Ocena kierowcy - Citroen Grand C4 Picasso I

Auto ładnie zaprojektowane i jako takie najlepiej nadaje się do pokazywania na postoju. Niestety wszystko można spaprać, co po mistrzowsku uczynili Hiszpanie którzy produkują to auto (nie, to nie pomyłka - moje zostało zmontowane w Hiszpanii)

Jednostka dynamiczna i oszczędna - pod warunkiem, że jeździsz sam. Po załadowaniu kilku sztuk bagażu i 4 osób samochód od 0 do 150 przyspiesza w około 3 minuty

Bardzo duża wygoda dzięki możliwości wyboru pomiędzy trybem automatycznym a sterowaniem łopatkami, niestety po 100 000km wszystko zaczyna się sypać - samochód szarpie, na wyświetlaczu pojawia się komunikat o uszkodzeniu skrzyni biegów i nie można jechać ani do przodu ani do tyłu

od początku kierownica drży przy przyspieszaniu i w okolicach 120-130km/h, nie pomaga wyważanie, zmiana opon, felg itp... Tylne zawieszenie na poduszkach pneumatycznych - padły po 60 000km - słabej jakości guma sparciała pod wpływem warunków atmosferycznych i soli

duże lusterka to duży plus, długo trzeba się jednak przyzwyczajać do "braku" przedniej maski, kilka razy zdarzyło mi się lekko dotknąć sąsiada parkującego przede mną, czujniki parkowania mam niestety tylko z tyłu,

generalnie wszystko pod ręką, sterowanie większością funkcji z nieruchomego środka kierownicy, dzięki czemu przyciski nie uciekają w czasie manewrów.

tu nie można nic w zasadzie zarzucić, chociaż parę razy zdarzyło się że klimatronik zgłupiał i zaczął grzać zamiast chłodzić - pomagało tylko otwarcie okien i ustawienie temperatury we wszystkich strefach na najniższą

nie jest to limuzyna ani van więc się nie czepiam - możliwość regulacji oddalenia drugiego rzędu siedzeń to plus, brakuje jednak możliwości całkowitego wyjęcia siedzeń jak to było w Xsarze Picasso

hałas powyżej 120km/h praktycznie nie do zniesienia, przy długich trasach bardzo daje się we znaki, a jak się trafi na chropowaty asfalt to już całkowita porażka

koszty serwisu nie odbiegają od innych marek, spalanie też ok, choć spodziewałem się lepszych wyników po tak małym silniczku. Problem zaczął się jak samochód skończył 4 lata - w tej chwili (ma 5 lat) jest to jeżdżąca kupa usterek, lista wymienionych części i tych które prawdopodobnie niedługo będą do wymiany jest tak długa, że chyba by się tu nie zmieściła w całości

w sumie nie należy do najtańszych, ale jak widać Hiszpanie postarali się żeby należał do najgorszych

cała masa - drobiazgi elektroniczne typu nie stykająca kostka, nie działający przekaźnik, czasem elektryczny zamek tylnej klapy udawał,że go nie ma:) czujnik deszczu włącza wycieraczki przy pełnym słońcu natomiast skutecznie ignoruje mżawkę

najpierw poduszki tylnego zawieszenia, następnie turbina (a jakżeby inaczej!), wentylator chłodnicy klimatyzacji (wyprodukowany chyba w Polsce - firma Faurecia czy jakoś tak, spod Grójca), w kolejce prawdopodobnie koło dwumasowe i docisk, samochód kilka razy wyłączył się przy prędkości 140km/h na autostradzie - prawdopodobna przyczyna pęknięcie obudowy filtra paliwa, od wczoraj czuć spaliny w kabinie kiedy stoję na światłach więc pewnie wydech... itd itp - wierzcie mi mógłbym jeszcze tak długo wyliczać. Aha, żeby nie było - samochód nowy kupiony w salonie po pierwszym właścicielu w wieku niecałych 3 lat z przebiegiem 20 000 km,