Zawieszenie
: Zawieszenie ale tylko dlatego, że nie trzeba było go robić kompleksowo co pół roku
Uciążliwe usterki zgłoszone przez oceniającego:
Układ elektryczny
: Wszystko prócz silnika (bez osprzętu) i skrzyni biegów ewentualnie karoserii. Generalnie elektryka, ciągła walka z wodą, wyciekami i usterki unieruchamiajace samochód kiedy jesteś tylko przynajmniej 200 km od domu
2,0
Całokształt
DRAMAT, KLĘSKA i TRAGEDIA. To nie samochód dla kierowcy ani nawet mechanika tylko EGZORCYSTY. Tak w skrócie można nazwać ten wyrób samochodopodobny pochodzący z Ingolstadt. Albo w tym aucie ktoś umarł i nie dawał mi spokoju albo to zemsta pewnego austriackiego akwarelisty na nas Polakach (ja w 1/8 też podobno mam austriackie korzenie, niestety nieszczęście również mnie nie oszczędziło, miałem podpisać volksliste żeby było znośnie przy eksploatacji tego auta?). Ten samochód niemal zrujnował mnie finansowo (dobrze, że nie mam rodziny na utrzymaniu), psychicznie (w pewnym momencie powiedziałem, że albo ja porąbie go siekierą, która tylko czekała w mojej komórce albo serio ten samochód wpędzi mnie do grobu) a także skłócił mnie bądź pogorszył relacje z innymi osobami, głównie mechanikami ale nie tylko również z moją rodziną, i to czasem ostro oraz miało to naprawdę spore reperkusje w moim i tych osób życiu, oszczędzę szczegółów. Przez okres 5.5 roku włożyłem w ten samochód od 30 do 35 tys zł, przejechałem ok. 77 tys km. Wszyscy właściciele tego cuda też tak mają? Fakt, kupiłem ten samochód tanio, w słabym stanie od okropnego handlarza dosłownie jak z memów (serio, serio na odchodne rzucił mi 5 zł pod nogi na szczęście, nie żartuję) i był już to wtedy samochód dosyć leciwy (22 lata) po pewnej przygodzie (zderzenie z motocyklem, gorzej skończył oczywiście motocyklista, mam nadzieję, że przeżył). ALE MIMO TEGO, nie powinno w tym samochodzie psuć się niemal WSZYSTKO od początku do końca eksploatacji!!! Zaraz przejdziemy do podsumowania napraw, napomknę tylko, że wiele osób mówi przy ocenie swojego auta "ten samochód był jaki był (nie bez wad) ale nigdy mnie nie zawiódł tak, żebym finalnie nie dojechał do domu". Niestety nie mogę tego powiedzieć o moim Audi. Zawiódł dwa razy z Norwegii, w Polsce urwała się linka gazu w górach, musieliśmy wracać pekaesami i pociągiem do domu, do centralnej Polski, spychałem go z drogi z torowiska tramwajowego połączonego z jezdnią na jednej z głównych ulic w Łodzi bo właśnie wtedy stwierdził "teraz ja stoję a ty mnie pchasz" (niewiadomo co to było, coś z układem zapłonowym, mechanicy rozkładali ręce, potem samo się to naprawiło), telefony do ojca, hol do mechanika, ok. 5 - 6 razy nie dojechałem do domu, awarie unieruchamiajace pojazd. W Norwegii awaria zastała nas w środku gór na trasie Tindevegen gdyby nie obcy ludzie, którzy nam pomogli mieliśmy piechotą pół dnia drogi do jakiejkolwiek cywilizacji, telefony dopiero zaczęły łapać zasięg na dole w hotelu (potem wielka laweta nas zwoziła z gór, czyli my w Audi - na pace bo był covid - i przyczepa kempingowa za nami, dobrze, że mieliśmy ubezpieczenie). Przy emeryckiej jeździe 65 km/h nagle rozsypała się pompa paliwa (ostatniego dnia wyjazdu) a zawsze o nią specjalnie dbałem w Polsce zalewając pełen bak benzyny podczas jazdy na gazie żeby nie jeździć na rezerwie a i tak właśnie wtedy musiała paść, gazu w tej części Norwegii nie było (musieliśmy polegać na benzynie), byliśmy zmuszeni zapłacić wtedy na złotówki ponad 2.5 tys zł za samą pompę. Dodam, że przed wyjazdem zrobiłem 2 albo 3 przeglądy przed długą podróżą (niezależnie, w dobrych warsztatach) żeby wychwycić ewentualne awarie, wydałem tylko niepotrzebnie pieniądze bo auto i tak i tak się zepsuło. Do wszystkich, którzy mówią: jak dbasz tak masz", spieszę z odpowiedzią "JAK SRASZ TAK SPŁUKUJESZ KOLEGO/KOLEŻANKO". Po zakupie w 2018r. wymienione: hamulce (tarcze + klocki zarówno przód jak i tył oraz tylne zaciski), olej, płukanki do silnika Liqui Moly, wszystkie filtry, cewka zapłonowa (NGK), świece, przew. zapł., akumulator, niezliczone, pomniejsze naprawy typu założenie nowego silniczka wycieraczek i mnóstwo innych związanych z elektryką wraz diagnostyką i kasowaniem błędów, wymiana lampy - lewy tył . Łącznie z częściami i robocizną niemniej niż 2.5 tys zł. Pierwszy kwartał roku 2019: wymiana uszczelki pod głowicą + wymiana pierścieni, wymiana rozrządu (jeden z najdroższych marki INA), elektryka wraz z naprawą tylnej wycieraczki i spryskiwaczem, czujnik ABS, manszety, linki etc. Łącznie nie mniej niż 3 tys – 3.5 zł wszystkie części plus robocizna. Dalej: wymieniona Sonda Lambda, instalacja LPG KME NEVO plus nowa butla – wlew pod korkiem paliwa, wymiana miski olejowej. Łącznie nie mniej niż 3 – 3.2 tys zł. Następnie: wymiana maski plus lakiernik, dekielki do alufelg, radio z bluetooth marki Pioneer, nowe głośniki przednie, pilot z funkcją domykania szyb, podłokietnik etc. + światła do jazdy dziennej (jedne z droższych na rynku), instalacja kamery cofania etc. Ok. 1.7 tys zł (ale myślę, że więcej) Dalej: wymiana nagrzewnicy, naprawa ogrzewania rozbierana deska rozdzielcza po raz pierwszy (1500 zł), wahacze, przeguby i inne części zawieszenia, wymiana oleju w skrzyni biegów, nowa, kremowa podsufitka (o starej można było wiedzieć nic więcej niż zwykła szm.ata była obrzydliwa), siłowniki klapy tylnej i maski, hak, wymiana pompy wody (po raz drugi!!!) + regeneracja pompy wspomagania kierownicy (mechanik powiedział, że jest jak igła, szkoda, że później się rozpadła i trzeba było ją wymieniać). Łącznie doliczyłem się na pewno 3.3 tys zł ale finalnie pewnie więcej. Następnie: wymiana panela klimatyzacji (700 zł z robocizną), filtry, oleje wymiana przewodów, świec i innych części eksploatacyjnych, dwa razy wymieniana uszczelka pod ECU, amortyzatory tylne, naprawa immobilizera, zbiorniczek wyrównawczy, inne pomniejsze i liczne naprawy. Łącznie ok. 2.2 tys zł (mogłem zapomnieć o innych rzeczach, które jednak w swojej masie tak naprawdę generują duży rachunek). Dalej Lipiec/sierpień 2021 r.: wymiana uszkodzonego wężyka od układu chłodzenia oraz wymiana pompy paliwa. Obie naprawy niestety realizowane w Norwegii. Łącznie ok 6200 NOK (wtedy czyli w 2021 kurs był dużo mniej korzystny w stosunku do złotówki, było drożej niż w kolejnych latach) 2022/2023r.: pompa wspomagania ukł. kier., nagrzewnica (po raz drugi demontowana deska rozdzielcza i po raz drugi wymieniana nagrzewnica!!!), wymiana czujnika temperatury, termowłącznika wentylatora, regulatora napięcia, uszczelnienie układu chłodzącego, wymiana płynów, naprawa tłumika, nowy korek od spuszczania oleju, serwo hamulcowe, przewód doprowadzający paliwo, linki (m.in. gazu), masa przeróżnych uszczelek, przewodzików, kabelków, filtry, oleje, przewody i świece, wymiana wiskozy i sprzęgła wiskozowego, po raz drugi wymiana kompletu zarówno piastotarcz jak i klocków przód i tył + również i tym razem – zacisków tylnych, nowy akumulator, wymiana wahaczy dolnych, łączników stabilizatora, pękniętej sprężyny + znowu rzeczy eksploatacyjne. Łącznie z robocizną min. 6 – 6.5 tys zł. 2024 r.: Parownik klimatyzacji (deska rozdzielcza rozbierana po raz trzeci kvrwa mać ile można !!!),Kompresor klimatyzacji (okazał się nieszczelny), nabicie klimatyzacji, sprawdzenie szczelności i poprawności działania układu. Części z robocizną ok. 3.6 tys zł (sam kompresor - 950 zł). Oczywiście falowanie latem na obrotach przy włączonej klimie było od zawsze ale też różnie czasem było, podjedziesz 100 m i nie ma, wszystko ok, potem znowu i tak w kółko.
+ 200 zł przegląd u elektryka (trochę uciekał prąd), poprawienie masy, wymiana przedniej części klimatyzatora + 100 zł nowy filtr gazu. Samochód następnie sprzedałem za nieco ponad... 6 tys zł. Był w mega uczciwym stanie podczas sprzedaży ale bałem się, że znowu zaraz coś się zepsuje. Psuło się prawie wszystko, do tego walka z ciągłymi wyciekami (dopiero po może 4 latach jakoś to opanowałem), woda w kabinie, MASAKRA. Niby temat znany, wszyscy piszą w necie, co jest przyczyną super Kochana Młodzieży! tak jak Miś był na miarę naszych możliwości, tak te rady. Czyszczenie kanałów odpływowych nie pomogło, inne rzeczy też nie. W końcu wymieniliśmy z ojcem uszczelkę pod ECU, pomogło ale tak na rok. Później znowu woda pod dywanikiem, suszenie, farelki, zima, cudawianki. W końcu koleś od szyb wszystko mi zalepił bo mogło ciec po lince (cięgno) od maski i mimo wszystko spod uszczelki komputera, drugi raz wymieniłem uszczelkę pod ECU, nie pomogło tym razem bo nie!, folię termozgrzewalna nawet dawałem z kolegą po nocach w garażu, nic tylko mokro i mokro. Dopiero na dłużej pomogła wyżej wspomniana wizyta u "szklarza" i zalepienie wszystkiego klejem do szyb (nie robi się po pół roku glut jak przy silikonie) ale potem znowu to wróciło, w pewnym momencie rozebrałem wszystko pod kierownicą, wybebeszyłem wykładzinę i...lałem wodę, duuuużo wody ze szlaufa/węża ogrodowego i obserwowałem gdzie cieknie odsłaniając wszystko aż do gołej blachy i...nie ciekło, nie było wody, w tym eksperymencie w środku, nie spływała ona w miejscu pod pedałami gdzie był mokry dywanik a jakimś CUDEM bo tego racjonalnie nie da się wytłumaczyć, woda się jednak zbierała. Występowały zatem usterki typowe jak i zupełnie nietypowe dla tego modelu. Zawieszenie ku mojemu ździwieniu nie sypało się aż tak strasznie (bo myślałem, że co pół roku będę je musiał robić) i jakoś udało się nie utopić akurat w wahacze i inne "banany" majątku. Oczywiście tylne amortyzatory (których podobno w zasadzie nie trzeba ruszać bo są tak wytrzymałe w porównaniu z przodem) musiałem wymienić. Hamulce, jeżdżę jak emeryt, hamuję silnikiem jak nikt na tym świcie, tarcze po 60 tys km do wymiany, niby w normie ta wymiana po tylu km ale klocków np. długo nie wymieniałem bo były dobre czyli mega ostrożnie jeżdżę tak że klocki tak długo wytrzymały a tarcze padły? No i zaciski, raz zrobione, myślałem, że będzie spokój, znowu musiałem je wymieniać. Trzy razy rozbierana deska rozdzielcza!!! Przecież to można zwariować, jedna rozbiórka to koszt około 800 - 1000 zł a gdzie części? Każdy wyjazd do mechanika z tym g.ównem to był koszt przynajmniej 600 - 700 zł i to na "stare pieniądze" (przed inflacją). BMW Będziesz Miał Wydatki, kup sobie Audi to zobaczysz, BMW nigdy nie miałem ale podejrzewam, że chociaż przyjemniej się jeździ. Wiecznie spocona uszczelka na simeringu pomiędzy wałem a skrzynią, na szczęście nie trzeba było tego robić. Inne wycieki jak pisałem dawały we znaki, wiecznie zajeb..na płynami nowa kostka brukowa u moich rodziców, dlatego parkowałem ten samochód zawsze na ulicy latami. Panel klimatyzacji też reagował na + obniżeniem temperatury i odwrotnie mimo, że go wymieniałem. Ten samochód momentami był dosłownie "odwrotny". Włączasz obieg zamknięty MUSOWO i z automatu uruchamia się klimatyzacja, rozumiem w odwrotnej sytuacji (klima i wtedy obieg zamknięty z automatu) ale nie tak, w żadnym aucie tak chyba nie ma. Mnóstwo pracy i czasu włożone w ten samochód, mojego życia, chyba z 50 audiobooków podczas roboty przy tym szrocie wysłuchałem. Oczywiście zimą drzwi nie chciały się domykać, zamek pneumatyczny dopiero od 98 stosowano elektryczny, bardziej niezawodny, generalnie samochodu nie zamykałem mimo że wydałem majątek na elektryków, ciągłe problemy z ładowaniem, regulacją napięcia mimo 3 x wymiany akumulatora, potem niemożność otworzenia kluczykiem drzwi, wołanie faceta od otwierania awaryjnego o 7 rano, utopione pieniądze, potem rozruch na kablach... Samochód dostał ode mnie parę razy porządnego kopa w karoserię, święty by cierpliwość stracił w takich sytuacjach. Pominę kwestię części do VAG-a, które trzy razy w roku produkcyjnym potrafiły się zmieniać, zaciski aluminiowe, raz żeliwne, czasem pasują czasem nie, pytam mechanika po VIN jakie tarcze, on mówi, że w sumie dowiemy się jak on to rozbierze bo były dwa czy trzy rodzaje, nic nie pasuje, kompresor klimy jedyny na rynku za ok. 1 tys zł, reszta tańszych i dostępnych nie pasowała, sprzedali mi coś nawet do Angola, odwrotnie szły rurki, potem wymiany po hurtowniach...Szkoda słów. Mimo starań o dobre jakościowo części te i tak wymagały potem wymiany. Były okresy, że było względnie dobrze przez pół roku, potem znowu awarie, elektryka, przełączniki zespolone wymieniałem chyba 3 razy, i tak kierunkowskaz bywało, że nie wchodził, ludzie trąbią, uważają mnie za barana ale Audi wie lepiej kiedy wrzucać a kiedy nie "kierunek" bo to niepotrzebne mimo odmiennej woli kierowcy, który przekręcił wajchę. W porównaniu z Toyotą Cariną mojego ojca też 96 rocznik auto baaaardzo zawodne, mało dynamiczne (Carina z najsłabszym silnikiem 1.6 go objeżdżała) i silnik paliwożerny (na początku palił 13 litrów, po naprawie ogrzewania jakoś to przeszło na około 10 l, Carina dla porównania ok. 8 litrów lpg a miała zwykłą instalację nie sekwencję, na trasie nawet zszedłem Toyotą do 6.6 l przy 80 - 85 km/h). Dopiero przy wyższych prędkościach trochę się budził ale palił już 14 - 15 l przy prędkości 14- - 160 km/h. W Carinie zwykła klima, nic się psuło, w Audi wiecznie coś, to jak porównywać Syrenę 105 z nawet z oplem czy Fordem z dawnych lat, przepaść mimo, ze niby Audi podług Toyoty było bardziej zaawansowane technicznie. Auto wbrew pozorom miało też słabe, kruszące się i takie naprawdę "zmęczone" plastiki, fotele niewygodne, myślałem, że dosłownie zniszczę ten samochód kiedy sprężynka weszła mi delikatnie w dvpę i musiałem zanieść wełniane, garniturowe spodnie (dwie pary) na tzw. cerowanie artystyczne bo zrobiła mi się dziura, potem jeździłem już tylko z poduszką na fotelu. Wiem, że Audi to było wtedy kiedy wyjechało z fabryki, potem to stary samochód ale ja nie wiem czy każdy stary samochód tak się psuje, Cariną nalataliśmy 350 tys zł łącznie (my 250 tys poprzedni właściciel ponad 100, w tym ogólnie ok. 260 tys na LPG) też zawiodła nas raz w trasie (też coś z ładowaniem) ale tylko ten jeden raz a nie 5 czy 6 razy jak Auto Klasy Premium. W Audi nawet tylna szyba była bardziej podatna na osady mineralne, których nie mogłem usunąć w porównaniu z Toyotą mimo, że były z tego samego rocznika...Jedynie blachy się trzymały, fakt takich aut już nie produkują ale też zabezpieczałem woskami/podkładami rdza trochę wychodziła ale w porównaniu z innymi samochodami tutaj faktycznie pancernie. O połowie napraw zapewne zapomniałem, nie chcę już ich pamiętać, mineło trochę lat a ja nadal się denerwuję choć nie należę do bardzo emocjonalnych osób. Po prostu przestrzegam, nie kupujcie tego auta, albo jak już macie jeździjcie żeby zajeździć do końca, tanie części i do przodu, nie ma sensu myśleć "jak dbasz tak masz", i tak się zepsuje w najgorszym momencie. Nie ma też przyjemności w jeździe tym autem (naprawdę nic specjalnego) żeby chociaż dawało frajdę z jazdy (starą i prostą Cariną lepiej i dynamiczniej się jeździło), gdybym wiedział w co się pakuję wolałbym kupić Fiata Multiplę i nie żartuję. Zdrowia życzę i dużo spokoju w eksploatacji pojazdów mechanicznych oraz więcej szczęścia oraz mniej wydanych pieniędzy aniżeli w moim żałosnym przypadku
Wrażenia
4,0
Silnik
Psuł się tylko osprzęt, niewiele dobrych rzeczy mogę powiedzieć o tym pojeździe silniki natomiast były rzeczywiście trwałe i niezawodne (ale uszczelkę pod głowicą musiałem robić). Oczywiście muł jakich mało, Carina 1.6 również z 1996 r. była o wiele, wiele żwawsza i oszczędniejsza. Tym ścier..em nie szło zejść poniżej 9 l gazu nawet przy mojej emeryckiej jeździe i hamowaniu silnikiem, rekord chyba 8.5 l ale musisz jechać 60 - 65, nie do wytrzymania na trasie nawet dla mnie. Toyota Carina ojca potrafiła spalić na zwykłej instalacji lpg...6.5 l jak jechało się tak do 80 - 85 km/h a miała nalatane 360 tys km i jeździ do dziś (na samym gazie ok. 260 tys km). W Audi silnik zatem głośny, mało oszczędny, zupełnie bez przyspieszenia, jedynie budził się na autostradzie tak powyżej 140 - 150 km/h, oczywiście wtedy palił 14 - 15 litrów. Ok 13 litrów palił na początku przy spokojnej trasie i bez ogrzewania (bo nie działało). Po naprawie ogrzewania magicznie zaczął spalać dużo mniej mieszanki, jak do tego doszło, nie wiem cytując klasyka. Natomiast na plus silnika trwałość i względna niezawodność
5,0
Skrzynia biegów
Bez zarzutu, skrzynia biegów była w zasadzie jedyną rzeczą trwałą i niezawodną wraz z silnikiem w tym samochodzie. Wymieniłem olej choć niby nie było to potrzebne. Biegi wchodziły precyzyjnie nawet z biegiem lat i przejechanych kilometrów. Oczywiście jak to stary benzyniak, słabe przełożenia, jedziesz na piątce 90 to masz już koło 3 tys obrotów...tragedia, w firmowej Kia Picanto przy silniki 1.0 podczas jazdy z prędkością 80 km/h mam ok. 2 tys obrotów na min.
3,0
Układ jezdny
O dziwo nie było aż tak źle jak zakładałem jeżeli chodzi o zawieszenie. Natomiast oczywiście Audi nie byłoby sobą gdyby nie trzeba było regenerować/wymieniać po dwa trzy razy pompy wspomagania. To g...no ciekło CAŁY CZAS LATAMI nie mogłem tego zatrzymać, wiecznie się pociło i zostawiało plamy, dopiero po którejś tam wymianie chyba po 4 latach eksploatacji jakoś to opanowałem. Sprzęgło od początku brało bardzo ale to bardzo wysoko przez 80 tys km sytuacja nie pogorszyła się, rzeczywiście chyba Audi tak mają.
5,0
Karoseria
Minimalnie rdzewiał w wieku 28 lat, generalnie pod względem blach rzeczywiście już takich aut nie produkują, późniejsze Audi były już pod tym względem słabsze. Blachy dosyć grube, najsłabszy element to dolny rant przednich, lewych drzwi i lewy przedni błotnik. Tylna klapa po drobnych naprawach z mojej strony jakoś się trzymała. te samochody kupowało się tylko dla blach, teraz nie ma już po co pchać się w to szambo
Komfort
4,0
Widoczność
Widoczność całkiem dobra, oczywiście lusterka do dvpy, wielokrotnie miałem inne samochody w martwym punkcie mimo zamontowania dodatkowych lusterek sferycznych.
3,0
Ergonomia
Ujdzie w tłoku, natomiast czym kierowali się ci deb.ile z Ingolstadt z uporem maniaka korelując włączanie obiegu zamkniętego z MUSOWYM załączeniem się klimatyzacji (nawet po wymianie panelu klimatyzacji) tego nie wie nawet A. Baranowski, który zdobył 803 punkty w programie 1 z 10
2,0
Wentylacja i ogrzewanie
Dwa razy wymieniana nagrzewnica, parownik i kompresor klimatyzacji, deska rozdzielcza rozbierana TRZY RAZY w ciągu 6 lat!!! Samochód na zmianę chciał mnie albo ugotować albo zamrozić mimo Climatronic, to się wiecznie psuło nawet po wymianie panelu klimatyzacji
3,0
Przestrzeń dla kierowcy i pasażerów
Trudno żeby na tak duży samochód było mało miejsca ale w Passacie (mimo, że niby to bliźniacze auto) miejsca było więcej natomiast jak na Avanta, miejsca w bagażniku było naprawdę mało, taki kombi, że trzy większe torby już nie wchodziły, jak zobaczyłem ilość miejsca w starym CItroenie to mi opadła szczęka, we Francuzie weszłaby chyba wanna a w Audi tragedia
3,0
Wyciszenie
Bez tragedii, dobrze wcale. Świst wiatru w uszczelkach oczywiście ostro szalał już powyżej 70 km/s. Jak na auto klasy Premium raczej nie urywa pewnej części ciała gdzie plecy kończą swoją szlachetną nazwę. O czym my mówimy, ja tylko chciałem żeby ten samochód zawiózł z punktu A do punktu B, niestety to dla niego było właśnie najtrudniejsze
Ekonomiczność
1,0
Łatwość utrzymania (pod względem kosztów)
1.5 gwiazdki powinno być, ten samochód mnie zrujnował, psuło się niemal wszystko, zawsze i w najgorszych momentach, naprawiałem i wierzyłem, że będzie w końcu dobrze, NIE BYŁO I NIGDY BĘDZIE! Myślę, że gorsze były tylko auta zza wschodniej granicy i nasze wspaniałe, rodzime produkcje typu Syrena 105. DRAMAT, nie kupujcie tego samochodu!
2,0
Stosunek jakość/cena
To g.ówno kiedyś było drogie, teraz oczywiście nie. Cenę zakupu pomnóż x 3 w pierwszym roku po nabyciu i odpowiedz na pytanie czy jest tanio czy drogo. Gdybym mógł cofnąć czas kupiłbym nawet Fiata Multiplę a zaoszczędzone pieniądze przeznaczył na podróże bądź zainwestował w akcje
Niezawodność
2,0
Bezawaryjność (drobiazgi)
2 gwiazdki to i tak wysoka ocena, staram się być obiektywny. Wymieniałem przełączniki zespolone po 2 czy 3 razy, znowu się psuły, kierowcy mieli mnie za barana, który skręca bez kierunku a ja go wrzucałem bo sam nie znoszę kiedy ktoś tego nie robi TYLKO, ŻE AUDI WIEDZIAŁO LEPIEJ kiedy ma włączyć a kiedy nie kierunkowskaz. Zamek w drzwiach wiecznie się psuł (po wizycie u jednego elektryka trochę to opanowałem ale generalnie dla bezpieczeństwa go nie zamykałem i nikt go nie chciał ukraść). Tam psuło się niemal wszystko, jak do znudzenia będę to powtarzał
2,0
Bezawaryjność (poważne usterki)
Wiele osób mówi "samochód był jaki był ale nigdy mnie nie zawiódł tak żebym nie dojechał do domu". Niestety nie mogę tak powiedzieć o moim Audi. Moje Srebrne Nieszczęście do domu nie dowiozło mnie ok. 5 razy, pominę dwie naprawy w Norwegii, pchanie auta na skręcie po szynach tramwajowych (bo teraz właśnie zdecydował, że on stoi a ja pcham, wszyscy mieli ze mnie ubaw po pachy), dzwonienie po ojca żebyśmy holowali go do mechanika bo wiecznie ładowanie się psuło, regulator napięcia etc., urwana linka agazu a Ty w zimie chcesz wrócić 350 km do domu ale jednak musisz z wiochy jechać busem do Nowego Targu, potem do Krakowa PKS, pociąg i po zaledwie 12 godzinach jesteś w domku, wieczne gotowanie się płynu bo coś tam, coś tam...
Pb
- zużycie paliwa dla silnika 1.8 20V 125KM 92kW
[l/100km]