Ocena kierowcy - Daewoo Tico

W tej klasie najlepsze co można kupić. Odkupiłem od wujka, więc historię samochodu znam od nowości. Mój nie rdzewieje, oleju nie bierze, poważna awaria miała miejsce raz - pad modułu zapłonowego. Zawieszenie dosyć szybko podupada - ale które nie podupada na polskich drogach. Przyzwoite osiągi na tą pojemność. Niezła ładowność - przewoziliśmy nim fotel, dużą, narożną szafę w częściach a nawet \"pojedynczą\" szafę w całości (ale nigdy więcej, z prawej ani w centralnym lusterku nic nie widać, biegów się nie da prawie zmieniać). Dla jednej - dwóch osób na miasto idealne, mogłoby być ciut szersze. Od biedy można się w nim nawet przespać we 2 osoby (sprawdzone :)). Przez całą Polskę bezproblemowo można na wakacje przejechać. Bezpieczne toto nie jest - ale nie oszukujmy się, w tej klasie żaden samochód nie będzie zapewniał bezpieczeństwa.

Bezkonkurencyjny w tej klasie cenowej i pojemnościowej. Ma bardzo przyjemny dźwięk, przy odrobinie wprawy da się ruszyć z 3 biegu. Przy tej wadze auta bardzo przyzwoity start spod świateł.

Wsteczny czasami nie wchodzi, pomaga lekkie puszczenie sprzęgła i trochę wprawy :). Poza tym skrzynia działa precyzyjnie, bez porównania lepiej niż w Fiacie Cinquacento.

Zawieszenie niezbyt daje radę na dziurawych drogach, ale jak za tą cenę nie jest źle. Szczególnie łożyska w tylnych kołach wymagają częstej wymiany. Lewy przegub wytrzymał u mnie 80000km jazdy po Wrocławiu, prawemu szykuje się wymiana (gdybym chciał go doprowadzić do takiego stanu jak lewy to bym musiał poczekać jeszcze z 2000km :)). Nawet niezłe hamulce.

Ideał.

Ten kto wymyślił, że do wymiany przedniej żarówki pozycyjnej należy ściągnąć nadkole (!) powinien zostać powieszony za jaja. Nienajlepsze położenie przełączników wycieraczki tylnej, światła przeciwmgielnego i ogrzewania tylnej szyby, ale po przejechaniu paru tys. km trafia się po omacku. Słabe podświetlenie przełączników nawiewu.

W zimie ciepło mi się robi po przejechaniu jakichś 1,5-2km - koledze w Seichento po 6km. W lecie nawiew też daje radę. Minusem są wloty powietrza - jak się parkuje pod drzewem to wpadają tam różne liście i drobne gałązki, które później wylatują na kierowcę i pasażera lub terkoczą w wiatraczku. Możnaby to zabezpieczyć siatką.

Z przodu mogłoby być trochę szerzej jak się jedzie w 2 osoby, miejsce na nogi ok jak na tą wielkość auta. Z tyłu gorzej ale też lepiej niż w Cinquacento. Z przodu bardzo wygodnie się wsiada ze względu na szeroko otwierane drzwi.

Powyżej 100km/h nie da się słuchać radia. Na kostce brukowej też. Ale na normalnej drodze jest ok.

Spalanie niezłe, części dosyć tanie.

Tanie autko i w miarę bezawaryjne. Idealne na pierwszy samochód - jak się sypnie to nie szkoda będzie oddać na złom :) a przy regularnych wymianach stosunkowo bezawaryjne. Bardzo mnie zaskoczyły oryginalne, firmowe głośniki (poprzedni właściciel nie miał radia, więc były nieużywane) - grają bardzo ładnie jak na swoją wielkość. Silnik to potęga w tej klasie pojemnościowo-cenowej.

Poza wymianami eksploatacyjnymi (łożyska, elementy zawieszenia, żarówki, akumulator, pasek rozrządu z napinaczem) rozwalił mi się przewód dolotowy ciepłego powietrza - koszt 10zł, montaż samodzielny (5 minut), odkręciła się samoczynnie jedna śruba od mocowania plastików. W tej chwili przy temperaturach ujemnych mam jakieś problemy z elektryką - jak zostawię akumulator na noc w aucie to rano nie odpalę (akumulator półroczny) - bardzo możliwe, że powstało jakieś drobne zwarcie przy wymianie modułu zapłonowego. Od zimna pękło prawe lusterko.

Przy 80000km padł moduł zapłonowy i pękł lewy przegub (5000km wcześniej inny mechanik oglądał ten przegub i twierdził, że jest ok - a mówiłem, że coś stuka). Prawy przegub szykuje się do wymiany. Poprzedni właściciel wymieniał też pompę paliwową. W ciągu 10 lat eksploatacji po wrocławskich dziurach ze 4 razy były wymieniane tylne łożyska. Pad modułu był jedyną rzeczą (poza rozładowanym akumulatorem), która unieruchomiła ten samochód w trakcie 10 lat.