Ocena kierowcy - Ford Mondeo III Hatchback

Auto ideał- jeżeli działa. W trasy jest niesamowicie komfortowy, spalanie ma śmieszne jak na taką moc i masę- przy eco drivingu i 4,3l weźmie, ale wtedy żadna radość z jazdy. Jeżdżę na studia po 600km i nigdy sie nigdzie nie zatrzymuje, trasa na strzała i praktycznie bez zmęczenia. Super sie jezdzi w nocy, bo oświetla drogę jak tir. Za relatywnie niską cenę mamy auto z super wyposażeniem, szybkie, ekonomiczne, ale lubiące się psuć. Od pierdółek po poważne naprawy.. Ale generalnie jak już odpali i przejedzie kawałek to już pojedzie gdzie trzeba :) I to jest jedyny minus, bo reszta ideał. Jest jak kobieta- jak jest zgoda to jest najlepsza na świecie, a jak zaczyna strzelać fochy- zmieniłoby się na lepszy model :) Jest lepiej niż dobrze. Wyposażenie ghia takie, że na otomoto brakuje miejsca na liście. Auto typowo na tłuczenie kilometrów w trasach. Jeśli ktoś kupi mondeo z tym silnikiem do miasta to powinien samochodowy odpowiednik animalsu zrobić wjazd na chate i zabrać mu auto za torturowanie, a przyprowadzić focusa w benzynie.

Silnik świetny- dopóki jeździ. Fajnie wchodzi na obroty, chodzi elastycznie, nie trzeba redukować jakoś mocno, troche głośny, ale audio go zagłusza. Wrażliwy strasznie na paliwo, olej, technikę kierowania itp...

Nie można narzekać, jest 6 biegów więc w trasy idealnie. Na trójce ma super odejście, na szóstce czuć przyspieszenie do 180 km/h. Nie ma luzów, nie ma sie do czego uczepić.

Ford jest klasą samą w sobie w tej kategorii. Produkuje przecież focusa RS- najlepiej prowadzącego się hatchbacka na świecie. To samo mondeo, wystarczy spojrzeć na wersję ST220- trzyma sie drogi jak cygan zasiłku. Zawieszenie super wybiera nierówności, układ kierowniczy działa precyzyjnie- jazda to sama przyjemność. Gdyby można było dałbym miliun gwiazdek.

Kwestia przyzwyczajenia, często trzeba stanąć kilometr od sygnalizacji żeby widzieć światła, do tyłu słabizna przez wysokiego ****la, ale są czujniki więc słupki, inne samochody nam nie straszne. Mogłoby być lepiej, ale da radę- kwestia wprawy.

Wielkie guziory od klimy, duże przyciski tempomatu na kierownicy, pilocik od radia pod lewa reka co pomaga w obsludze radia, które samo w sobie jest dość popaprane w ogarnięciu- ale znośnie. Wszystko na miejscu, po chwili można mondeo obsługiwać na ślepo.

Moment odparowują szyby, jest podgrzewana przednia szyba co jest GENIALNYM rozwiązaniem na zimowe skrobanie. Można auto odpalić (w zimie bez problemu), zapalić papierosa i patrzeć jak inni się męczą ze skrobaniem. Po spaleniu papieroska mamy zagrzany silnik, podgrzane fotele, ciepło w środku, a na szybach jest woda zamiast lodu. Klima też daje radę nawet na małym biegu, zasłużone 5.

Wyjątkowo dużo miejsca i z przodu i z tyłu i w bagażniku. Wszyscy znajomi chcą jezdzic ze mną ze studiów w stronę domu, bo w mondeo najwygodniej i można rozwalić się jak żaba na liściu :)

Silnik trochę głośny jak zimny, powyżej 140 troche dudni z zewnątrz, ale tak to fajnie. Dobry system audio rekompensuje naprawde minimalne braki w wyciszeniu

Jeśli chodzi o spalanie to mało, można spokojnie zejść do 4,6l a jak pojezdzimy pod 140 bedzie 5,3. Jeśli chodzi o resztę to nieciekawie. Bywa różnie- kiedyś problem z ładowaniem i stukaniem w wahaczu naprawiłem za pomocą trytytek (luźna wtyczka i linka od ręcznego stukała w obręczach), części może nie są drogie, ale np radio siedzi blaupunkt travelpilot ex- w mondeo i focusie ramka różni się dosłownie o 2mm i już trzeba szukać odpowiedniego, regulatory napięcia w alternatorze są dobierane nawet do wersji wyposażenia. Pomimo że znajdziesz do np 2,0 TDCi 130KM to jeszcze do wersji ghia, albo innej.. No i koszty zaczynają się jak wtryski postanowią odejść na emeryture nie daj Boże z pompą wtryskową. Wtedy nawet strach myśleć ile miliardów kosztuje naprawa. Dopóki działa to spoko, ale jak nie działa to już różnie.

Jeździłem wieloma samochodami, i żeby otrzymać taki komfort, wyposażenie, prowadzenie np w vw musimy wydać troche milionów kolumbijskich pesos więcej, a i tak nie będzie to samo. Mondeo to typowe auto, które ma to coś.

Nie stanął w trasie, ale nawalał często w kluczowych momentach przed trasą. A to koło pasowe, a to coś z ładowaniem, a to wspomaganie padło, a to radio (pasujące na wymiane znalazłem dopiero w szwajcarii zeby nie było potłuczone alboco, a to elektronika przeszła sobie w tryb awaryjny i sobie wyszła. I żeby to zrobić potrzeba mechanika co skończył hogwart, przeczytał 16 encyklopedii i umie odgadnąć dlaczego kobiety się obrażają.

Często kończy się na strachu, jednak mój mundek dochodzi do przebiegu, w którym wtryski zaczną powoli odmawiać współpracy. Wtedy koszta są kosmiczne, dwumas jest całkiem mocny jak i turbina, ale wtryski niezabardzo. A jak wiemy to święte trio diesli- wtryski, dwumas i turbo. Psują się i ****rele i poważne rzeczy.