Ocena kierowcy - Fiat Cinquecento

Taki maluszek w nieco lepszej budzie. W dwójkę na zakupy można jechać, albo do pracy i z powrotem. Jeśli ktoś ma w planach wakacje to zalecam w promieniu 50km od miejsca zamieszkania (dalej będzie na zasadzie "ducha wyzionę ale odpocznę"), a jak nie ma się smykałki do drobnych napraw, to dodatkowo wakacje w pobliżu mechanika. Bardzo dobrze trzeba ocenić blachy - w końcu ocynkowane...

Na wolnych obrotach trzęsie tak, ze zęby szczękają - zwłaszcza gdy jest zimny. Dalej jest zdecydowanie lepiej. Odpala za każdym razem - nawet przy trzaskającch mrozach. Było nawet tak, że jak już udało mi się sforsować przymarznięte drzwi, odpaliłem silnik i musiałem kwitnąć kwadrans w środku, żeby skrzynia odmarzła. Za to elastyczność żadna.

1-2-3 króciusieńko. Potem dłuuuuuga czwórka - aż prosi się o piątkę w trasie. Do wrzucania trójki trzeba przywyknąć, bo jest nieco bardziej "w prawo" niz tam, gdzie możnaby się jej spodziewać. Wsteczny czasem trzeba poprawić bo nie zawsze za pierwszym razem wchodzi. Zasadniczo jednak lekko się "miesza"

Zaleta jedna - kółko chodzi tak lekko, że czasem ma się wrażenie, że jest wspomaganie. Dalej tylko wady: na polskich drogach trzęsie i klekocze we wszystkie strony robiąc przy tym nie lada łomot. Maleńkie koła bardzo wrażliwe na dziury - felgi wielkim głosem wołają o prostowanie.

Jeśli rozglądasz się osobiście - bardzo dobrze we wszystkich kierunkach pod warunkiem, że akurat jest ładna pogoda i suchy asfalt pod kołami. Kiepskie wycieraczki w kiepskim położeniu - nie wycierają tego co trzeba. Trochę trzeba się pogimnastykować pod sygnalizatorem, bo przednia szyba niemal pionowa. Za to lusterka to jakiś żart - bardziej nadawałyby się do damskiej torebki, niz do samochodu.

Nie ma siły - trzeba napisać, że dobrze. Niemal wszystko jest pod ręką (na to "wszystko" składają się wajchy od kierunkowskazów, świateł i wycieraczek oraz klakson). Nieco niewygodnie wyłącznik wycieraczki tyłu. Więcej nie ma nic.

Nadspodziewanie dobrze. Mały feler z nawiewem na nogi - trzeba pozamykać wszystko inne, żeby ciut pleciało dołem. Głośno

Z przodu nieźle, zwłaszcza dla pasażera. Kierowca niby też ma sporo miejsca, ale jest fatalnie zagospodarowane. Przy 180cm, żeby nie tłuc nogami o kierownicę muszę się odsunąć do tego stopnia, że schylam się do kółka. Tył - tylko na bagaż albo dla kogoś o anielskiej cierpliwości.

W trasie przy równej jeździe 80-90km/h nawet przyzwoicie, jednak to monotonne buczenie doprowadza do szału po godzinie jazdy. W mieście i przy szybkiej jeździe na trasie - hałas, hałas, hałas.

No - to jest ogromna zaleta autka. Niezależnie od pogody, pory roku, stylu jazdy każdy średnio rozgarnięty student zarobi we własnym zakresie na utrzymanie CC. Pali tyle co nic, naprawi się niemal wszystko samemu, jeśli tylko masz młotek, śrubokręt i WD40. Części - zarówno te normalnie zużywające się w eksploatacji, jak i potrzebne do napraw - taniutkie i ogólnodostępne.

Licha jakość / licha cena - mało w mianowniku, więc nawet dobrze

W zasadzie wszytstko w CC to drobiazgi, jednak najbardziej irytujące jest to, że w czasie deszczu nagminnie gasł i żadną miarą nie dało się go namówić do jazdy, póki nie podsechł. Długo woziłem zapasowe kable pod fotelem (które zresztą nie zawsze pomagały - trzeba było parę minut odczekać, aż sam z siebie podeschnie), dopóki nie odkryłem, że wystarczy potraktować cewkę WD40 - natychmiast mu przechodziły kaprysy. Mimo to doprowadzało mnie to do białej gorączki - przy dobrej ulewie trzeba było na 20km zatrzymywać się nawet 2-3 razy. Dopiero wymiana cewki na inną (i tu niestety nie wiem, od czego ona jest) zlikwidowała problem raz na zawsze. Do tego nagiminnie palące się żarówki z przodu, stosunkowo często "zapluty" gaźnik. Bardzo brudzą się zamki i z czasem coraz ciężej chodzi w nich kluczyk (ale od czagóż jest nasz niezastąpiony w CC przyjaciel - WD40...)

Tylko raz. Oddał ducha rozrusznik, ale za to jak miałem zawieźć 7-tygodniowego dzieciaka do lekarza - to przypieczętowało los mojego CC. Sprzedany