Ocena kierowcy - Citroen XM I Hatchback

Nie ma elementów, które wybitnie by się psuły. Jedynie regularna wymiana zużytych elementów.

Od przebiegu 168000 km silnik sprawuje się bez zarzutu. Przez ten okres tylko pompa wtryskowa złapała powietrze przy dźwigni przepustnicy (wysłużony oring). Regularne zmiany rozrządu i nie ma z silnikiem problemów. Moc jak na turbodiesla starej generacji dobra (dużo zależy od turbiny). Nie miałem żadnej awarii silnika.

Awarie skrzyni biegów miałem raczej na własne życzenie, bo zrobiłem nie wiadomo ile kilometrów na suchej skrzyni bez oleju. Dopiero po powrocie z Wiesbaden (tam zacząłem słyszeć rechot na trzecim biegu) sprawdziłem stan oleju, nalałem do pełna i jeździłem dalej. Pierwszy raz zakleszczyłem skrzynię na wstecznym. Okazało się, że urwała się jedna ze śrub trzymających łożysko jednego z wałków. Drugi raz coś w niej nawaliło (stukot na 5 biegu). I w tym miejscu mechanik mnie oszukał, miał wymienić skrzynię na używaną, ale jak później sprawdziłem numery na serwisie Citroena, to skrzynia nadal była fabryczna, ale działa bez zarzutu. Żadnych zgrzytów przy zmianie biegów, czasem tylko wsteczny nie chce wejść za pierwszym razem, trzeba puścić i ponownie wcisnąć sprzęgło i w tedy jest ok. Po regulacji dźwigni zmiany biegów problem ustąpił.

Układ jezdny nie sprawia problemów. Wiadomo, wymiana końcówek, sworzni itp. to wymóg polskich dróg. Normalny serwis.

Widoczność w dzień bardzo dobra. Oryginalne oświetlenie dotknięte zębem czasu słabnie dlatego musiałem je odświeżyć. Umyte lustra i szkło rozpraszające światło oraz wymiana żarówek na nowe (stare żarówki dają słabsze i bardziej żółte światło) dały widoczną poprawę. Jest dobrze.

Ten samochód naprawdę mi pasuje, mam w nim to co potrzebuję do jazdy, nie ma nadmiaru przycisków, choć są modele bardziej \"wypasione\" i tam już jest wszystkiego nadmiar. Kontrolki pokazują to co trzeba, jeśli sygnalizują jakiś brak czy usterkę to da się jeszcze jechać, nie ma żadnych blokad.

Zimą grzeje bardzo dobrze, w upały bez klimatyzacji byłoby ciężko. W 12-stym roku \"życia\" samochodu zużyły się szczotki silnika wentylatora od nawiewu. Trzeba było dorobić, bo wszędzie wzruszali ramionami i nie dawali nadziei na nowe (radzili kupić całą dmuchawę).

Siedziałem w różnych samochodach, ale w żadnym nie było mi tak wygodnie. Nawet po długiej podróży kości i stawy nie bolą. Dla nóg jest dużo przestrzeni. Trzy osoby na kanapie nie są ściśnięte jak parówki w opakowaniu próżniowym, a jak są dwie osoby z tyłu, to szeroki podłokietnik wystarczy dla dwojga bez przepychanki.

Jak na turbodiesla starej generacji jest super. Każdy przypadkowy pasażer był zdziwiony, że to diesel. Klekot słyszalny jest tylko na zewnątrz. Gdy uchylę któreś okno, to z zewnątrz wpada hałas silnika i przejeżdżających samochodów, radio musi być mocno podkręcone, żeby coś zrozumieć. Przy zamkniętych oknach radio gra przyjemnie i nie męczy.

Przy moim stylu jazdy nie przekraczam 6l/100km. Dojeżdżam 33km do pracy. Do centrum miasta jeżdżę tylko na zakupy (1-2 razy w tygodniu). Na niemieckich autostradach wyszło mi też 6l/100km przy prędkościach 120-140km/h. Od granicy do Wiesbaden i z powrotem do granicy da się zrobić na jednym baku (bez jeżdżenia po Wiesbaden).

Wymieniłem tylko jedną żarówkę świateł stop. Żarówki świateł mijania wymieniam regularnie jesienią. Poprawiłem izolację jednej wiązki kabli.

Przez 9 lat użytkowania samochód ten był tylko raz holowany z parkingu pod sklepem, 400m od domu, a 300m od kompetentnego mechanika (zakleszczony wsteczny bieg - mogłem tego uniknąć, gdybym nie był uparty), ani razu nie był wożony na lawecie. Usterki były postępowe, więc można im było zaradzić.