Ocena kierowcy - Ford Escort VII Hatchback

WPR 4658M, 17 lat temu

Silnik 1.4 i 75KM 55kW

Rok produkcji 1999

Przebieg: 130 tys. km

Okres użytkowania: 1 rok

Ford Escort VII Hatchback 1.4 i 75KM 55kW 1995-2000 - Oceń swoje auto

3,46

15% gorzej od średniej w segmencie

Nie kupiłby ponownie

Co pozytywnie zaskoczyło oceniającego:

Inne : Drobne Awarie

Uciążliwe usterki zgłoszone przez oceniającego:

Karoseria : Szybciej rdzewieje już tylko Polonez.

Układ elektryczny : szczególnie problem z oświetleniem.

Układ hamulcowy : szybko się zużywa.

3,0

Całokształt

Zawiodłem się na nim, ciągłe usterki mnie już męczą. A za pieniądze, które wydałem na ich naprawę kupił bym już drugiego takiego samego. Awarie przysłoniły wiele zalet, jakie ten samochód ma.

Wrażenia

4,0

Silnik

75 koni to nie dużo, ale do tego samochodu wystarcza, by jeździć w miare normalnie

3,0

Skrzynia biegów

Źle wchodzi jedynka i wsteczny! Trochę za długa dźwignia.

3,0

Układ jezdny

Komfort

4,0

Widoczność

4,0

Ergonomia

Wszystko na swoim miejscu, tylko sterowniki do elektrycznych szyb są w złym miejscu ( wole jak są na drzwiach)

5,0

Wentylacja i ogrzewanie

W zimie chwila i robi się gorąco.

4,0

Przestrzeń dla kierowcy i pasażerów

Czepiać się można przestrzeni na tylnej kanapie, ale chyba nie jest najgorzej.

3,0

Wyciszenie

Potrafi być głośny.

Ekonomiczność

4,0

Łatwość utrzymania (pod względem kosztów)

3,0

Stosunek jakość/cena

Kupując - jest doskonale, za małą kasę można mieć fajny samochód. Użytkując - do napraw drobnych elementów dokładasz drugie tyle. Sprzedając - tracisz ponad 50% tego co w niego wsadziłeś.

Niezawodność

2,0

Bezawaryjność (drobiazgi)

Notorycznie psuje się w nim elektryka. Szczególnie światła, ciągle są z nimi jakieś problemy. Układ hamulcowy i zawieszenie też nie są najlepsze. Strasznie "falują" obroty silnika, mimo, że kilkakrotnie je ustawiano. I ta wszech obecna rdza, którą ciągle trzeba likwidować. Ale to i tak tylko wierzchołek góry problemów.

3,0

Bezawaryjność (poważne usterki)

Te z pozoru drobne mnie już wykończyły. Dobrze, że poważnych jak na razie brak.