Auta używałem od nowości przez 7 lat. Poza jednym problemem z rozrządem, który udało się naprawić za kilkaset złotych, nie działo się absolutnie nic, choć uprzedzenia i obawy o trwałość silnika 1.4 TSI zawsze były z tyłu głowy. Wymieniłem na nowy model z rocznika 2020, ale szczerze powiedziawszy starym jeździło mi się lepiej i był bardziej dopracowany. Mimo mniejszych rozmiarów miał większy bagażnik, więcej schowków i więcej miejsca w 3-cim rzędzie siedzeń. Przewagi nowego modelu to nieco niższe zużycie paliwa (okupione bardzo słabymi reakcjami na wciskanie gazu-ekologiczne oprogramowanie silnika) i zdecydowanie więcej miejsca w 2-gim rzędzie siedzeń. Ideałem byłby stary model z nowym 1.5 TSI bez ekologicznych kagańców na oprogramowaniu, ale to już w przyrodzie nie występuje :)

To ju nie jest ten Volkswagen co kiedyś. Przy 5-osobowej rodzinę specjalnie szukałem auta o nieco większych gabarytach, nowego, z salonu, aby móc nim się cieszyć przez długie lata, bez poważniejszych problemów. Biorąc pod uwagę cenę i oferowaną za nią jakość, z pewnością nie kupiłbym ponownie Tourana. Co więcej - nie kupiłbym żadnego Volkswagena. W ciągu dwóch lat użytkowania i przebiegu około 20K rocznie wymieniono do tej pory pompę wspomagania hamulców i sprzęgło. Teleskopy podnoszące klapę bagażnika hałasują już przy 10 stopniach powyżej zera - dla producenta to normalne - powołują się na test, jaki należy przeprowadzić przy 22 stopniach Celsjusza. Jeśli w takich warunkach nie hałasują, to problemu nie ma. W sezonie jesienno zimowym, kiedy najmłodsza córka zasypia w aucie, nie mogę otworzyć bagażnika, bo hałas ją budzi. Przy okazji - odradzam kupowanie w salonie Bednarka w Łodzi. Jest miło dopóki się zapłaci. Później jest już tylko pod górę.

Jestem bardzo zadowolony i wszystkim polecam - oczywiście, kto chce mieć rodzinne auto bez szaleństw, bo jeśli nie, to bardziej polecam Porsche 911 czy coś podobnego. Touran z moim silnikiem nie jest demonem przyspieszenia i wiele aut spod świateł mi ucieka, ale to raczej dlatego, że wolę ruszyć płynnie, gdy komputer nie pokazuje mi maksymalnego spalania 49,9 l/100 km. Na trasie i tak ich doganiam.