Silnik
: Wbrew zawistnym komentarzom właścicieli samochodów z turbinkami Camaro nie pali 120 litrów na setkę podczas oszczędnej jazdy!
5,0
Całokształt
To motoryzacyjna fascynacja od pierwszego wejrzenia, a prawdziwa miłość od drugiego (czyli opanowania delikatnej różnicy między napędem na przód i na tył). Dla mnie Camaro ucieleśnia najwyższy stopień ewolucji samochodu z silnikiem benzynowym - nie dziwię się, że teraz po drogach zaczynają poruszać się dziwactwa na elektrony albo wodór - nigdy w historii wszechświata nie zostanie wyprodukowane nic wspanialszego i napędzanego przy pomocy benzyny. Oczywiście, są samochody droższe, szybsze, potężniejsze, mające w środku drewno albo najcudowniejsze plastiki w całej Galaktyce - ale, podobnie jak Elvis - król samochodów jest tylko jeden. Rzecz jasna nie jest to ani samochód popularny, ani "dla każdego", ale to wartościuję akurat w kategorii zalet.
PS Do właścicieli Mustangów i Challengerów - Wy też jeździcie królami, tylko trochę mniejszymi. Bez urazy!
Wrażenia
5,0
Silnik
Są ludzie, którzy kupują takie samochody jedynie dla ich silnika i robiliby to nadal, gdyby cała reszta składała się z połączenia skrzynek po pomidorach, dziecięcego wózka i parasola spod budy z piwem. Od pierwszego uruchomienia takiego motoru zmienił się świat, stała grawitacji stała się nieco inna a mechanika kwantowa nabrała zupełnie nowego znaczenia - być może są to drobiazgi niezrozumiałe dla kogoś, kto nie miał nigdy okazji prowadzić czegoś napędzanego podobnym silnikiem. Dzięki V8 Camaro mimo sporych rozmiarów łączy w sobie zwinność tygrysa z siłą afrykańskiego bawołu - z żadną inną ilością V jazda wszelkiego rodzaju, od wypadu po bułki i colę do pobliskiego Społem po kilkusetkilometrowe wypady na urlop nie jest, nie była i nie będzie równie pasjonująca. I basta.
4,0
Skrzynia biegów
Przyjemna w obsłudze, o bardzo krótkim skoku, wymagająca więcej siły do obsługi niż w wymuskanych modelach dla pana biznesmena albo przykładnego ojca rodziny - ale to w końcu muscle car, a nie furmanka z silnikiem do przemieszczania się z punktu A do B albo co gorzej automat. Jedną gwiazdkę odejmuję za czasem (rzadko i jeśli w ogóle - to w ogniu walki) występującą skłonność do wbijania niewłaściwego biegu przy szybkich zmianach - ale być może po prostu trzeba się do tego samochodu bardziej przykładać, i gwiazdkę należy tak naprawdę odjąć kierowcy. Zresztą poza inną tonacją silnika niewłaściwy bieg niewiele zmienia, bo na każdym można i tak jechać niemal dowolną prędkością - nadmiar mocy jest.. hmm.. odczuwalny.
5,0
Układ jezdny
Przyjmując za punkt odniesienia segment muscle carów, czyli czegoś pomiędzy czołgiem a Formułą 1 uważam za bliski ideału. Prowadzi się ostro i precyzyjnie jak żyletka Wilkinsona przez miękkie masło, nie kiwa, nie buja, nie przechyla się na zakrętach jak jacht na oceanicznej fali, nierówności drogi przenosi odpowiednio przefiltrowane, ale wystarczająco dokładne by kierowca wiedział, po czym i z jaką prędkością się porusza. A jeśli komu przeszkadza trzęsionka na E40 w kierunku Wrocławia licząc od granicy, niech sobie kupi poduszkę żelową, albo jeszcze lepiej - trzyma się od Camaro z daleka. Oszczędzi przy okazji - poza wrażeniami z jazdy - kilka złotych na porządnego tedeika.
Komfort
4,0
Widoczność
Wiem, znów wyjdzie, że oceniam nieobiektywnie - prawdę mówiąc, olewam to. Pierwsze wrażenie po wejściu do środka jest u każdego podobne - "k..., naprawdę da się tym jechać bez peryskopu?". Bardzo mocno nachylone szyby, niska sylwetka, wysoki pas drzwi - podobnie może czuć się chyba początkujący kierowca BRDM. Ale tygodnie, miesiące i lata lecą, i aktualnie to w Toyocie odczuwam dyskomfort w postaci nadmiernej ilości światła dziennego i "lęku przestrzeni". Fakt, kierowca Camaro nie ma odczucia znajdowania się w szklanej kuli, ale nigdy nie zdarzyło mi się znaleźć się w niebezpiecznej sytuacji z powodu niemożności wizualizacji zagrożenia na drodze. Zresztą, nawet gdyby się to teoretycznie zdarzyło, wystarczy dodać gazu i zniknąć. Fakt, do tyłu niewiele widać i lepiej przeczyścić soczewkę kamery, jeśli kto ma psa który lubi wykładać się do snu pod tylnym kołem.
4,0
Ergonomia
Ponownie podkreślę - to nie wysoki SUV dla słodkiego japiszona ani rodzinne kombi do wpychania przed urlopem wózka dla dzidziusia, trzech rowerów i porcelanowej zastawy. Biorąc pod uwagę, że muscle cary mają służyć do wożenia głównie siebie, ewentualnie z panienką, i możliwe, że z kilkoma skrzynkami piwa Camaro spełnia swoją rolę w sposób nadspodziewany, bo poza mną, żoną (co prawda bez skrzynek piwa) mieści jeszcze fotel dla dziecka i aktualnie dziewięciolatka w nim, a także dwie duże i całą masę małych walizek w bagażniku (o ile tylko dałby się przepchnąć przez niezbyt potężny otwór załadunkowy - wszedłby pewnie i komin lokomotywy, bagażnik w porównaniu z klasycznymi sedanami naprawdę pozytywnie zaskakuje). Wszystkie guziki i pokrętła do obsługi auta są na swoich miejscach a kierownica nie przypomina klawiatury komputera - mimo to da się nią ustawić pora torem jazdy kilka rzeczy, od tempomatu do radia. Krótko mówiąc - jest dobrze. Wiem, wiem - w Bentleyu jest lepiej. Tyle, że Bentley nie jest muscle carem. Poza tym - a sio, krytycy. Są inne strony, z innymi samochodami.
4,0
Wentylacja i ogrzewanie
Cóż mogę napisać? Zimą jest ciepło, a latem chłodno. Nie da się ustawić osobnej temperatury dla pasażera i kierowcy, więc na upartego jedna gwiazdka w dół, no i klima jest manualna - za to jednak nic nie odejmuję, bo działa precyzyjniej od szalonych, automatycznych klimatyzacji przeróżnych topowych producentów, które lepiej od kierowcy wiedzą, dokąd ma wiać powietrze i jaką ma mieć temperaturę. Cóż, najwyraźniej niektórzy przedkładają Linuksa nad Windows, mimo, że ten ostatni jest taki fajny i kolorowy.
3,0
Przestrzeń dla kierowcy i pasażerów
Z przodu przy normalnych rozmiarach posiadacza (czyli od około 150 do 190 cm) problemów nikt miał nie będzie. Z tyłu jednakże poza dwojgiem dzieci albo zapasową przestrzenią załadunkową na dłuższą metę niewiele się zmieści - może poza wytrenowanymi joginami albo dwoma Tajkami. Autobus to to nie jest, ale chyba i też nikt normalny tego od Camaro ani żadnego innego muscle cara nie oczekuje.
4,0
Wyciszenie
Dopóki wskazówka obrotomierza nie przekroczy 3000 RPM można sobie spokojnie rozmawiać a zatwardziali fanatycy mogliby nawet pokusić się o rozkoszowanie się Vivaldim (ale już raczej nie delikatną wiosną). Koło pięciu tysięcy lepiej zająć się swoimi myślami, a kiedy strzałka dotyka czerwonego pola - tak zapewne czuł się Armstrong, Aldrin i Collins w pierwszych minutach lotu na Księżyc z pierwszym stopniem Saturna V pod sobą na pełnym ciągu.
Ekonomiczność
4,0
Łatwość utrzymania (pod względem kosztów)
Przeciętny posiadacz zagazowanego Golfa pomyśli, żem wariat wystawiając ocenę dobrą, bo średnia opróżniania baku z ostatnich 15.000 kilometrów oscyluje koło 15 litrów, ubezpieczenie jest jednak wyższe niż dla motorynki a i dzięki podatkowi można utrzymać kilku beneficjentów PińcetPlus i natchnąć ich do myślach o kolejnych pociechach i kolejnych pięćsetkach. Porównując jednak z czymkolwiek na czterech kołach, osiągającym ponad 430 KM i około 570 Nm momentu obrotowego każdy głupi pojmie, że taniej po prostu już być nie może, bo Chevrolet musiałby mi w zasadzie dopłacać.
5,0
Stosunek jakość/cena
Odkąd wynaleziono koło nie powstało nic o lepszym stosunku ceny do jakości. No, może poza T-34, z tym że tam wyraźnie kosztem dumpingowej ceny rynkowej.
Niezawodność
5,0
Bezawaryjność (drobiazgi)
Nie spotkałem się z nimi, więc nieuczciwie byłoby wystawić inną ocenę.
5,0
Bezawaryjność (poważne usterki)
Jak wyżej. Jako że dźwięk silnika na wyższych obrotach jest cokolwiek uzależniający pewnie pierwszą poważną usterką będzie wymiana łysych opon na nowe (niestety droższe niż w Golfie).
Pb
- zużycie paliwa dla silnika 6.2L V8 432KM 318kW
[l/100km]