiej myśli technicznej i... kolejne pozytywne zaskoczenie. Accord'96 1.8 LPG Golas, bo tylko elektryczne szyby, roleta tylnej szyby i niedziałająca klima, ale z fajnymi felami i udokumentowaną historią poprzednich 6 lat. Szukałem czegoś mocniejszego ale teraz nie narzekam, dobrze dobrana instalacja LPG (mam fakture na wszystkie części i robociznę) pracuje cycuś glancuś, nie ma strat mocy na gazie. Genialnie się prowadzi, duży rozstaw osi i kół, przez co jest baaardzo stabilna i naprawde szybko można pokonywać zakręty na lokalnych wąskich drogach, ale zawieszenie zestrojone dosyć komfortowo i na nierównościach wygodne. Spore gabaryty auta sprzyjają prowadzeniu auta niż przestrzeni w środku... poprostu średnio, ale wygodnie. Ale największą zaletą jest silnik. Nieporównywalna konstrukcja do innych koncernów, po 220 000 km bez jakich kolwiek wyciszeń, ciszej pracuje jak nowa Insignia :P Oprócz brania oleju nie ma prawa cokolwiek się z nim zadziać. Szkoda, że nie miałem 7-9 tysi na dowalony wyposażeniem egzemplarz (ze skórami, tempomatami, podgrzewanymi fotelami, itp) i z silnikiem przynajmniej 2.0, bo to mógłby być pojazd na lata, a tak to będę za niedługo szukał czegoś dopasionego.

Silnik brzytwa. Mimo biegu lat pracuje aksamitnie, zero wycieków, ma pełną moc. Bardziej pasowało by tu 2.0, bo 1.8 ma słaby dół, a pełnie mocy pokazuje w obrębie 4800-6200 obrotów. Przy wyprzedzaniu konieczna redukcja, ale wtedy z łatwością wykonuje się ten manewr

Skrzynia świetna, bardzo cicha, pracująca dość twardo, ale dzięki temu łatwiej wbić bieg. Nie potrzeba siły do lewarka, tym bardziej, że po tylu latach wybieraki działają jak nowe. Przydałaby się dłuższa piątka, albo szósty bieg, bo na trasie powyżej 120-130 jedzie na dość wysokich obrotach, co nie sprzyja oszczędnej jeździe

Jak na Hondę przystało układ jezdny na 5+ :) Na nierównościach dosyć komfortowo, a na szybko pokonywanych zakrętach przyklejony do jezdni. Wspomaganie pracuje z oporem, dzięki temu łatwo wyczuć auto, ale na parkingach bicepsy nie puchną.

Naprawde dobrze, nawet to tyłu, czego nie można często powiedzieć o autach współczesnych. Spore słupki c nie przeszkadzają. Łatwo się parkuje, łatwo można wyczuć gabaryty auta.

Ergonomia z jednej strony na dobrym poziomie bo wszystko jest umieszczone w przemyślany sposób i pod ręką kierowcy, z drugiej strony zero uchwytów na napoje i bardzo mało schowków, zresztą ten obok kierowcy jest bardzo mały.

Po wymianie filtra kabinowego wentylacja daje radę, choć przydałby się nawiew na tył, w dość dużym aucie. Ciepłe powietrze płynie już jak drgnie wskazówka od temperatury, ale parę minut potrwa jak zrobi sie ciepło na tylnej kanapie.

Mimo, że auto jest dość długie to jendocześnie dosyć niskie, a to już nie wpływa dobrze na przestrzeń w środku. Jest przecietnie i prosiło by się o kilka centymetrów wzwyż, lepiej przez to by się też wsiadało i wysiadało. Ale w cztery osoby można śmiało się wybierać w długie podróże.

Brak jakiegokolwiek wyciszenia silnika! :) A na jałowym praktycznie go nie słychać :P Na trasie też cicho, choć powyżej 140 trzeba rozmawiać w środku trochę głośniej, ale na to wpływ mają napewno zmęczone uszczelki drzwi w moim egzemplarzu

Przegub, czy tarcze (to akurat wymieniałem) kilka dyszek droższe od tych do Vectry B, która słynie z tanich części. A to czy jakiś filtr kosztuje 40 PLN a nie 20 jak w innym aucie, mnie akurat różnicy wielkiej nie robi. Poza tym tylko lać i jeździć, na LPG koszty paliwa śmieszne, 100 km trasy za 20 zeta :) A blacharka? Miałem przygodę dwa tygodnie po zakupie auta. Na szrocie drzwi 150-200, a błotnik, który nie zawsze jest dostępny od ręki 200-250 zeta...

Takie bezawaryjne auta za cene 3000-5000 ciężko znaleść. Biorąc pod uwage to, że moje auto jest pełnoletnie to wybaczam mu lekkie popiskiwanie tablicy rozdzielczej.

Byłoby świetnie gdyby nie korozja... u mnie to problem estetyczny , bo nie wpływa na bezpieczeństwo. Tylne nadkola, błotniki, ewentualnie progi i ranty drzwi to newralgiczne miejsca.Poza tym po kilku miesiącach użytkowania nasuwają mi się tylko popękane uszczelki od drzwi, przez które nie cieknie, a co najwyżej jest trochę głośniej powyżej 140-150 km/h

Nic się nie dzieje :) Tarcze, klocki, filtry i takie tam pierdoły... Poprzedni właściciel przez sześć lat wymienił wachacz, uszczelkę spod osłony świec i chłodnicę. Mi pozostał do wymiany słaby przegub zewnętrzny... Przypominam, rocznik 1996! :D