Po przejechaniu pół miliona kilometrów.... Jeździ jak jeździł. Tylną belkę trzeba robić co 100 tyś km, amortyzatory i oczywiście hamulce co 20 tyś. Olej wymieniam regularnie. Problemem jest korozja bo cytryna stoi na dworze cały rok. Rdza żre wszystko, szczególnie budę od góry na łączeniach blach i od dołu również na łączeniach - to trzeba naprawiać bo inaczej woda się leje. Jak nie naprawimy to mamy progres rdzy. Poza tym silniki mają nie do zajeżdżenia. Padła mi dwa razy chłodnica - raz przy zderzeniu z psem, raz jakiś gnój uszkodził śrubokrętem na parkingu. Kiepska, ciasna kabina. Centralny zamek padł gdzieś przy 300 tyś. Zamki psują się regularnie. Przy 430 tyś km rozwaliła się stacyjka. Radio to nawet nie pamiętam jak grało bo padło po jakis 150 tyś. Właśnie szukam kompletu zamków do całego samochodu. Strasznie delikatne zawieszenie ale w sumie można dołożyć te 3000 pln do całkowitego remontu (belka tylna, amorki, hamulce) i dalej można śmigać przez 100-200 tyś km. Najwięcej widziałem wyciśnięte z cytryny 890tyś km i dalej była na chodzie, choć buda już zaczęła spadać i trzeba było nieco przy niej poświęcić czasu na remont. Ogólna ocena- niezawodny ale z problemami z zawieszeniem i korozja. Szkoda, że nie krzyczą w Polsce, że co 100 tyś TRZEBA wymienić niemal wszystko w tylnej belce. W ten sposób można uniknąć sporych kosztów i jeszcze taniej jeździć. Moim zdaniem można kupić tanio cytrynę (1500), dołożyć te 3000 tyś i mieć woła roboczego na 4-5 lat, potem zezlomować albo... naprawiać i jeździć dalej.