Ocena kierowcy - Ford Mondeo IV Hatchback

Ogólnie oceniam to auto dobrze. Mimo mnogości przygód - jestem gotów sądzić, że trafił mi się taki egzemplarz. Jeździłem również kilkoma innymi autami (Octavia, Peugeot 5008, BMW 320d, Peugeot 307, 308) i muszę powiedzieć, że jest niełatwym zadaniem dorównać Mondeo właściwościami jezdnymi, funkcjonalnością i pewnością prowadzenia oraz poczuciem bezpieczeństwa. Wykończenie też jednak jest na wysokim poziomie. Mam nadzieję, że już popsuło się, co miało się popsuć. I mam nadzieję, że nie jestem naiwny. Jeszcze niedawno pozbyłbym się go na pniu.

Jak na diesla - ładnie. Czasem jednak stukot zaworów potrafi nieco zaniepokoić.

Majstersztyk. Oby tylko nie trzeba było go wymieniać raz na rok.

Wysoka linia szyb jednak wymaga pewnej wprawy i doświadczenia. Żona przy cofaniu uderzyła. Sprawę rozwiązuje czujnik parkowania z kamerą.

Bez żadnej dyskusji. W każdym innym aucie jest mi ciasno.

W środku cicho i komfortowo. Jednak tył auta kontrastuje z przodem. Tam jest dużo głośniej.

Jak na te gabaryty - oceniam bardzo dobrze.

Na razie tylko posypał się głośnik z przodu.

Jak obiecałem tak robię. Po konkretnym czasie i przebiegu opisuję auto jeszcze raz. Mondeo \'2008, 1,8TDCI 125KM. Odebrany z salonu 31.01.2009. Od razu zdziwił mnie brak podświetlenia przycisku otwierania okna z przodu, po stronie pasażera. Okazało się, że przycisk jest niepodłączony. Po 1,5 roku, gdy dokładnie przyjrzałem się tym samym drzwiom - okazało się, że mają skazę pod lakierem. Paproch, opłynięty przez lakier. Zbieg okoliczności? Po przejechaniu 8tys. km okazało się, że klocki hamulcowe porobiły wżery w tarczach na głębokość ok. 1 - 2 mm. Tarcze wyglądały, jak pierścienie wokół Saturna. Udowodniłem Fordowi, że przyczyną są kawały metalu zalegające wewnątrz klocków hamulcowych. Ford wykpił się zużyciem eksploatacyjnym. Po 8000km (!). 40 000km - wymiana (dzięki Bogu gwarancyjna) koła zamachowego dwumasowego, które uległo uszkodzeniu. Jednak za sprzęgło musiałem już zapłacić 1700zł, bo było \"zużyte eksploatacyjnie\". Gdybym nie zgodził się na wymianę sprzęgła (było 100% sprawne, a tarcza nie nosiła żadnych znamion zużycia) - Ford przy następnej, ewentualnej reklamacji koła zamachowego wykpiłby się, że to moja wina, bo nie wymieniłem sprzęgła z własnej woli, mimo sugestii (to potwierdził mi jeden z mechaników). Teraz (po ok. 65 000 km) znów słyszę zaczątki uszkodzenia koła dwumasowego. Nota bene przy odbiorze auta z serwisu tylne drzwi okazały się uszkodzone - uderzone ostrym narzędziem. Gdy pokazałem to Panu, który zdawał auto, mimo świeżutkiego metalu, prawie rażącego po oczach, usłyszałem, że nie ma mowy, aby to się stało u nich. Nie było siły, by się przyznali. Przy przebiegu 48 000 km usłyszałem stuki w przednim zawieszeniu. Został wymieniony cały komplet: amortyzatory, gniazda amort., poduszki amort. Gdzieś po drodze musiałem jechać do serwisu, by wymienić harczący głośnik w drzwiach kierowcy. No i w końcu ostatnie naprawa: WYMIANA PRZEDNIEJ SZYBY, KTÓRA SIĘ ODKLEJAŁA!!! Dzięki Bogu, że winowajcą uznano niesprawne ogrzewanie szyby. Inaczej miałbym następną sprawę eksploatacyjną. Po odbiorze auta z serwisu zauważyłem całe drzwi umorusane od kleju do szyb. Sami skomentujcie. Idziemy dalej: przegląd \"duży\", po 60 000km, za który płaci się grube pieniądze. Gdy spytałem, dlaczego brak naklejek informacyjnych o następnym przeglądzie, oleju itp., które zawsze były naklejane, usłyszałem: \"zabrakło nam naklejek\" (!sic). Trochę wstecz. Zima/wiosna 2009. Zmiana opon w Ford BIG Autohandel na letnie. Co zastałem? opony zimowe, ociekające błotem wrypane do bagażnika. Odpowiedź pracownika: \"Nie mamy worków\". Za wymianę zapłaciłem 120zł i czekałem 3 godziny, bo podobno auto było myte. Auto jednak zostało mi oddane brudne i pomacane, całe w \"paluchach\".