Ocena kierowcy - Chrysler PT Cruiser MPV

Nie polecam jednak kupować tego samochodu w 2021 roku. Konstrukcja PT Cruisera nie wytrzymuje próby czasu, roczne koszty napraw takiego 20-latka to 4-5 tyś zł. Studnia bez dna. 90% ofert w Internecie to zarżnięte graty, których próbują pozbyć się właściciele, bo nie wyrabiają finansowo z ich naprawami. Co do samochodu, PTCruiser to samochód klasy niższej-średniej - i dokładnie tak się nim jeździ. W Ameryce jest odpowiednikiem naszego Fiata Pandy - tani samochód rodzinny, którego pełno na drogach za oceanem. Jeżeli ktoś myśli, że kupi Chryslera i otrzyma niesamowity komfort jazdy to jest W BŁĘDZIE. Owszem, w samochodzie siedzi się wygodnie i jest dużo miejsca - na tym kończą się atuty. Zawieszenie jest bowiem twarde, za to trzyma się drogi całkiem nieźle. Osoby, które piszą bzdury o tym, że samochód "pływa" i boją się nim brać zakręty, mają bardzo wybujałą wyobraźnię. Być może znaczek Chryslera zadziałał dla nich jak autosugestia i wmawiają sobie jakieś głupoty. Dodatkowo w samochodzie jest bardzo głośno. Na plus dla samochodu jest wiele fajnie pomyślanych funkcji, jak np. dwa gniazda ładowarek w desce rozdzielczej i trzecia ładowarka w bagażniku (można ładować laptopa podczas podróży, bez konieczności trzymania go na kolanach). Miejsce na drobniaki, 4 uchwyty na kubki i osobne podłokietniki dla pasażera i kierowcy.

Tragiczna jednostka, która źle znosi upływ czasu. Wszystkie dwulitrówki biorą olej. Pytanie tylko ile? Ja miałem już remont kapitalny silnika, dwa lata później samochód wrócił do zużycia 3l na 1000 km. Tłoki są bardzo krótkie, przez co mało stabilnie poruszają się w cylindrach. Z czasem łapią luz i dostają bicia bocznego. Samochód zużywa olej i dosyć głośno klepie. Wymiany uszczelek co 2-3 lata. Świece notorycznie zalewane olejem. Bardzo kosztowne wymiany rozrządu 1000-2500 tyś w zależności jaki napinacz znajduje się w naszym modelu i w jakim stanie jest jego podpora, która jest z założenia niewymienialna i trzeba szukać nowych w ASO.

Skrzynia jest w miarę ok. Nie ma się tu szczególnie o czym rozpisywać.

Jak na amerykański samochód jest bardzo dobrze. Prowadzi się po europejsku, dobrze trzyma drogi. Oczywiście kosztem komfortu. Tylne zawieszenie jest dosyć wadliwe. Tylnie amortyzatory zimą notorycznie wylewają olej i zaczynają stukać. Łącznik Watta wyrabia się na tulei.

Tragedii nie ma. Może nie jest jakoś rewelacyjnie zabezpieczona, ale tak źle jak z Mazdą 6 nie jest na pewno.

Trochę jak w czołgu. Trzeba stawać 10 metrów od świateł, bo przednia szyba jest bardzo niska i nie widać sygnalizatora. Trzeba przekrzywiać głowę i wyciągać się do przodu, żeby widzieć, kiedy zmieni się na zielone. Słupki C są bardzo masywne, co też ogranicza widoczność z tyłu, ale to już standard w dzisiejszych samochodach. Do tego wkłady w lusterkach wstecznych są powiększające (idiotyzm?), co sprawia, że widzimy w nich mniej pola wokół auta niż byśmy chcieli.

To chyba największa zaleta tego samochodu. Osobne (dźwigane) podłokietniki kierowcy i pasażera, miejsce na drobniaki, 3 gniazda ładowania z czego jedno w bagażniku. Bardzo dużo przestrzeni dla pasażerów, wysoki sufit. Siedzenia bardzo wygodne. W wersji ze skórzanymi siedzeniami, newralgiczne miejsca (które w czasie lata parzą od słońca), są obłożone materiałem, co też poprawia "chwyt" zwłaszcza na kanapie z tyłu, która jest bardzo śliska i bez tych materiałowych obić, pasażerowie jeździli by z tyłkami w zakrętach. Dodatkowo w bagażniku jest fosforyzująca dźwignia przeznaczona dla dzieci, które podczas zabawy zatrzasnęły się w bagażniku (genialne?!). Po pociągnięciu za nią, składa się tylne siedzenie i można wyjść. Ktoś powie, że to dziwny pomysł, ale tą dźwignie znalazł mój 6-letni kuzyn, który oglądał sobie samochód i pociągnął za nią. Jeżeli on ją zauważył i użył właściwie, to jestem zdania, że jest to bardzo dobra innowacja. Brakuje tylko podłokietników na tylnej kanapie. Przełączniki do otwierania tylnich okien znajdują się obok ręcznego, więc pasażerowie z tyłu muszą się do nich naciągać.

Jeżeli ma się sprawny układ chłodzenia, to wszystko działa jak trzeba. Samochód trochę długo się nagrzewa w czasie zimy. Czasem też po otwarciu termostatu, wskazówka temperatury lekko opada. Odnoszę wrażenie, że ten układ jest zbyt wydajny do dwulitrowego silnika. W wersji z silnikiem 2.4 litra, występuje dokładnie ten sam układ chłodzenia.

Pisałem o tym w ergonomii. Dużo miejsca na nogi, wysoki sufit. Można siedzieć w cylindrze.

A to jest tu w ogóle jakieś wyciszenie? :) W samochodzie jest głośno. W dłuższej trasie, np. na autostradzie może nas rozboleć głowa. Od Chryslera oczekuje się z reguły wyższego komfortu podróżowania. Plastiki we wnętrzu są całkiem solidne, nic nie trzaska na dziurach. Jedynie klamry od pasów bezpieczeństwa lubią hałasować, terkotać lub skrzypieć gdy ocierają się o plastiki z fotela, ale można sobie z tym poradzić domowymi sposobami.

Im starszy tym gorzej. Roczne koszty napraw 4-5 tyś są tutaj normą. Co najmniej raz na pół roku trzeba robić remont jakiegoś elementu. Jak już wydamy kupę kasy i wydaje nam się, że pojeździmy tym autem przez parę kolejnych lat, to za dwa tygodnie wyskakuje kolejna awaria, mniejsza lub większa, ale na pewno taka której się nie spodziewaliśmy.

W 2021 roku trudno mówić o "jakości" patrząc na stan wszystkich PT Cruiserów. To samochody dla świrów, którzy są gotowi ładować w niego pieniądze, bo wygląd wynagradza im wszystko. Trudno też z tymi ludźmi dyskutować o PT Cruiserze, bo są nieobiektywni. Albo kupisz dwa PT za 3 tyś złotych i będziesz przekładać części z jednego do drugiego, albo ściągniesz jakiegoś w świetnym stanie ze Szwajcarii i może pojeździsz te 3 lata zanim coś się zepsuje, ale przepłacisz kilkukrotnie przy zakupie,

Praktycznie co zimę wymieniam amortyzatory z tyłu, które po pierwszych mrozach puszczają olej i zaczynają postukiwać (na przeglądach nie dają oznak zużycia). Próbowałem amortyzatory różnych firm i zawsze ten sam problem. Pozostałe drobne usterki, to raczej we wnętrzu. Deska rozdzielcza i kratka nawiewu pod szybą pękają od słońca, łuszczy się też farba z konsoli, czasem jakiś bezpiecznik nie styka, albo kostka pod siedzeniem.

Cieknąca katastrofa. Notoryczne naprawy wycieków z każdego elementu, w którym znajdują się płyny. Silnik 2.0 jest nietrwały, wyrabiają się tłoki, bo są krótkie i z czasem dostają bicia bocznego. Psuje się dużo elementów, które nie są uznawane jako eksploatacyjne, czyli nie ma dostępnych żadnych części zamiennych. Np. przy wymianie rozrządu (wersja z hydraulicznym napinaczem), może się okazać że łapa od rolki napinacza ma luz. Koszt takiej rolki z podporą to 800 zł w ASO, nie dostaniecie jej w żadnej hurtowni ani w Internecie. Często zdarza mi się zostawić kilka stówek w ASO, bo muszę dostać jakąś część, której nigdzie nie ma, a używki są w identycznym stanie jak moja.