Ocena kierowcy - Fiat Cinquecento

Fajne zwinne autko, za nie dużą kasę. Polecałbym raczej egzemplarze z silnikiem 900 ccm. Blacha ocynk, tak więc rudej bać się nie trzeba. Części tanie, wiele można zrobić samemu. Czegóż chcieć więcej?

Mój egzemplarz jest na polskim gaźniku FOS. Kultura pracy? Coś takiego istnieje w tym samochodzie?..elastyczność tragiczna, po prostej, poniżej 50 km/h czwórki nie ma co zapinać. Osiągi? Myślałem że będzie lepiej, maluch w porównaniu do tego samochodziku był o wiele bardziej dynamiczny. Na szczęście sam silnik się nie psuje, tylko czasem strzela fochy.

Moja wymaga lekkiej naprawy, ponieważ wbicie trójki sprawia nie lada trudności. Kilku znajomych, którzy jechali tym autem często wrzucali jedynkę, zamiast trójki. Jak jest nie rozgrzana, to wrzucenie wstecznego bez odgłosu wiertła u dentysty jest prawie nie możliwa. Lewarek lata jak chce, dobrze że tylko po samochodzie, a nie chodzi na spacery.

Czego jak czego, ale tego odmówić mu nie można. Zwrotny, świetnie nadaje się do miasta. Układ kierowniczy chodzi lekko, a pokonywanie zakrętów nawet przy większych prędkościach (w tym samochodzie tj. 70-100 km/h) nie sprawia problemów.

Duża szyba z przodu, cienkie słupki. Jedynie słupek między tylnymi szybami a szybą w tylnej klapie jest grubszy, po za tym super. Lusterko w środku mogłoby być większe ale mimo to jest w porządku.

Banalnie prosta \"konsola\", wskaźniki do bólu czytelne. Fotele też całkiem przyjemne, tylko szkoda że słabo trzymają na zakrętach (aczkolwiek o ile mnie pamięć nie myli i tak lepiej trzymają niż w seicento).

Nie miałem okazji jeszcze testować w zimie, ale póki co jest bardzo dobrze. Wentylacja też zasługuje na pochwałę, nawet przy temp. pow. +20 stopni Celsjusza.

Rodzice kiedyś mieli takiego, to w 4 dorosłe osoby + ja, rowery na dachu + pełny bagażnik, jeździło się na drugi koniec Polski, na wakacje. Na dłuższą metę nie miałem okazji jeździć w więcej osób, ale jak już jechałem to 4 nie narzekały, w 5 już było odrobinę ciasno.

Dobrze wygłuszony, ale nie wiem czy ma seryjne wygłuszenie czy udoskonalone przez poprzedniego właściciela. Wiem tylko tyle, że można podróżować z prędkościami 80-100 km/h i hałas wcale nie męczy, można słuchać radia i rozmawiać (nie mylić z krzyczeniem).

Wcześniej miałem Escorta 1.4, który palił 10/100 w trasie i 14/100 w mieście, tak więc po przesiadce z Escorta do Czinkiego to niebo a ziemia. Auto mi pali od 5 litrów w trasie, do 8.5 w mieście, z tym że po mieście pedał raczej jest w podłodze i mam nie do końca sprawny gaźnik (mocowanie pływaka). Ceny części? Wydaje mi się że na przyzwoitym poziomie, przynajmniej jeśli chodzi o takie typowe części. Np. nowa chłodnica to koszt 70 zł, ale pokrywa gaźnika FOS (pomijam fakt że jest praktycznie nie osiągalna) to koszt ok. 100-150 zł, a cały gaźnik (sprawny) można wyszarpać na złomie już od 70 zł (na allegro 150-200 zł).

Jak za tą kasę to całkiem nieźle, aczkolwiek mógłby mieć trochę więcej mocy, bo to nie jest fajne uczucie, jak maluch lepiej wyrywa spod świateł. Jeśli ktoś szuka prostego, taniego i ekonomicznego w eksploatacji auta to jestem skłonny polecić. Sam gdybym miał jeszcze raz kupić Czinka to bym się zdecydował, ale na pewno nie na 700.

Raz miałem przygodę z zamkiem tylnej klapy.

W ciągu pierwszych 2 miesięcy (i ok. 1500 km) wymieniłem : regulator napięcia (dodatkowo niestety byłem zmuszony wymienić akumulator, który padł z mojej winy), świece, kable WN, chłodnicę (co ciekawe, samochód stał 3 dni nie ruszany, w 4 dzień przychodzę a tu plama z płynu chłodzącego), popychacz pompy paliwa, filtr powietrza. Teraz odpukać w niemalowane jest w miarę spokojnie. Myślałem że będzie tych awarii i wymian mniej (dla porównania w maluchu przez 7 mc. musiałem wymienić olej, filtr powietrza, sprężynę trzymającą silnik i wydech, których koszt nie przekroczył 100 zł), ale w sumie czego się spodziewać od Czinkiego za 1000 zł. W najbliższym czasie czeka mnie jeszcze wymiana pokrywy gaźnika.